X

Zapisz się na darmowy newsletter SOCIALPRESS

Dlaczego warto się zapisać
Nasz newsletter subskrybuje już 15 000 osób!

Co wie o Tobie przeglądarka?

Co wie o Tobie przeglądarka?

reklama


W sieci możemy znaleźć na swój temat sporo treści, także tych zupełnie prywatnych. W wielu przypadkach biorą się tam dzięki nam samym. Każdy ruch w Internecie pozostawia bowiem ślad. Poprzez urządzenia, którymi na co dzień kontaktujemy się ze światem, często bez naszej wiedzy czy zgody gromadzone i przetwarzane są nasze dane. Nawet przy zainstalowanych w naszym smartfonie aplikacjach, urządzenie to może rejestrować w zasadzie nasz każdy ruch. Przeciętny Kowalski rzadko zastanawia się, czy warto i w jaki sposób dbać o bezpieczeństwo swojego komputera, smartfona i danych w nim zawartych. Należy pamiętać, że wraz z rozwojem technologii mobilnych i popularnością portali społecznościowych, rośnie również wzrost zagrożeń z nim związanych.

Ile o nas wiedzą marketerzy?

Pytanie zasadnicze brzmi: w jaki sposób poszczególne firmy gromadzą dane na nasz temat i czy może być to  nadużywane? Czy rzeczywiście każde nasze kliknięcie jest obserwowane i może być wykorzystane na przykład przez marketerów? Arkadiusz Cywiński, specjalista technologii RTB, twierdzi, że dane analizowane przez reklamodawców to w większości podstawowe informacje, które są na co dzień dla naszego otoczenia. – Informacje, które reklamodawcy zbierają na nasz temat, to ogólne, zupełnie anonimowe dane. Nasza prywatność w Internecie jest ważna, ale nie powinniśmy popadać w skrajności – wyjaśnia Cywiński. – Tak naprawdę marketerzy nie potrzebują i nie kolekcjonują żadnych wrażliwych danych na temat konsumentów. To, co ich interesuje, to podstawowe rzeczy takie jak ich płeć, wiek, zainteresowania albo to, że odwiedzili określoną stronę internetową. Podobny, a nawet szerszy zestaw informacji, zupełnie się nad tym nie zastanawiając, podajemy wchodząc do każdego stacjonarnego sklepu i korzystając z jego oferty – dodaje. Już w momencie przekroczenia przez nas progu sprzedawca zna naszą płeć i może oszacować wiek. Wystarczy kilka dodatkowych pytań, by dowiedzieć się, jakie towary nas interesują, a nawet ocenić naszą sytuację finansową. Supermarkety analizują wzory zachowań kupujących w sklepach podobnie jak e-sklepy na swoich witrynach. W obu przypadkach anonimowo, bez identyfikacji poszczególnych osób.

Ciasteczkowy zawrót głowy

Jest jeszcze kwestia ciasteczek, czyli plików przechowywanym na komputerach użytkowników, dzięki którym wiadomo gdzie bywają w Internecie i co tam robią. – Wbrew powszechnej opinii, nie zawierają one ani nie gromadzą żadnych informacji. Zazwyczaj jest to losowo wygenerowany numer identyfikacyjny z którym powiązane są dane na temat odwiedzanych stron.  Fakt ten zapewnia anonimowość. Żadne dane nie są łączone z konkretną osobą. W dodatku to użytkownik ma nad tym ostateczną kontrolę, bo ciasteczka można po prostu usunąć – podkreśla Cywiński. W ten sposób „znikamy” dla systemów reklamy behawioralnej, a więc tej dobieranej na podstawie odwiedzanych stron internetowych, częstotliwości ich oglądania czy słów kluczowych wpisywanych w wyszukiwarkach. Ale czy warto? – W dużej mierze zbieranie informacji dzięki ciasteczkom jest dla nas wszystkich przydatne i sprawia, że treści pokazywane nam w Internecie są dostosowywane indywidualnie do każdego z nas – dodaje.

To, co wiedzą o nas sieci reklamowe, nie jest tajemnicą. W prosty sposób możemy przekonać się na przykład, jakie informacje ma o nas Google. – Wystarczy wejść na ustawienia reklam w Google, by sprawdzić przypisane nam dane demograficzne czy zainteresowania. W tym miejscu można je zaktualizować oraz  zablokować konkretnych reklamodawców lub zrezygnować ze wszystkich reklam opartych na zainteresowaniach – podpowiada Arkadiusz Cywiński.

Od reklam w Internecie jednak nie uciekniemy, będą nam się wyświetlać niezależnie od tego, czy ciasteczka są wykorzystywane, czy nie. – Dzięki analizie określonych danych przez serwisy reklamy są po prostu lepiej dopasowane. W ten sposób zyskują zupełnie inną wartość i mogą mieć dla odbiorcy charakter informacyjny zamiast stwarzać ogólne wrażenie zalewu treści, które zupełnie nas nie interesują – mówi Cywiński. – Warto powtórzyć, że pliki cookies zbierają dane anonimowo i nie są w nich zapamiętywane jakiekolwiek informacje, które pozwoliłyby na przykład zidentyfikować użytkownika. Co więcej, większość naprawdę drażliwych danych podajemy sami, lekką ręką akceptując każdą politykę prywatności serwisów, z których korzystamy. Dlatego zanim popadniemy w obsesję prywatności, ze spokojem rozważmy, co tak naprawdę „wie o nas nasza przeglądarka” – dodaje.

Internetowa kopalnia wiedzy

Serwisy społecznościowe stały się kopalnią wiedzy o ich użytkownikach, ponieważ coraz więcej osób zapomina o podstawowych zasadach związanych z ich korzystaniem. Użytkownicy sieci zbyt chętnie ujawniają cenne informacje nieznajomym osobom. Jeżeli  ktoś tego nie jest świadom, to tak naprawdę w bardzo prosty sposób podaje na tacy osobom całkowicie obcym swój profil osobowy. Nagle są w posiadaniu informacji czym się interesujemy i co robimy na co dzień. I tak informacje na nasz temat krążą w wirtualnym świecie. Niestety grupa osób dbających o własna prywatność jest coraz mniejsza, a to stanowi wymarzoną perspektywę dla przestępców.

Nasze dane nie zawsze są wykorzystywane tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Najwięcej wątpliwości, jak się okazuje, mogą nam przynieść właśnie wspomniane wcześniej portale społecznościowe. Nie wszyscy ich użytkownicy wiedzą, że nawet po usunięciu profilu z NK.pl czy z Facebooka informacje o nas często nadal są przechowywane. Przypadek Austriaka Maxa Schremsa – studenta prawa z Wiednia to potwierdził. Poprosił on Facebooka o udostępnienie wszystkich informacji, jakie ten ma na jego temat. Wiedział, że każdy Europejczyk może zażądać informacji na temat swoich danych osobowych i chciał tę wiedzę chciał zastosować w praktyce. W odpowiedzi na swoją prośbę Schrems otrzymał (oczywiście po wielu próbach kontaktowania się i prośbach) wydruk liczący ponad tysiąc stron. Co ciekawe i niepokojące, plik zawierał informacje, które Schrems dawno temu usunął ze swojego profilu. Takie działanie jest niezgodne z obowiązującym w Europie prawem dotyczącym ochrony danych osobowych, które zabrania przechowywania danych użytkowników przez czas nieokreślony. Dlatego też Austriak złożył skargę przeciwko FB do irlandzkiego komisarza do spraw ochrony danych osobowych. Tam znajduje się też europejska siedziba amerykańskiego koncernu, co oznacza, że jest on zobowiązany przestrzegać europejskiego prawa. Komisarz niezwłocznie przeprowadził audyt portalu, który ujawnił liczne nieprawidłowości. Facebook usunął część z nich, ale Schrems walczy z nim dalej. Powstała nawet organizacja Europa kontra, założona przez grupę austriackich studentów z Maxem Schremsem na czele, która aktywnie prowadzi działania, których celem jest wykazanie, że Facebook nie przestrzega europejskiego prawa w zakresie ochrony danych osobowych swoich użytkowników. Studenci przygotowują pozew przeciwko gigantowi, a także dążą do tego, by sprawie przyjrzał się bliżej Europejski Trybunał Sprawiedliwości.

Anonimowość w Internecie?

Pojawia się pytanie, czy możemy w jakiś sposób być jednak „niewidzialni” Internecie i nie bać się o swoje dane? – Z Internetu trudno jest korzystać w anonimowy sposób, jeśli nie ma się odpowiedniej, dość technicznej wiedzy – tłumaczy Piotr Konieczny, szef zespołu bezpieczeństwa, serwisu Niebezpiecznik.pl. Nie jest to jednak niemożliwe. Prywatności i tożsamości internautów pozwalają chronić takie narzędzia jak TOR lub szereg dodatków do przeglądarek internetowych, np. NoScript, który nie tylko potrafi blokować reklamy, ale przede wszystkim usuwa wszelkie niechciane skrypty. Z kolei przed śledzącymi nas ciasteczkami ochronić możemy się korzystając z trybu “Incognito” naszej przeglądarki, po zamknięciu, wszelkie ciasteczka są kasowane. Początkującym sprawę ułatwią dedykowane ochronie prywatności dystrybucje Linuksa, np. Tails.

 Jak się chronić?

Musimy być świadomi zagrożeń, które czekają na nas w sieci i pamiętać, że jeżeli mamy jakiekolwiek wątpliwości co do poszczególnych stron czy transakcji, to dla własnego dobra, po prostu nie podawajmy swoich danych. Może to doprowadzić do kradzieży danych osobowych czy próby wyłudzenia pieniędzy. Wszyscy bardzo dobrze znamy sentencję: “Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych”. Jedynie klikając taką opcję wyrażamy zgodę na przetwarzanie danych osobowych i tym samym akceptujemy politykę prywatności serwisu społecznościowego lub regulamin korzystania z danej aplikacji. Niestety, zbyt często i odruchowo robimy to bez przeczytania tych dokumentów i automatycznie dajemy portalom przyzwolenie na robienie z naszymi danymi tego, co w ich regulaminach jest napisane. Wszelkie ich działania, jeżeli tylko mieszczą się w granicach określonych w zasadach wykorzystywania danych osobowych, są legalne. Jednak musimy być świadomi tego, że nie oznacza to, że nie mogą przekraczać dozwolonych granic przetwarzania informacji na nasz temat…

Reklama

Newsletter

Bądź na bieżąco!
Zapisz się na bezpłatny newsletter.

free newsletter templates powered by FreshMail