X

Zapisz się na darmowy newsletter SOCIALPRESS

Dlaczego warto się zapisać
Nasz newsletter subskrybuje już 15 000 osób!

Jeśli stworzysz coś innego niż tekst, zdjęcie czy rysunek, możesz zapomnieć o prawie autorskim

Jeśli stworzysz coś innego niż tekst, zdjęcie czy rysunek, możesz zapomnieć o prawie autorskimTomasz Michniewicz / fot. Sarte

reklama


Grzegorz Miłkowski: Jak odróżnić w Internecie dobra chronione od niechronionych?

Tomasz Michniewicz: Przykra prawda jest taka, że większości naszych produkcji prawo autorskie nie chroni. Aplikacja (albo nawet sam pomysł na nią!), konstrukcja strony internetowej, strategia marketingowa, lista kandydatów opracowana przez headhuntera, storyboard reklamy, format telewizyjny – te wszystkie prace pozostają poza ochroną. Co więcej, nawet autorskie przepisy kulinarne, które – intuicyjnie podchodząc do sprawy – są bardzo twórcze i osobiste, nie będą podlegać tej ochronie, bo w świetle prawa są „instrukcją wykonania”, a nie utworem. Prostego rozróżnienia niestety nie ma. Dla uproszczenia można przyjąć, że jeśli stworzyłem coś innego niż tekst, zdjęcie czy rysunek, mogę zapomnieć o prawie autorskim jako takim.

Tomasz Michniewicz
Producent medialny projektów międzynarodowych, fotograf, dziennikarz. Inwestuje w projekty multimedialne, doradza firmom, organizuje i prowadzi szkolenia z działania na rynku mediów. Jest pomysłodawcą i dyrektorem zarządzającym firmy SARTE, która specjalizuje się w ochronie praw autorskich i własności intelektualnej.

Administratorzy fan page bardzo często wykorzystują na nich zdjęcia pobrane z innych serwisów? Czy wchodzi tutaj w grę zasada cytatu, czy może już mówimy o naruszeniu praw autorskich?

Zasłanianie się zasadą cytatu to plaga, którą obserwuję od kilku miesięcy. Naruszyciele w ten sposób tłumaczą poszkodowanym autorom, że „mieli prawo”. Powiedzmy to wprost – prawa nie mieli, a ta zasłona działa tylko na nieświadomych użytkowników, którym szkoda czasu i pieniędzy na konsultację prawną. Powtórzę: wykorzystanie cudzego zdjęcia na mocy prawa cytatu nie jest zgodne z prawem. Powiedziałbym nawet, że daje autorowi bardzo duże szanse obrócenia tej sprawy na swoją korzyść.

W jakich więc sytuacjach można bezpiecznie wykorzystywać prawo cytatu, również w odniesieniu do grafiki?

Po pierwsze, to naprawdę musi być cytat. Cytat musi być wyodrębniony z reszty przekazu, tak jak cytat w pracy magisterskiej. Musi zostać podane źródło i autor, i to nie w przypisach, tylko przy samym cytacie. Najważniejsze jednak, że cytat musi być „uzasadniony celem”, np. służyć wyjaśnieniu, polemice, nauczaniu. W praktyce sprowadza to zastosowania do tekstów naukowych i prasowych, ale na pewno nie do zastosowań komercyjnych (a takimi też jest prowadzenie działań w social media). Administatorzy fan page’y i stron internetowych często wieszają skradzione zdjęcia jako ilustrację do swojego tekstu, a potem argumentują, że to przecież cytat. Tak naprawdę to bezprawne wykorzystanie cudzego utworu do osiągnięcia własnych korzyści.

Prawo autorskie nie jest wieczne i po pewnym czasie może wygasnąć. Czy w przypadku działań w internecie oraz materiałów tworzonych na potrzeby globalnej sieci również ma zastosowanie ta zasada?

Ten okres to 50 lub 70 lat i to często od momentu śmierci twórcy, więc jeszcze sobie poczekamy na zastosowanie tej zasady w praktyce w przypadku utworów wrzucanych do sieci.

Jak możemy korzystać z chronionych utworów? Jak właściwie określić pola eksploatacji czy też czas trwania licencji?

W przypadku treści wrzucanych do Internetu sprawa w praktyce jest bardzo trudna. Naruszyciele mają mnóstwo strategii, które zwiększają ich szanse uniknięcia odpowiedzialności, bez względu na rodzaj licencji. Najpopularniejszą jest: „znalazłem to w Google”. Strategia dość absurdalna, prawda? A jednak sędziowie regularnie dają się na to nabrać, uznając, że brakuje intencji popełnienia czynu zabronionego.

Dla wielu sędziów Internet, jako przestrzeń, jest wciąż niezrozumiała, zwłaszcza gdy przychodzi do roztrząsania niuansów serwisów społecznościowych. Nie wiedzą, czy to już upublicznienie, czy jeszcze nie, czy te 15 632 osoby spośród moich fanów to moi znajomi, czy publiczność, czy kto? Na wszelki wypadek umarzają sprawy, żeby nie popełnić błędu.

Dlatego też polecamy naszym klientom rejestrowanie zawczasu w SARTE wszystkich projektów, które mają trafić do sieci. Sędzia inaczej patrzy na mętne tłumaczenia, czym się różni fan page od profilu, a inaczej na konkretny, twardy dowód jakim jest Certyfikat, który stanowi zapis rzeczywistości w danym momencie. Certyfikat, który można uzyskać np. za pomocą naszego systemu, pozwala mu zidentyfikować autora i dokładną wersję utworu zarejestrowaną w konkretnym punkcie na linii czasu. To już jest coś, na czym może oprzeć swoje orzeczenie.

Pages: 1 2

Reklama

Newsletter

Bądź na bieżąco!
Zapisz się na bezpłatny newsletter.

free newsletter templates powered by FreshMail