X

Zapisz się na darmowy newsletter SOCIALPRESS

Dlaczego warto się zapisać
Nasz newsletter subskrybuje już 15 000 osób!

Nowy Myspace dobrze wystartował, ale nie wszystko idzie zgodnie z… prawem

Nowy Myspace dobrze wystartował, ale nie wszystko idzie zgodnie z… prawem

reklama


Dwa tygodnie temu oficjalnie wystartowała pełna wersja nowego Myspace, co jednocześnie oznaczało ostateczny koniec dotychczasowej wersji serwisu. Gruntowna przebudowa portalu przez jego nowych właścicieli (Specific Media) rozpoczęła się dużo wcześniej, bo już we wrześniu ubiegłego roku. Wówczas w sieci pojawiła się wersja beta, z której mogli korzystać wybrani użytkownicy. Na początku tego roku stała się ogólnodostępna, wciąż wszakże pozostając wersją testową. Nieodłącznym elementem promocji nowego Myspace była od samego początku osoba Justina Timberlake’a, który został twarzą projektu.

Ziarno zasiane

Wraz z oficjalnym startem pełnej wersji Myspace, ruszyła również towarzysząca mu kampania reklamowa w telewizji i internecie. Jej koszt to, bagatela, 20 milionów dolarów.

Kampania ma na celu przekonanie internautów, że obecny Myspace nie ma praktycznie nic wspólnego z poprzednią wersją serwisu, z którą dziesiątki milionów użytkowników pożegnały się bez wielkiego żalu. Dość powiedzieć, że zaszła nawet zmiana w logo, bowiem obecna pisownia to „Myspace”, zamiast „MySpace”. Jedyne co się nie zmieniło to target portalu – są nimi niezmiennie fani muzyki. Nowa wersja ma zachęcać internautów odświeżonym designem, w którym wielką rolę odgrywa komunikacja obrazkowa, a także, być może przede wszystkim, możliwością odsłuchiwania muzyki na znacznie większą skalę niż to miało miejsce poprzednio (biblioteka liczy ponad 53 miliony utworów). Nowi właściciele nie ukrywają zresztą, że głównym rywalem Myspace nie są giganci pokroju Facebooka czy Twittera, a bardzo dynamicznie rozwijające się serwisy oferujące streaming muzyki, jak Spotify czy Pandora.

Pierwsze plony

Jakie są pierwsze efekty kampanii? Okazuje się, że nienajgorsze. Właściciele Myspace chwalą się tym, że od chwili startu pełnej wersji serwisu skorzystało z niego już 31 milionów internautów, z czego 34% ruchu wygenerowały urządzenia mobilne. Oficjalna mobilna aplikacja serwisu na iPhone’a zanotowała w tym czasie blisko milion ściągnięć (995 tys.). Poza tym, o nowym Myspace dyskutuje się w innych serwisach społecznościowych. Na Twitterze serwis był jednym z najgorętszych tematów rozmów w połowie czerwca, a aż 80% opinii miało pozytywny wydźwięk.

Ciężko powiedzieć, na ile efekty kampanii mogą być długofalowe. Poza tym, nie wiadomo jaka część z podanych 31 milionów internautów aktywnie korzystała z portalu, a ilu z nich odwiedziło witrynę myspace.com z czystej ciekawości. Nie ulega wątpliwości, że nakłady poniesione na promocję nowego Myspace musiały polepszyć statystyki serwisu, ale jednocześnie przyszykowały go na najpoważniejszy jak dotychczas test użyteczności. Dalszy los portalu leży w rękach (i uszach…) internautów i to oni zadecydują o jego dalszym bycie, choć na drodze mogą stanąć też inne problemy…

Część udostępnianej muzyki nielegalna?

Takimi są bez wątpienia problemy prawne. Jak donosi serwis VentureBeat, właściciele Myspace w dalszym ciągu nie zawarli umów licencyjnych z niektórymi wytwórniami muzycznymi, wobec czego część muzyki udostępniana jest… nielegalnie. Problem dotyczy wiodących niezależnych wytwórni, które posiadają w swoim katalogu tak znanych artystów, jak Arctic Monkeys, Tom Waits, Animal Collective czy The National. Ściślej mówiąc, podmiotem, z którym Myspace wciąż nie ma podpisanej umowy jest Merlin Network – organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Reprezentuje ona interesy ponad 20 tysięcy niezależnych wytwórni, które dysponują prawami do ponad 3 milionów utworów! Przychody ze streamingu utworów z katalogu tych wytwórni w 2012 r. stanowiły 20% całego rynku. Jak widać, problem nie jest z gatunku małych.

Brak umowy licencyjnej skutkuje tym, że wytwórnie i artyści reprezentowani przez Merlin nie otrzymują żadnych tantiem z tytułu odtwarzania ich utworów przez użytkowników Myspace. Ten stan rzeczy utrzymuje się już od stycznia. Informację potwierdził zarówno CEO Myspace Tom Vanderhook, jak i CEO Merlin Charles Caldas. Caldas wyraził jednocześnie nadzieję, że już wkrótce sprawa będzie miała swój finał w postaci zawarcia stosownego porozumienia.

Arctic Monkeys nie zarabiają na streamingu ich utworów za pośrednictwem Myspace / fot.: elchicogris/CC/Flickr

Arctic Monkeys nie zarabiają na streamingu ich utworów za pośrednictwem Myspace / fot.: elchicogris/CC/Flickr

Myspace: mamy inne umowy

Jak w takim razie wytłumaczyć fakt, iż użytkownicy Myspace mogą w ogóle odtwarzać utwory artystów z wytwórni reprezentowanych przez Merlin Network? Okazuje się, że to dosyć skomplikowana sprawa. Przedstawiciele Myspace powołują się na umowy dystrybucyjne z podmiotami, które również dysponują prawami do dystrybucji utworów artystów z katalogu Merlin. Często możliwość dystrybucji obejmuje wyłącznie wybrane kraje, wobec czego użytkownicy Myspace z jednego państwa mogą odtwarzać utwory, których z kolei nie mogą odsłuchiwać ich odpowiednicy z innych krajów. Myspace nie ujawnił wszakże, o jakie podmioty chodzi.

Nie ulega wszakże wątpliwości, że umowa z Merlin Network musi zostać zawarta w najbliższej przyszłości. Pomijając już potencjalne problemy prawne (nikt przecież nie powiedział, że wytwórnie nie zdecydują się na złożenie pozwów), brak umowy spowodowałby w końcu usunięcie z biblioteki Myspace tysięcy utworów, a to mogłoby poważnie podkopać zaufanie użytkowników do serwisu. Nawiasem mówiąc, fakt iż serwis oferujący streaming muzyki nie posiada zawartych stosowanych umów licencyjnych zakrawa na pewne kuriozum i niech to stanowi podsumowanie obecnego statusu Myspace. Czy zatem serwis odzyska część dawnej chwały? Wydaje się, że póki co zanotował poważny falstart i nie zmienią tego stosunkowo optymistyczne dane…

  • Wariograf

    Tych serwisów streamingowych ostatnio się namnożyło, że w sumie ciężko wybrać. Ja obecnie testuję Deezer, bo o nim najwięcej ostatnio słyszę. Próbował ktoś?

Reklama

Newsletter

Bądź na bieżąco!
Zapisz się na bezpłatny newsletter.

free newsletter templates powered by FreshMail