reklama
Bartłomiej Juszczak: Jaki wpływ ma nowoczesna technologia na wychowanie dzieci?
Bogumiła Matuszewska: Przede wszystkim, zanim zadamy sobie pytanie o wpływ nowych technologii na wychowanie dzieci, musimy zdać sobie sprawę z tego, że jesteśmy na takim etapie rozwoju świata, że nie uciekniemy już od nowych technologii w żadnym wypadku, a liczba ich wytworów coraz bardziej dominujących codzienność, będzie tylko wzrastać.
Dlatego pytanie być może nie powinno brzmieć, jaki wpływ mają nowoczesne technologie na wychowanie dzieci, ale co zrobić, by miały one wpływ dobry. I myślę, że przed takim wyzwaniem stoi dziś każdy z nas, szczególnie rodzice i osoby zajmujące się dostarczaniem im produktów, które są wykorzystywane przy wychowywaniu czy edukowaniu najmłodszych. Naszym celem jest bowiem stworzenie dziecku takich warunków, które nie tylko sprzyjać będą jego rozwojowi, ale wręcz wzmacniać go.
Jakie zatem dostrzegasz plusy wykorzystania nowoczesnych technologii w procesie wychowania dzieci?
Specjaliści pracujący nad naszymi grami (sztab psychologów, logopedów, terapeutów) dbają o to, by każda nawet najmniejsza gra prócz skupienia się na rozwijaniu konkretnej umiejętności, miała aspekt wychowawczy – przemycony jednak w atrakcyjnej dla dziecka formie. Jedna z naszych gier – „Szafa” – zogniskowana wokół różnicowania (jednej z pierwszych umiejętności ćwiczonych przez dzieci w trakcie terapii) stworzona jest tak, by wykorzystać bezpieczną przestrzeń pokoju dziecięcego i ze sprzątania par ubrań uczynić dla dziecka fascynujące wyzwanie. Sama umiejętność różnicowania, choć stanowiąca główny cel gry, jest ćwiczona niejako przy okazji. Zatem – nowe technologie dają nam możliwość nauczenia czegoś dziecka poprzez atrakcyjną zabawę.Kolejnym krokiem jest przeniesienie doświadczeń ze świata wirtualnego do realnego i uatrakcyjnienie go. Gra jest z jednej strony lekcją i przyczynkiem do rozwoju, z drugiej nagrodą, wzmocnieniem pozytywnego zachowania w świecie rzeczywistym.
Pamiętać przy tym jednak trzeba, że z nowymi technologiami jest jak ze wszystkim, co pojawia się na świecie i może dać człowiekowi trochę radości. Dobre są tylko wtedy, gdy są wykorzystane w odpowiedni sposób i w odpowiedniej ilości. Tu warto trzymać się ram, które nakładamy dzieciom przy oglądaniu telewizji czy graniu na komputerze. Przy czym np. edukacyjne gry warto stosować jako alternatywę dla telewizji, nie jako kolejny dodatek.
Czyli istnieją jakieś negatywne konsekwencje?
Nie jest dobrym pomysłem zabudowanie dziecku świata setką różnorodnych gadżetów lub wprowadzanie ich zbyt wcześnie, bo może rzeczywiście doprowadzić to do efektów odwrotnych w stosunku do tego, co zakładaliśmy. Wspierajmy mądrze rozwój dziecka – z fantazją, ale i z rozsądkiem, dbając o to, by nowe technologie była atrakcyjnym i pożytecznym dodatkiem, a nie alternatywą do rzeczywistości. Nie mogą też kompensować naszego kontaktu z dzieckiem. Nawet najlepsza elektroniczna niania nie zastąpi rodzica.
Jak wpływają na rozwój dziecka tablety, smartfony i wszelkiego rodzaju urządzenia mobilne?
Głośne w ostatnim czasie były publikacje, poprzez które autorzy alarmowali o zgubnym wpływie tabletów na rozwój dzieci – szczególnie na ich zdolności komunikacyjne. Sceptycy tego typu rozwiązań zwracają uwagę na to, że dziecko przyzwyczajone do ekranów narzędzi mobilnych zamyka się na otoczenie i ma duże trudności potem z nawiązywaniem relacji. Zgadzam się z tym, że jeśli rzeczywiście pozwolimy dziecku na to, by z tabletów, smartfonów czy nawet z tradycyjnych komputerów i telewizji korzystało nadmiernie, to nigdy nie skończy się dla niego dobrze. Jest to związane przede wszystkim z budową mózgu człowieka, który nie jest przyzwyczajony do tak wielkiego skupiska bodźców z jednego, stałego źródła. Potrzebujemy rozproszonej uwagi.
A dlaczego tablet, a nie komputer?
Tablet ma tę przewagę nad innymi zdobyczami techniki, że jest bardzo intuicyjny i prosty w obsłudze. Dodatkowym atutem w przypadku dzieci z zaburzeniami jest to, że spora część z nich nie rozumie zależności kursor-myszka. Tu ten problem znika, a dziecko bezpośrednio oddziałuje na narzędzie, a co za tym idzie – na samo zadanie.
Dzieci są wręcz genialne w tym, jak szybko potrafią nauczyć się i wykorzystywać możliwości tabletu. Jeśli wiemy zatem, że przyjemność sprawia im samo korzystanie z tego narzędzia, naszym obowiązkiem jest wręcz dostarczenie im takich materiałów, które ten atrakcyjny i bezpieczny świat wykorzystają do tego, by pomóc dziecku się rozwijać. Warto jednak zawsze pamiętać przy tym, by nie rezygnować z tradycyjnych form zabawy. Rysowanie palcem na tablecie ślimaka ćwiczy zupełnie inną umiejętność niż rysowanie tego samego ślimaka na papierze, gdzie koordynacja wzrokowo-ruchowa jest wtórna wobec chociażby kwestii nauki samego trzymania ołówka.
Nie warto więc rezygnować z żadnego z tych rozwiązań, ale w miarę możliwości naprzemiennie dostarczać dziecku obie opcje.
Jak aplikacje mogą pomóc dziecku w prawidłowym rozwoju?
Przede wszystkim takie, które stanowić będą uatrakcyjnienie świata rzeczywistego, ale nie będą budować cyfrowej alternaty wobec niego. W DrOmnibusie stawiamy na to, by jak najwięcej elementów gier łączyło dzieci z tym, co poza nimi – poprzez odpowiednią interakcję, sposób budowy świata lub możliwości wykorzystania tych umiejętności w świecie rzeczywistym.
Dla nas szczególnie istotne jest zaplecze merytorycznie i uważam, że w przypadku dzieci – niezależnie od tego, czy borykają się one na co dzień z jakimiś problemami dotyczącymi rozwoju czy nie, jest to sprawa niezwykle istotna. Wszelkie aplikacje potrafią być w tym momencie tak atrakcyjne dla najmłodszych użytkowników (niejednokrotnie wręcz uzależniająco), że bardzo łatwo zaszkodzić dzieciom, jeśli nie są one przygotowane w odpowiedni sposób.
Tak naprawdę jednak odpowiedni rozwój dziecku zapewnia mu tylko wszechstronna oferta narzędzi: od tradycyjnych kloców, małe autka czy całkowicie papierowe książki poprzez gry mobilne typu Lokomotywa Juliana Tuwima, w których zapraszamy dziecko do interaktywnej przygody, przemycając przy tym naprawdę wartościowe dzieło czy inne gry edukacyjne, jak genialny moim zdaniem The Social Express lub wykorzystujące technologię Kinect gry do… nauki matematyki – aż po rozwiązania prawdziwie kosmiczne (już wykraczające poza aplikacje) jak robot My Keepon.Jakieś przykłady spośród dostępnych aktualnie rozwiązań?
Po pierwsze wspominany My Keepon, czyli żółty, tańczący stworek w pełni nastawiony na interakcję z dziećmi. Keepon to fenomen, który szturmem podbił serca dzieci, przede wszystkich tych, do których na co dzień trudno trafić tradycyjnymi metodami, tj. dzieci autystyczne. Keepon tańczy w rytm muzyki (przez co uczy dzieci rytmu komunikacji – co jest bardziej pierwotne niż słowa), łasi się, reaguje na dotyk – a w wersji pro wręcz dba o to, by utrzymać z nimi stały kontakt wzrokowy, co kolei jest niewiarygodnie istotne w przypadku autystyków.
Po drugie The Social Express. Gra dedykowana osobom mającym trudności z rozpoznawaniem, nazywaniem i wyrażaniem emocji. Tworzona więc z myślą o dzieciach z zaburzeniami, ale moim zdaniem świetnie sprawdzająca się w przypadku zdrowych maluchów. Gra, a właściwie serial interaktywny, który uczy dzieci najpierw rozpoznawania i nazywania emocji, a następnie opanowywania ich i umiejętnego wybierania odpowiednich zachowań w różnych sytuacjach. Znakomita grafika, najwyższa jakość – narzędzie do zabawy z dzieckiem (pojedynczo) oraz przy współudziale z opiekunem (podpowiedzi ze strony gry, o co zapytać dziecko, na jaki temat z nim porozmawiać). Świetna gra, bardzo wychowawcza!
Jeśli idzie mianowicie o mniejsze, pojedyncze gry – w tym momencie na świecie moim zdaniem króluje Toca Boca, tworząca rozwiązania z myślą przede wszystkim o zdrowych dzieciakach. Niestety, dla dzieci niepełnosprawnych wciąż brakuje gier na wysokim poziomie merytorycznym i atrakcyjnych w użyciu, choć na szczęście ta sytuacja zaczyna się powoli zmieniać na plus.