reklama
Patrząc na rozwój LinkedIn, ciężko nie odnieść wrażenia, że jego właściciele bardzo lubią wprowadzać w serwisie te rozwiązania, które wcześniej sprawdziły się na innych platformach. Wiele z nich zaczerpnięto od Facebooka (wygląd stron firmowych przypominający Timeline, powiadomienia, nowy pasek nawigacyjny, multimedialne posty) czy Twittera (subskrypcja treści innych użytkowników, dwustopniowe logowanie). Jednocześnie serwis bardzo zyskuje na tym, że nie stanowi bezpośredniej konkurencji w/w serwisów, a to z uwagi na jego sprofilowanie. Być może dlatego nigdy nie słyszeliśmy o jakichkolwiek sporach z zakresu własności intelektualnej z udziałem LinkedIn.
Właściciele stron będą wiedzieć więcej
Tym razem serwis zaprezentował coś dla właścicieli stron firmowych – nowe statystyki. Symptomatyczne, że są wprowadzane niedługo po tym, jak Facebook odświeżył statystyki fanpejdży.
Dzięki nowym statystykom, prowadzący profile firmowe łatwiej zdobędą wiedzę o tym, które z publikowanych przez nich treści generują największe zaangażowanie użytkowników (wyświetlenia, kliknięcia, interakcje), uzyskując jednocześnie informacje o całych trendach, jakie wyłaniają się z analizy zaangażowania fanów firmy. Trendy będzie też można dowolnie filtrować, pod kątem typu treści czy przedziału czasowego, w którym zostały zaobserwowane.
Dodatkowo, wzorem nowych facebookowych statystyk, pojawi się więcej danych demograficznych na temat obserwujących stronę. Właściciele stron dowiedzą się również, w jakim tempie wzrasta liczba obserwujących, uzyskując jednocześnie możliwość porównania tego tempa z innymi stronami.
Wpisy sponsorowane zawitały na LinkedIn
Serwis podkreśla, że nowe statystyki dla stron to kolejna funkcja, która ma pomóc firmom, instytucjom i organizacjom w efektywniejszej promocji na LinkedIn. Innym rozwiązaniem, które ostatnio wprowadzono z myślą o korporacyjnych użytkownikach portalu były Sponsored Updates, czyli aktualizacje sponsorowane na wzór promowanych wpisów, jakie znamy już z Facebooka i Twittera. Będą one wyświetlane zarówno w wersji desktopowej, jak i mobilnej.
Więcej dyskusji pod wpisami “wpływowców”
To jednak nie wszystko. W tym tygodniu serwis zaczął wprowadzanie jeszcze jednej nowinki. Związana jest ze wspomnianą wyżej funkcją obserwowania znanych i wpływowych użytkowników LinkedIn (tzw. Influencers). Jak wiadomo, to przedstawiciele serwisu sami wybierają osoby, które zapraszają do tego grona (wśród nich są już takie osobistości jak Barack Obama czy Bill Gates). Teraz chcą sprawić, by dyskusje, które w założeniu mają prowokować treści publikowane przez „wpływowców”, były jeszcze bardziej angażujące.
Jednym z pomysłów na wzrost zaangażowania, jest wprowadzenie możliwości odpowiadania na konkretne komentarze, publikowane pod wpisami wpływowych użytkowników. Jeśli ktoś z Czytelników ma w tym momencie déjà vu – tak, chodzi o funkcję niemal identyczną w swej istocie do tej, którą całkiem niedawno wprowadził Facebook, a taż różnicą, że w przypadku LinkedIn chodzi wyłącznie o komentarze pod wpisami wąskiej grupy wpływowych użytkowników. Poza tym, można będzie „polubić” komentarz innego użytkownika, a także oznaczyć go w swoim komentarzu, zachęcając go do kontynuowania dyskusji. Oznaczony użytkownik zostanie oczywiście automatycznie powiadomiony o tym fakcie, tak by mógł bardzo szybko odpowiedzieć swojemu rozmówcy.
Ponadto użytkownicy będą mogli wyszukiwać wpływowych użytkowników za pomocą wyszukiwarki LinkedIn. W wynikach wyszukiwania, poza samym „wpływowcem”, wyświetlone będą również jego ostatnie posty.
Więcej szczegółów na temat tej funkcji tutaj.
LinkedIn opublikował również infografikę, dotyczącą „Influencerów”, poziomu zaangażowania, jaki generują publikowane przez nich treści czy branż, w których pracują.
- Student Way
- Artur Kawik
- Bartek Juszczyk
- Grzegorz Miłkowski
- Bartek Juszczyk