X

Zapisz się na darmowy newsletter SOCIALPRESS

Dlaczego warto się zapisać
Nasz newsletter subskrybuje już 15 000 osób!

Amerykański start-up chce wystawić ludzki genom na sprzedaż. Marketing genetyczny to nie fikcja

Amerykański start-up chce wystawić ludzki genom na sprzedaż. Marketing genetyczny to nie fikcja

reklama


Targetowanie, jeden z najważniejszych terminów świata reklamy, oznacza nic innego jak docieranie z reklamą do właściwej grupy odbiorców w oparciu o określone kryteria demograficzne. Najpopularniejsze z nich to m.in. płeć, wiek czy miejsce pochodzenia. Ich źródłem mogą być chociażby nasze profile w social media. Marketerzy stale jednak dążą do tego, by wiedzieć więcej o konsumentach, stąd przymiarki do tego, by poznać chociażby ich przyzwyczajenia zakupowe. Wiedza dotycząca zachowań ludzi czy ich opinii może być wszakże częściowo zawodna, skoro często bazuje na deklaracjach zawartych w ankietach.

Ludzkie DNA – Święty Grall marketerów

A gdyby tak wykorzystywać do targetowania informacje zawarte w ludzkim DNA? Brzmi surrealistycznie? Zapewne tak, jednak jak przekonują założyciele mającego swoją siedzibę w amerykańskim Minneapolis start-upu Miinome, taka wizja może w niedalekiej przyszłości stać się rzeczywistością. Wizja dosyć przerażająca, bowiem głównym założeniem twórców firmy jest sprzedawanie marketerom informacji zawartych w kodzie genetycznym konsumenta.

Autorzy koncepcji posiłkują się danymi, z których wynika, że tylko w tym roku aż 250 tysięcy ludzi na całym świecie będzie poddanych sekwencjonowaniu DNA, czyli procesowi odczytywania sekwencji par nukletydowych, które są zawarte w cząsteczce DNA. Już za kilka lat ta liczba ma oscylować wokół kilku milionów.

Sporo przeszkód do pokonania

Bez wątpienia jednym z najpoważniejszych problemów, jakie potencjalnie mogą się wyłonić jest wypracowanie spójnych, transparentnych, a przede wszystkim zgodnych z prawem zasad przetrzymywania, udostępniania i wykorzystywania tego typu danych. Właściciele Miinome proponują, by zajmował się tym jeden podmiot, utworzony na kształt klubu, którego członkami są firmy potencjalnie zainteresowane dostępem do takich informacji. Osoby poddane sekwencjonowaniu DNA, których dane będą się znajdować w bazie klubu, będą mogły wedle własnego uznania określić, które informacje pozyskane ze swojego kodu genetycznego zgadzają się udostępnić, a także w jakich celach. Same firmy oczywiście byłyby zmuszone do ponoszenia określonych kosztów za dostęp do informacji.

Przeszkodą w rozwoju tego rynku może być również stosunkowo wysoki koszt sekwencjonowania DNA (ok. 700 USD), jednak w kolejnych latach będzie sukcesywnie malał. Co więcej, jak przekonują przedstawiciele Miinome część zainteresowanych może być poddana temu procesowi za darmo, w zamian za zgodę na udostępnienie informacji zawartych w kodzie genetycznym. Jeszcze kosztowniejsza jest technologia analizy danych zapisanych w komórkach DNA. Poza tym, w wielu przypadkach do pełnej analizy nie wystarczy samo DNA, bowiem potrzebne będą również informacje znajdujące się w dokumentacji medycznej danej osoby, jej życia rodzinnego, a nawet te dotyczące żywności, którą spożywała. Tego typu informacje są potrzebne chociażby przy analizie źródeł chorób cywilizacyjnych.

Czy to zadziała?

Niemniej jednak, właściciele Miinome są zdania, że ludzie mogą być skłonni do dzielenia się informacjami uzyskanymi z ich kodu genetycznego. Gdyby zdecydowali się na ich połączenie ze swoimi profilami w social media (oczywiście gdyby dać im taką możliwość), dla marketerów otworzyłby się zupełnie nowy rozdział w rozwoju reklamy. Ci mogliby szukać nowych powiązań między informacjami zapisanymi w DNA, tymi udostępnianymi w social media, a np. preferencjami kulinarnymi danej osoby. Jak przekonuje współzałożyciel Miinome James Ostheimer, może to być niezwykle interesujące rozwiązanie dla właścicieli sklepów czy restauracji.

Póki co, marketing genetyczny wciąż pozostaje melodią przyszłości. Nie sposób wyzbyć się wątpliwości co do etyczności takiej metody prowadzenia działań marketingowych czy w ogóle szans jej powodzenia. Informacje zapisane w naszym kodzie genetycznym to prawdopodobnie najcenniejsze czym dysponujemy i z pewnością każdy z nas musiałby się mocno zastanowić nad potencjalnymi implikacjami przed udostępnieniem tego typu danych.

  • Bartek Juszczyk

    Jako ciekawostka, może nawet i porusza… Bo wierzyć w to trudno, doprawdy :)

Reklama

Newsletter

Bądź na bieżąco!
Zapisz się na bezpłatny newsletter.

free newsletter templates powered by FreshMail