X

Zapisz się na darmowy newsletter SOCIALPRESS

Dlaczego warto się zapisać
Nasz newsletter subskrybuje już 15 000 osób!

Programista, który świetnie gotuje i… bloguje: Tomek Lach z Zajadam.pl w akcji!

Programista z zamiłowaniem do gotowania. Od kilku lat z powodzeniem prowadzi bloga zajadam.pl, którego popularność argumentuje jednym: pasją. Taki właśnie jest Tomek Lach, z którym przeprowadziliśmy krótką rozmowę o blogu, programowaniu i przepisie na... sukces.

Programista, który świetnie gotuje i… bloguje: Tomek Lach z Zajadam.pl w akcji!Tomasz Lach, Zajadam.pl / fot. akademiasmaku.pl

reklama


Ma mnóstwo pomysłów na siebie i na bloga Zajadam.pl, które skrupulatnie realizuje. Od niedawna zajmuje się również vlogowaniem, które faktycznie pokazuje, jak bardzo ten facet kocha to co robi i jak bardzo go to uszczęśliwia.

Z tego co udało nam się ustalić Twoje wykształcenie jest zupełnie nie związane z kuchnią i gotowaniem. Kim jesteś z zawodu?

Zgadza się. Z wykształcenia jestem programistą systemów przemysłowych czasu rzeczywistego, jednak nigdy nie było mi dane pracować w zawodzie bo jeszcze przed uzyskaniem tytułu magistra inżyniera zacząłem prowadzić bloga i założyłem działalność gospodarczą, w ramach której zajmowałem się projektowaniem grafiki i stron www.

Skąd wziął się więc pomysł na bloga i dlaczego akurat kulinarnego?

Od dziecka raczej wolałem tworzyć niż „konsumować”. W dzieciństwie tworzyłem proste grafiki na komputerze Commodore C64, w czasach szkolnych wycinałem głowy ze zdjęć rodzinnych w Photoshopie, a na studiach próbowałem nauczyć się programować – stąd padło na blog, na którym planowałem połączyć przyjemne, czyli moje pasje do fotografii i gotowania, z pożytecznym, czyli nauką kodowania. A skąd pasja do gotowania? Gotowaniem zainteresowałem się głównie dzięki programom Roberta Makłowicza, w których w barwny i ciekawy sposób pokazywał nie tylko jedzenie, ale też odwiedzane miejsca. Z dzisiejszej perspektywy można by powiedzieć, że był to najwyższego sortu lifestyle, którym to zainspirowany zacząłem pichcić w kuchni rodziców. W ten sposób złapałem bakcyla do gotowania mniej więcej w wieku 15 lat.

Jak na Twój pomysł o założeniu bloga zareagowała rodzina i przyjaciele?

Rodzina nie traktowała tego zajęcia poważnie do czasu, kiedy stało się to realnym źródłem dochodów. Przyjaciele i znajomi nawet nie wiedzieli o blogu przez pierwsze kilka lat jego istnienia z prostej przyczyny: nie chwaliłem się tym nigdzie. Po prostu pisałem dla siebie. Nigdy jednak nie spotkałem się z negatywnymi reakcjami z żadnej strony i nie doświadczyłem hejtu nawet w najmniejszym stopniu.

Czy te dwie dziedziny życia – blogowanie i praca zawodowa, są o siebie zazdrosne? Jak udaje Ci się to pogodzić?

Tak się szczęśliwie składa, że obie te dziedziny na tyle mocno się zazębiają, że funkcjonują w symbiozie. Doświadczenia z kierowania firmą przenoszę na grunt blogowania. Jest to np. nacisk na super profesjonalne podejście do wszelkich zleceń i dawanie klientom nawet więcej niż oczekują. Z drugiej strony procentują również doświadczenia w prowadzeniu bloga, np. bardzo dobra znajomość WordPress, czy szereg świetnych, blogowych znajomości będących źródłem relacji biznesowych na zupełnie innych płaszczyznach niż blog.

Czy nie myślałeś, żeby prowadzić bloga o innej tematyce?

Oczywiście, że myślałem. Cały czas o tym myślę, a nawet staram się te myśli przekuwać w czyny, jednak staram się też nie rozmieniać na drobne i skupiać uwagę na tym co w danej chwili najważniejsze – na drugiego bloga aktualnie po prostu nie zostaje ani minuty wolnego czasu. Ale co się odwlecze to nie uciecze.

Porozmawiajmy chwilę o czytelnikach. Kiedy pojawili się pierwsi i jak udało się zyskać ich aż tylu?

Blog Zajadam.pl nie powstał w celu zdobywania czytelników czy zarabiania pieniędzy. W 2008 roku znałem może kilka innych blogów, głównie technologicznych. Mój Blog miał być prywatny, przede wszystkim dla mnie, służyć do nauki i do przechowywania własnych przepisów kulinarnych.

Pierwsze sygnały mówiące o tym, że ktoś z mojej twórczości korzysta, to były komentarze. Na początku była to niewielka ilość, jednak z czasem zaczęło ich przybywać. Były one olbrzymią motywacją. W statystyki zajrzałem po roku prowadzenia bloga, kiedy miałem dylemat czy ze studenckiego budżetu wysupłać sto złotych na opłacenie abonamentu domeny – byłem w szoku, kiedy okazało się że bloga odwiedziło w pierwszym roku kilkanaście tysięcy osób. To był szok.

A jak udało się ich zyskać aż tylu? Od początku miałem jedną sprawdzoną receptę i po prostu przez kilka lat realizowałem swoją pasję. Gotowałem obiad, przed zjedzeniem robiłem zdjęcia, konsumowałem, a potem zabierałem się za spisanie przepisu i dodanie przynajmniej kilku zdań od siebie. Były to anegdoty, moje spostrzeżenia czy historie z życia wzięte. Sprawiały one, że blog nie był tylko zbiorem suchych i bezosobowych przepisów, ale i miejscem mojego spotkania z czytelnikiem. Do dzisiaj kieruję się podstawową, sprawdzoną zasadą: Tworzyć treść jak najlepszej jakości i jak najbardziej wartościową dla czytelników.

Co było największym i najlepiej wspominanym osiągnięciem do tej pory związanym z blogowaniem?

Najlepsze są wszelkiego rodzaju efekty uboczne związane z moją blogową przygodą. Przykładowo były to: mecz piłki nożnej na jednej z aren Euro 2012, wymarzona wyprawa do Gruzji, tony inspiracji z konferencji Blog Forum Gdańsk, powstanie Fundacji Blosilesia. Przede wszystkim jednak były to i są nadal dziesiątki wartościowych znajomości i przyjaźni. Zdecydowanie najlepsze co mnie spotyka w związku z blogowaniem to ludzie, których dzięki temu spotykam na swojej drodze. Gdyby nie blog nic z tych fantastycznych rzeczy by się nie wydarzyło w moim życiu.

Czy wiążesz swoją przyszłość z kulinariami czy raczej z zawodem? Dlaczego akurat taki wybór?

Najbardziej wiążę swoją przyszłość z szeroko pojętym internetem i kulinariami w wersji cyfrowej. Nigdy nie chciałem być zawodowym kucharzem czy właścicielem restauracji i myślę o sobie raczej jako o twórcy internetowym.

W czasach studenckich przepracowałem dobre kilka miesięcy jako kelner w Wielkiej Brytanii i poznałem działalność restauracji od zaplecza. Zupełnie nie dziwię się, że tak wiele osób ponosi porażki w tym biznesie, bo własna restauracja jest romantyczną wizją tylko do czasu faktycznego wejścia w taki biznes.

Właśnie dołączyłeś do dużego projektu – Akademia Smaku Bosch, możesz zdradzić jaka będzie Twoja rola w projekcie? Czy Twoi czytelnicy przyjęli to z entuzjazmem?

Moją rolą w projekcie jest udział w kolegium redakcyjnym wspólnie z kucharzem Tomkiem Jakubiakiem i vlogerem Piotrkiem Ogińskim. Fantastyczna ekipa i mnóstwo wiedzy, którą mamy do przekazania widzom i uczestnikom Akademii, a przy tym super zabawa dla wszystkich.

To już nie pierwszy raz, kiedy współpracuję z marką BOSCH, więc dla czytelników nie było to szczególnym zaskoczeniem. Pierwsze informacje o moim udziale w projekcie przyjęli z dużym entuzjazmem i mam nadzieję, że comiesięczne warsztaty Akademii Smaku będą okazją do spotkania się na żywo.

Jaki jest przepis na sukces w blogowaniu?

Znam bardzo wielu świetnych blogerów i czym dokładniej się im przyglądam, tym wyraźniej widzę, że moja ścieżka do sukcesu w blogowaniu jest podobna do innych: Robisz to co lubisz, cały czas się uczysz, rozwijasz się, robisz to co lubisz, więcej, lepiej, autentycznie, systematycznie, konsekwentnie, podglądasz bardziej doświadczonych, pytasz, uczysz się, robisz to co lubisz, więcej, lepiej, rozwijasz się… i tak do skutku.

Dokończ zdanie…

Blogowanie to dla mnie… czynność jak oddychanie, bez blogowania nie wyobrażam sobie życia.
Inspiruje mnie… amerykańska blogosfera i tamtejsza społeczność twórców internetowych.
Mój największy sukces to… dwie fantastyczne kobiety u boku, czyli córka i żona.
Chciałbym się poznać z… Jamie Oliver’em. Bez dwóch zdań.
Największy kulinarny grzech to… kupowanie jedzenia w proszku.
Gdybym nie prowadził mojego bloga… to fotografowałbym ludzi, a być może zająłbym się kowalstwem artystycznym.

Reklama

Newsletter

Bądź na bieżąco!
Zapisz się na bezpłatny newsletter.

free newsletter templates powered by FreshMail