X

Zapisz się na darmowy newsletter SOCIALPRESS

Dlaczego warto się zapisać
Nasz newsletter subskrybuje już 15 000 osób!

Google jest z nami już 15 lat. Wybraliśmy najważniejsze momenty z historii giganta

Google jest z nami już 15 lat. Wybraliśmy najważniejsze momenty z historii giganta

reklama


Idzie mobile, idzie Android

Pomysł na Androida narodził się w małej spółce (Android, Inc.), utworzonej w 2003 r. w kalifornijskim Palo Alto. Głównym założeniem było stworzenie “bardziej inteligentnych mobilnych urządzeń, które będą świadome potrzeb i przyzwyczajeń swoich właścicieli”. Początkowo planowano stworzyć mobilny system operacyjny dla aparatów cyfrowych, ale twórcy Androida uznali, że ten rynek jest zbyt mały i postanowili, że ich system będzie konkurować z Symbianem i Windows Mobile.

Google wkracza na arenę w 2005 r. Przejęcie raczkującego start-upa przez giganta z Mountain View nastąpiło 17 sierpnia 2005 r. Przez kolejne dwa lata prowadzono intensywne prace projektowe. 5 listopada 2007 r. ogłoszono utworzenie sojuszu biznesowego o nazwie Open Handset Alliance, którego założeniem jest rozwój otwartych standardów dla urządzeń mobilnych. Członkami-założycielami inicjatywy były 34 przedsiębiorstwa związane z branżą telekomunikacyjną (operatorzy, producenci telefonów), w tym tacy giganci, jak T-Mobile, HTC, Sony, Samsung, a także, rzecz jasna, Google. Pierwszym produktem sojuszu został właśnie Android – mobilny system operacyjny oparty na jądrze Linuxa.

Od tego czasu rozwój popularności mobilnych urządzeń i dedykowanych dla nich aplikacji osiągnął wielką dynamikę. Penetracja smartfonów na całym rynku telefonów przenośnych w wielu krajach przekroczyła 50%. Wielkim wygranym tej mobilnej rewolucji jest również Google. Android to najpopularniejszy obecnie mobilny system operacyjny na świecie, wygrywając na wielu polach rywalizację z Apple’owskim iOS. W okresie od lipca 2012 r. do lipca 2013 r. sprzedano ponad 187 milionów smartfonów z Androidem, co daje 79-pocentowy udział w rynku (Apple – 13%). Ponadto kilka tygodni temu Google ogłosił, że liczba aktywacji wszystkich urządzeń z Androidem przekroczyła miliard. W przypadku konkurenta z Cupertino mowa obecnie o ok. 600 milionach aktywacji. Sklep Google Play posiada obecnie w ofercie ponad 800 tys. aplikacji na urządzenia z Androidem, a liczba ich ściągnięć w ciągu miesiąca sięga niebotycznego poziomu 2 miliardów.

Trzeba wszakże oddać, że Apple zarabia więcej na płatnych aplikacjach – 200 najlepiej ocenianych w rankingu aplikacji na iOS generuje 5,1 mln dolarów dziennie. Androida to 1,1mln. Jeśli chodzi łączne przychody obydwu spółek z rynku mobilnego, producent iPhone’ów i iPadów nadal ma sporą przewagę – 73% do 27% (łącznej sumy przychodów obydwu firm) – ale Google zmniejsza dystans, bowiem jeszcze w listopadzie 2012 r. współczynnik dla Google i Androida wynosił 19%.

Drżyj Explorerze, nadchodzi Chrome

Jedną z młodszych usług Google, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę te najbardziej znane, jest przeglądarka Chrome. Wersja beta produktu, przeznaczona na Windowsa, miała swoją premierę 2 września 2008 r., natomiast oficjalny debiut rynkowy pełnej wersji nastąpił 11 grudnia.

Nazwa wyszukiwarki miała w przewrotny sposób odzwierciedlać ideę przyświecającą jej twórcom. “Chrom” w żargonie programistów odnosi się bowiem do pokazowych funkcji systemu, które wprawdzie przyciągają uwagę użytkowników, ale niekoniecznie podnoszą jego funkcjonalność. Google od początku chciał, by to przeglądane witryny świeciły pełnym blaskiem, spychając samą przeglądarkę na dalszy plan.

Co ciekawe, w ramach ulepszania systemu zabezpieczeń Google płaci… hakerom, którzy wykażą luki w przeglądarce. Oczywiście pieniądze mogą trafić nie tylko do hakerów, ale do kogokolwiek, kto wskaże błędy w Chrome. Program obejmuje zresztą więcej usług giganta.

W ciągu niespełna pięciu lat obecności na rynku, Chrome osiągnął pozycję lidera. Liczba użytkowników korzystających z przeglądarki wynosi obecnie ok. 750 milionów, a udział w rynku oscyluje wokół 43%.

fot. StatCounter

fot. StatCounter

Warto dodać, że Chrome jest jedną z niewielu usług Google, które nie są objęte ujednoliconą polityką prywatności.

Kolejne podejście do social media: Google+

Wprowadzenie na rynek Google+ nastąpiło 28 czerwca 2011 r. Premierę nowej usługi ogłoszono z wielką pompą. Dało się słyszeć głosy, że narodził się pierwszy naprawdę godny rywal Facebooka i to pomimo tego, że pierwsze dwie próby Google zaistnienia na rynku serwisów społecznościowych były niekoniecznie udane (Orkut, a zwłaszcza Buzz). Przeciwny platformy zarzucali jej z kolei zbyt daleko idące podobieństwo to swojego głównego konkurenta.

Na przestrzeni ponad dwóch lat funkcjonowania Plusa w internetowej rzeczywistości Google konsekwentnie starał się ulepszać funkcjonalność serwisu, wprowadzając coraz to nowe rozwiązania. Część z nich doskonale znaliśmy z Facebooka (strony firmowe, społecznościowy login), część to już stricte autorski projekt Google, zakładający jak najdalej posuniętą integrację G+ z innymi usługami Google, jak YouTube, Blogger czy Gmail. W ten sposób zaczęły tworzyć system naczynek połączonych, wzmacniając jednocześnie pozycję giganta z Mountain View w całym internecie.

Teoretycznie wszystko zmierza we właściwym kierunku. Pod koniec ubiegłego roku Google pochwalił się, że G+ liczy sobie już 500 milionów użytkowników, a co czwarty z nich jest aktywny. Z drugiej strony, liczbami można bez wątpienia nagiąć nieco rzeczywistość, co też firma z Mountain View skrupulatnie czyni, wliczając do grona użytkowników Plusa każdego, kto tylko zakłada konto Google lub na Gmailu od chwili powiązania ze sobą wszystkich usług firmy jedną polityką prywatności. Znacznie gorzej rysuje się obraz Google+ pod kątem zaangażowania użytkowników. W sieci można było natknąć się na raporty, z których wynikało, że statystyczny użytkownik serwisu spędza w nim ledwie kilka… minut miesięcznie. Z pewnością jednak nie można póki co jednoznacznie osądzić, czy projekt o nazwie “Google+” to kompletna klapa, czy wartościowy element ekosystemu Google.

Ujednolicona polityka prywatności

Ubiegły rok przyniósł ze sobą jedną z większych kontrowersji związanych z Google. Spółka zapowiedziała, że od 1 marca 2012 r. wejdzie w życie nowa, ujednolicona polityka prywatności dla prawie wszystkich usług oferowanych przez firmę. Co w praktyce miało to oznaczać? Ano to, że od tego momentu Google zacznie zbiorcze gromadzenie informacji na temat każdego pojedynczego internauty, niezależnie od tego, czy korzysta z jednej, lub z kilku usług Google. Fakt posiadania przez jednego internautę kilku kont w różnych serwisach nie miał żadnego znaczenia – wraz z wejściem w życie nowej polityki prywatności, taki internauta jest traktowany jako jedna i ta sama osoba. Co więcej, od tamtej pory założenie konta Google jest równoznaczne z założeniem konta na Gmailu i Google+.

Nowa polityka prywatności Google od samego początku nie miała łatwego życia. Zmiana spotkała się z falą krytyki środowisk walczących o ochronę prywatności w internecie. Zdaniem ich przedstawicieli, takie tworzenie internetowych portretów internautów na potrzeby targetowania reklam oznaczało zbyt daleko idącą ingerencję w naszą prywatność i naruszenie praw chroniących dane osobowe. Swoje zastrzeżenia zgłaszali również urzędnicy z amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu, a także z Unii Europejskiej. Ci drudzy do dzisiaj nie dają zresztą spółce spokoju, o czym może świadczyć fakt, iż Google w dalszym ciągu jest wzywany do składania wyjaśnień.

Pages: 1 2

Reklama

Newsletter

Bądź na bieżąco!
Zapisz się na bezpłatny newsletter.

free newsletter templates powered by FreshMail