reklama
Jakiś czas temu pisaliśmy o planach Twittera, czyli rewolucji w liczbie znaków. Dotąd serwis kojarzony był ze znacznym ograniczeniem limitu słów, który powodował, że udostępniane na nim treści musiały być zwięzłe i przezywać jak najwięcej informacji. Zmiana ze 140 na 280 znaków, którą rozważa serwis budzi wśród użytkowników różne emocje. Jedni pochodzą do tego z entuzjazmem, gdyż u wielu z nich ograniczenie to budziło frustrację. Inni zaś z nutą sceptycyzmu i negatywnym nastawieniem wskazują, że limit ten był zaletą, a serwis ma większe problemy aniżeli liczba znaków w tweetach, np. związane z nieodpowiednimi treściami. Taka modyfikacja nie byłaby także bez znaczenia dla marek i marketerów, którzy dotąd wykorzystywali serwis jako kanał komunikacji ze swoimi odbiorcami i potencjalnymi klienta. Co zmieni się z perspektywy ich działań? O komentarz poprosiliśmy przedstawicieli agencji ContentHouse, OS3, Social Media Now, faceADDICTED oraz GoldenSubmarine.
Więcej i więcej…
Wydaje się, że dwukrotnie większy limit znaków na Twitterze może przyciągnąć do platformy nowych użytkowników, którzy dotąd byli zniechęceni liczbą 140 znaków. Jak przytaczano podczas uzasadnienia planów o owej zmianie, większość użytkowników posługująca się językiem angielskim, który wymaga np. przedimków, odczuwa frustrację z powodu twitterowego limitu. Być może oficjalne rozszerzenie dozwolonej treści spowoduje, że użytkownicy mediów społecznościowych przekonają się do korzystania z serwisu z tzw. ćwierkaczem.
Większa przestrzeń dla słów to także więcej możliwości reklamowych. Marki, które komunikują się w taki sposób na Twitterze mogłyby przekazać więcej informacji o promowanym produkcie lub usłudze. Dodatkowa przestrzeń może pozwolić na uwzględnienie nowych haseł czy sloganów, które przykują uwagę użytkowników lub też zachęcenie do interakcji.
Warto pod uwagę wziąć także możliwość dodawania kolejnych hashtagów, czyli znaczników, które agregują treści. Dzięki temu wyszukanie wpisów oraz profili powiązanych z danym zagadnieniem lub tematem byłoby jeszcze łatwiejsze. Dotąd, ze względu na ograniczenia ich liczba nie była duża, teraz jednak marketerzy zyskają nowe możliwości grupowania tweetów.
Twitter pełen długich, nudnych wpisów?
Zmiany ze strony Twittera i potencjalnie większa liczba użytkowników może oznaczać większą aktywnością użytkowników i tym samym sprawić, że nasze treści będą szybciej “znikały” wśród natłoku nieco dłuższych tweetów. Wiąże się to dla marketerów z koniecznością dostosowania treści do nowych standardów, większą ilością czasu i pieniędzy na to przeznaczanych. Bez wątpienia dotąd wymyślenie treści wpisu nie należało do zadań łatwych, bowiem marketerzy musieli opracować je na tyle precyzyjnie, aby pomimo swej krótkiej żywotności przykuwały uwagę i interesowały odbiorcę. Po wprowadzeniu zmian wykorzystywana dotąd strategia może zostać zaburzona i niezbędne będzie ustalenie nowych zasad. Oczywiście publikowanie większej liczby słów nie będzie obowiązkiem, jednakże świadomość tego, że możemy to zrobić przypuszczalnie spowoduje, że zarówno my, jak i nasi klienci będziemy chcieli skorzystać z tego przywileju.
Zmiana ta nie jawi się jedynie w świetlistych barwach. Jak uważa Katarzyna Legutko, Media Manager w ContentHouse, zwiększenie limitu znaków na Twitterze do 280 spowoduje, że dla wielu użytkowników serwis straci swój charakter. Według niej siłą Twittera jest zwięzłość oraz przejrzystość komunikacji, a jego cechą rozpoznawczą – właśnie limit 140 znaków. Zaznacza ona jednak, że dla jednych skrótowość ta jest wadą, dla innych zaletą, która wymusza na tweetujących konstruowanie celnych i konkretnych wypowiedzi.
Katarzyna Jędrachowicz, PR Manager w agencji OS3, także zauważa, że dwukrotne zwiększenie limitu znaków w tweetach ma swoje plusy i minusy. Użytkownik będzie mógł przekazać w swojej wypowiedzi więcej informacji, co da mu możliwość udzielania pełniejszych wypowiedzi i zawarcia w nich szczegółowych opisów, których w tej chwili czasem brakuje, jednak podobnie jak jej przedmówczyni, uważa ona, że medium może tym samym stracić część swojego uroku. “Magia platformy polega właśnie na specyfice przekazu – krótko i na temat, a cała trudność na tym, żeby zmieścić się w 140 znakach. Z czasem z pewnością przywyknę do nowego charakteru tweetów, jak do każdej zmiany. OS3 to agencja dynamicznie się rozwijająca i reagująca na to co dzieje się na rynku, więc z biznesowego punktu widzenia to jedynie kolejne wyzwanie wynikające z konieczności zmiany planów w prowadzeniu kont naszych klientów”.
Zmiana, lecz cel wciąż ten sam
Z kolei Agata Patoła, Social Media Specialist w agencji Social Media Now, zaznacza, że mimo zmiany cel użytkownika wciąż pozostanie taki sam: zmieścić się w limicie i przyciągnąć uwagę. Podkreśla ona także, że mimo, iż dużo osób twierdzi, że zmiana spowoduje utratę wyjątkowości portalu, wciąż pozostajemy ograniczeni konkretnym limitem, dlatego nie ma powodów do paniki. Przypomina również, że warto pamiętać, iż nowa liczba znaków jest w fazie testów i nic nie jest jeszcze przesądzone.
“Wydaje mi się, że użytkownicy Twittera to ludzie, którzy uciekają od przydługich treści skupiając się na newsach, dlatego też pozostaną wierni idei i nie spowoduje to masowych ucieczek z portalu. 280 znaków może okazać się optymalną liczbą do zwięzłego przekazywania informacji przy jednoczesnym unikaniu skrótowców” – mówi Patoła.
Upodabnianie się do Facebooka?
Pojawiają się również wątpliwości, czy Twitter nie chce zbytnio upodobnić się do Facebooka. Do tej pory portal był kojarzony ze zwięzłością, koniecznością sklejenia myśli w stosunkowo krótką, lecz spójną całość. Po zmianie długość postów oraz ich wizualne postrzeganie mogłyby być bardziej zbliżone do wpisów na portalu światowego giganta. Mówi o tym Patoła, podkreślając, że Twitter służy do szybkiej i zwięzłej komunikacji, a od tekstów rozszerzonych zawsze był Facebook, gdzie mogliśmy sobie pozwolić na obszerniejsze treści. Podobnego zdania jest Legutko, która zauważa, że Twitter zawsze stał w opozycji do Facebooka, a teraz niebezpiecznie się do niego zbliża. Wtóruje im także Anna Robotycka, Co-Founder agencji faceADDICTED, która wskazuje, że same posty, przynajmniej w teorii, będą brzmiały lepiej niż obecne, przypominające bardziej wpisy bota niż prawdziwego człowieka. Jednak nie wyklucza ona, że być może poza nielicznymi przypadkami wykorzystania „out of the box”, zaleje nas masa postów kopiowanych 1:1 z planów komunikacji przygotowywanych pod Facebooka.
Czy zmiana wpłynie na strategie marketingowe?
Większy limit znaków, który jest obecnie testowany wiąże się z wątpliwościami – jak zmienią się działania marek i czy wpłynie to na strategię? Wedle Robotyckiej nie upatruje się znacznych zmian we wspomnianej strategii, a raczej wpływu na jakość komunikacji. Wskazuje ona, że nie od dziś wiadomo, że w obecnej liczbie znaków bardzo trudno zbudować czytelny przekaz, zwłaszcza w takim języku jak polski, który jest rozwlekły, gdy porównamy go do języka angielskiego. Legutko wskazuje zaś, że wiele zależy od tego, jak marki podejdą do tej zmiany i co z niej wyciągną dla siebie. Uważa ona, że w przypadku części z nich komunikacja na Twitterze zapewne pójdzie w kierunku tej prowadzonej na Facebooku i zacznie ją przypominać w swoich założeniach. Z drugiej jednak strony zaznacza, że zmiana ta może wpłynąć korzystnie na strategię marek, wzbogacić ją – zwiększenie limitu znaków otworzy przed nimi nowe możliwości działań.
Jak podsumowuje Katarzyna Adamkiewicz, Social Media Manager w GoldenSubmarine, więcej znaków to prawdopodobnie najtrudniejsza i najmądrzejsza decyzja Twittera. Wedle niej ten, kto potrafi wyrazić myśli w 140 znakach, krzyknie „Po co?”. Odpowiedź nie jest jednak w jej opinii trudna – 280 znaków jest po prostu wygodniejsze i ludzie tego potrzebują. Zwłaszcza ci, dla których dotychczasowa bariera była nie do przejścia. Podkreśla ona także, że przed marketerami stoją dwa ważne zadania. “Po pierwsze, obserwujmy, jak zmiana wpływa na użytkowników. Czy z niej korzystają i czy są gotowi poświecić więcej czasu na czytanie dwukrotnie dłuższych tweetów? Po drugie, nie dajmy się rozpieścić. Nowość nie ma sprawić, że przestaniemy być zwięźli i czytelni. Zawsze mówmy tylko tyle, ile mamy do powiedzenia – to, czym dzielimy się z użytkownikami, musi mieć dla nich wartość. 280 znaków powinno oznaczać, że ta wartość będzie po prostu dwukrotnie większa.” – podkreśla Adamkiewicz.
Opinie ekspertów są więc sygnałem, że wizja zmiany ma zarówno swoje wady, jak i zalety. Z jednej strony możemy spodziewać się nowych użytkowników serwisu, a więc kolejnych odbiorców dla naszych komunikatów, zyskamy możliwość tworzenia dłuższych treści i dodawania kolejnych hastagów. Z drugiej zaś długie tweety mogą sprawiać, że nasze komunikacji, o już krótkiej żywotności, będą kopią wpisów z Facebooka, do którego miałby zbliżać się Twitter. Istotną kwestią jest także zatracenie uroku serwisu – liczba 140 znaków jest obecnie jego znakiem charakterystycznym i odróżnia go od innych mediów społecznościowych, których liczba nieustannie rośnie. Istotne jest jedna, aby pamiętać o dwóch kwestiach, jakie poruszył ostatni ekspert, Katarzyna Adamkiewicz. Marketerzy powinni obserwować, jak na ową zmianę zareagują ich odbiorcy i czy dłuższy tekst jest dla nich atrakcyjny, a także pamiętać, że większa liczba znaków w wpisach jest możliwością, nie koniecznością, a więc zawsze warto przekazywać informacje wartościowe, w sposób zwięzły.