X

Zapisz się na darmowy newsletter SOCIALPRESS

Dlaczego warto się zapisać
Nasz newsletter subskrybuje już 15 000 osób!

10 nieprofesjonalnych zachowań, których powinieneś się wystrzegać w mediach społecznościowych

Facebook, Instagram, Twitter, Snapchat - jakich zachowań unikać korzystając z social media? Czego nie robić, by nie narazić się na problemy w pracy lub złą opinię?

10 nieprofesjonalnych zachowań, których powinieneś się wystrzegać w mediach społecznościowychźródło: blog.publbox.com

reklama


Używamy mediów społecznościowych przez cały czas, ale czy zawsze świadomie i z pożytkiem dla naszego wizerunku? Niekoniecznie. W Internecie nic nie ginie, więc lepiej unikać nieprofesjonalnych przyzwyczajeń. Zastanówmy się nad negatywnymi konsekwencjami nieprzemyślanych zachowań na takich portalach jak Facebook, Twitter, Snapchat czy Instagram. Kolejność najzupełniej przypadkowa!

1. Narzekanie na pracę

Może i nie jest tajemnicą, że nie każdy kocha swoją pracę, ale czy jest to temat do upubliczniania w sieci? Umówmy się, memy o tym, że weekend jest za krótki, a w ogóle to nienawidzę poniedziałku i czekam na piąteczek, piątunio są w granicy tolerancji. Niezbyt oryginalne, ale na pewno mało kontrowersyjne. W przeciwieństwie do postów, które mniej lub bardziej wprost atakują szefów, kierowników, znajomych z pracy czy organizację jako taką.

źródło: blog.publbox.com

źródło: blog.publbox.com

Lojalność wobec pracodawcy jest od zawsze podstawą budowania kariery zawodowej i własnego wizerunku. Jasne, są sytuacje, w których trzeba walczyć o swoje, firma jest nieuczciwa, toczy spór ze związkiem itd. Ale mówimy o użytkownikach social media, którzy po prostu nie znoszą swoich szefów i dają temu upust online.

Powiesz: „mój kierownik nie ma Facebooka”, „komu by się chciało szukać tych komentarzy”, „to tylko mem”. Stop! Cóż za seria niemądrych stwierdzeń! Nawet jeżeli szefostwo nie korzysta z tych samych mediów społecznościowych, zrzut ekranu może do nich dotrzeć szybciej, niż myślisz. W dzisiejszych czasach niektórzy Twoi znajomi z pracy nie będą mieli oporu, żeby przekazać niekorzystne dowody Twojego stosunku do pracy i przełożonych.

Poza tym narzekanie w rodzaju „moja praca jest tak beznadziejna”, „ta firma powinna upaść” niezbyt dobrze świadczy o człowieku. Przecież większość osób oceni taką postawę surowo: „jak Ci się nie podoba, zmień pracę i przestań robić z siebie ofiarę”. Stąd dobra rada: nie szkaluj organizacji, która Cię zatrudnia (za wyjątkiem naprawdę niecodziennych sytuacji). Uważaj ze „śmiesznymi” memami, a już na pewno nie wyciągaj na światło dzienne plotek dotyczących Twoich przełożonych i znajomych z pracy – w komentarzach, postach, dyskusjach. To z pewnością nie pomoże Ci w zbudowaniu kariery.

Nie chodzi nawet o to, że pracodawca może Cię zwolnić za kilka słów na Facebooku, ale o to, że trudno liczyć na szacunek, autorytet i poważne traktowanie, jeżeli nie ma się kontroli nad swoim zachowaniem w social media.

2. Połykanie haczyka

Ogromnym problemem użytkowników mediów społecznościowych, a są to osoby w każdym wieku, od dzieci po emerytów, jest nieznajomość specyficznej kultury, która obowiązuje na konkretnych portalach. Czy wiesz, czym jest trollnet? W mediach mówi się wiele na temat „trolli”, którzy anonimowo i w zorganizowany sposób atakują osoby publiczne, kolportują zmyślone informacje itp. Lecz to tylko część obrazu. Istnieje cała rzesza użytkowników, którzy po prostu świetnie bawią się, „wkręcając” ludzi z rozmaitych środowisk. Nie są to wynajęci agenci czy osoby o szczególnie mrocznym charakterze – po prostu mają sporą uciechę, gdy zarzucają haczyk, który zostaje połknięty.

Kogo można wkręcić? Wszystkich. Sympatyków prawicy i lewicy. Fanów sportu. Klientów komunikacji publicznej. Młode mamy. Społecznych aktywistów. Wszystkich, którzy nie do końca wyłapują swoiste niuanse, konteksty, intertekstualne skojarzenia. Może zabrzmieć to nieco filozoficznie, ale media społecznościowe opierają się o postmodernizm i pewną kulturę remiksu.

Czy wiesz, czym są pasty? Kim jest Testoviron? Dlaczego ktoś zgarnia za swoją odpowiedź 200 polubień, a nawet nie rozumiesz, na czym polega dowcip? Jasne, nie musisz znać tzw. „inside joke’ów”, ale nie dziw się, że czasami dajesz się ograć. Dlatego jeżeli nie chcesz narażać się na pośmiewisko, lepiej uważaj z udostępnianiem szokujących memów, infografik czy cytatów (wszystkie mogą być zmyślone) i nie dawaj się wkręcać w „baity”. Celowo w tym fragmencie pada tak wiele szeroko nieznanych słów. To próba pokazania, jak nieodkryte są media społecznościowe przez przeciętnego użytkownika. Lepiej więc stąpać ostrożnie po wirtualnych ścieżkach, bo narazić się na śmieszność swoim oburzeniem czy udostępnieniem łatwiej niż kiedykolwiek.

3. Wulgarny język

źródło: blog.publbox.com

źródło: blog.publbox.com

O tym, że język używany w serialach, programach telewizyjnych czy, szerzej, mediach schodzi poniżej wcześniej przyjmowanych standardów, wiadomo nie od dzisiaj. Można to dostrzec w przestrzeni publicznej i codziennych rozmowach. Zanika kultura konwersacji z troską o poprawność językową, staranność i wysoką kulturę osobistą. Przekleństwa spowszedniały, to temat na osobne rozważania. Niemniej jednak ich używanie w mediach społecznościowych bez jakiejkolwiek kontroli czy cenzury jest co najmniej nierozsądne. W Internecie nic nie ginie. Niestety, ten błąd popełniają często ludzie młodzi. Bez świadomości, z przekory lub chęci pokazania się w innym świetle przeklinają i zapominają, a po latach narażają się na śmieszność, gdy ktoś wyciąga archiwalne wpisy.

Twój język jest Twoją wizytówką. Komentarze mogą dostrzec członkowie rodziny, współpracownicy, nauczyciele, osoby, na których opinii powinno Ci zależeć. Dlatego nawet jeżeli pewne określenia cisną Ci się na usta, zastanów się, czy Twitter, Facebook albo Instagram to na pewno najlepsze miejsca na niecenzuralny język.

Wulgarna postawa wyraża się nie tylko w używaniu określeń powszechnie uważanych za obraźliwe. Równie niekorzystnie prezentuje się publiczne pisanie na tematy seksualności czy intymności prostackimi słowami, które urągają jakiemukolwiek poziomowi rozmowy. Nie chodzi o to, żeby podtrzymywać tematy tabu, ale użytkownicy, którzy jawią się pozostałym jako seksiści i szowiniści, są zazwyczaj bardzo źle oceniani.

4. Krytyka rodziny

Znamienne, jak bardzo sformułowanie „z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach” pasuje do niektórych sytuacji spotykanych w mediach społecznościowych. Weźmy jako przykład grupy, na których przyszłe panny młode wymieniają się wskazówkami i poradami dotyczącymi przygotowań do ślubu. Co naturalne, pojawia się tam wiele wątków związanych z tematyką rodziną. Aż w głowie się nie mieści, na jaką „otwartość” decydują się wybrane członkinie grup. Uskarżanie się na swoich bliskich (rodziców, przyszłych teściów, rodzeństwo itd.) może i ma przełożenie na rzeczywistość, ale czy naprawdę musi o tym wszystkim wiedzieć kilkaset, a nawet kilka tysięcy osób? Czy takie użytkowniczki nie mają świadomości, że zrobienie zrzutu ekranu trwa mniej niż sekundę, podobnie jak dotarcie do osób potencjalnie zainteresowanych taką treścią?

źródło: blog.publbox.com

źródło: blog.publbox.com

Efekt uskarżania się na najbliższych w sferze publicznej ma zazwyczaj dość żenujący charakter. Większość użytkowników nie uzewnętrznia się, a osoby, które to czynią, są przez nich krytykowane. Teoretycznie możesz nie przejmować się zdaniem innych, ale czy na pewno Ci na nim nie zależy? Zdecydowanie zachęcamy do zachowywania prywatnych spraw do rozmów z bliskimi czy przyjaciółmi, a nie obcymi, pod imieniem i nazwiskiem, gdy sytuacja może obrócić się w zupełnie niepożądaną stronę nasilonego konfliktu.

5. Ciało na widoku

Nikt z nas nie chce być traktowanym przedmiotowo, prawda? Twój profil to Twoja sprawa, ale czy na pewno odsłanianie ciała przed światem jest najlepszym sposobem na komunikację? Większość osób, które decydują się na dodawanie swoich zdjęć na Instagram, Facebook czy Snapchat, ma na uwadze autoprezentację. Prawidłowo. Wybieramy zazwyczaj fotografie, na których wyglądamy korzystnie. Pytanie jednak, czy nie przekraczamy pewnych delikatnych granic. Dobrze jest mieć świadomość swoich atutów, ale jednocześnie powinno się zachować swój krąg prywatności. Czy naprawdę cały wirtualny świat ma mieć możliwość i pełne prawo zaglądać bardzo głęboko w Twój dekolt? Oceniać kształt wyeksponowanych w stronę kamery pośladków? A może, w przypadku panów, niemal dotykać przez ekran umięśnionego, nagiego torsu?

Oczywiście, na pewno nie zabraknie chętnych na oglądanie podobnych treści, ale efekt wizerunkowy wśród znajomych, współpracowników czy krewnych może być odwrotny od zamierzonego. Często nie zdajemy sobie sprawy, że dodawane przez nas zdjęcia są dostępne praktycznie wszędzie. Nie zastanawiamy się nad prywatnością i technologicznymi aspektami działalności poszczególnych portali. Jak dużo półnagich zdjęć i filmików wycieka z zasobów Snapchata, bo użytkowniczki i użytkownicy nie przejmują się konsekwencjami rozsyłania takich treści? „Tylko dla chłopaka”, „tylko dla przyjaciół” – a jednak związki i przyjaźnie mogą się skończyć, plik ukazujący ciało w pełnej krasie przetrwa zaś na dyskach dekady.

Jeśli Twoje ciało trafia za pomocą zdjęć i filmików do Sieci, miej świadomość konsekwencji. Uwierz, że nie chcesz się tłumaczyć z pewnych spraw swojej rodzinie czy pracodawcom. A fotki z imprez czy sfery prywatnej bywają naprawdę „mocne” i generują przelotne zainteresowanie, na którym niekoniecznie może Ci zależeć. Pamiętaj też, że nie tylko nagość, ale również sam sposób pozowania czy kadrowania zdjęć może wpłynąć na odbiór Twojej osoby w przestrzeni social media. Nie warto psuć sobie opinii przez chęć zdobycia kilku polubień czy obserwujących więcej.

6. Wieczna kłótnia

Tak jak w życiu codziennym, tak również w mediach społecznościowych nie przepadamy za osobami kłótliwymi, które nie potrafią opanować negatywnych emocji, wszędzie wietrząc spiski i walcząc na każdym możliwym froncie. Wspominaliśmy już o wulgarnym języku, dopiszmy kilka słów o zwykłym „hejtowaniu” – wyzywaniu celebrytów od najgorszych czy krytycznym podejściu niepopartym żadnymi merytorycznymi uwagami. Zauważ, że kilka lat temu czyniono to jedynie anonimowo, podczas gdy dziś na Instagramie, Facebooku czy Twitterze użytkownicy szkalują pod własnym imieniem i nazwiskiem. Nie mają żadnych zahamowań.

źródło: blog.publbox.com

źródło: blog.publbox.com

A to, jak groźne mogą być konsekwencje, widzimy coraz częściej. Co rusz kolejna gwiazda nie wytrzymuje i kieruje poszczególne przypadki na drogę sądową. Chyba jeszcze gorszą karą jest publiczne przedstawienie „hejtera”. Oburzenie bywa tak wiele, że na użytkownikach urządzane są lincze w „prawdziwym” świecie. To nie żart – za bycie chamem na Facebooku, można dostać w twarz albo stracić pracę!

Nienawiść wręcz wylewa się z niektórych zakątków Internetu. Komentarze pod artykułami, a przede wszystkim reakcje na posty i dyskusje w mediach społecznościowych czasami przybierają całkowicie zdegenerowaną formę. Można się spierać, można twardo argumentować, ale wylewanie kubła pomyj czy zestaw bluzgów naprawdę nie przystoi. Niektórzy są wręcz w obezwładniający sposób nieświadomi, co może ich czekać. Używają inwektyw oraz insynuacji, a ich profile są w pełni publiczne, łatwo ich namierzyć, wyśmiać, dopaść na żywo.

7. Udawanie

Media społecznościowe dają możliwość założenia nieskończonej ilości masek. Poprzez dodawanie zdjęć, relacji, postów czy komentarzy można wykreować swoje drugie „ja”. Pytanie, czy jest to dobry pomysł, skoro wiadomo, jak łatwo dziś zestawić świat wirtualny z realnym, udowadniając jawne kłamstwa i nadużycia.

Do czego uciekamy się w ramach tej sztuczności? Fotografujemy się w ubraniach, które przymierzamy w sklepach, nie zamierzając kupić. Stajemy na tle samochodów, na które nas nie stać. Udajemy znajomości z przypadkowo spotkanymi celebrytami. Pokazujemy „wykwintne” jedzenie, które tak naprawdę nie przechodzi nam przez gardło. Wymyślamy imprezy, randki, biznesy i pasje. Kombinacje hasztagów generują zainteresowanie, liczba polubień sukcesywnie rośnie. Ale czy w tym wszystkim nie zatracamy swojej osobowości? Przecież ten pięknie wykreowany świat można runąć jak domek z kart, wystarczy, że zadziała ktoś, kto zna nas osobiście. Nie udawajmy więc kogoś, kim nie jesteśmy, choć w mediach społecznościowych zaprawdę łatwo oszukać świat i zaklinać rzeczywistość. Gdy przyjdzie czas weryfikacji, będzie nam głupio.

8. Zwracajmy uwagę na detale

źródło: blog.publbox.com

źródło: blog.publbox.com

Wiele profili w mediach społecznościowych z miejsca robi koszmarne wrażenie. Zastanawiamy się: co mają w głowach osoby, które w opisie profilu ustawiają dane w rodzaju „Szkoła: Wyższa Szkoła Robienia Hałasu / Praca: Szlachta nie pracuje”. To ma śmieszyć? Chwalisz się nic-nierobieniem? Lepiej, żeby nie widział tego Twój przyszły pracodawca. Czasami dodajemy pewne treści w młodym wieku albo z różnych względów trudnym okresie. Nie zapomnijmy jednak wyczyścić profilu, jeśli jakieś informacje mogą nas w przyszłości niemało kompromitować.

9. Atencja

Wszystko dla ludzi, ale w zdrowych dawkach. Podobnie media społecznościowe. Tak wielu użytkowników zdaje się nigdy nie wylogowywać z tych portali, nieustannie dodając komentarze, posty i relacje. Wtedy nietrudno o podejrzenia, że taka osoba „nie ma życia” i w gruncie rzeczy wiedzie całkiem smutną egzystencję, która sprowadza się do nieustannego zwracania na siebie uwagi w wirtualnym świecie. Korzystajmy więc z dobrodziejstw Internetu z umiarem i bez zbędnej atencji, która w pewnym wieku zwyczajnie nie przystoi poważnemu człowiekowi.

10. Użytek niezgodny z przeznaczeniem

Większość nieprofesjonalnych zachowań w social media sprowadza się do błędnego wykorzystania możliwości, jakie dają twórcy serwisów społecznościowych. Akurat z ich perspektywy najbardziej liczą się aktywności generujące zarobek, ale uznajmy, że chodzi o kwestie wizerunku jednostek. W tym sensie widać, jak bardzo przesadzają niektórzy użytkownicy.

Twitter może być świetnym narzędziem wymiany opinii i dotarcia do newsów. Facebook pozwala utrzymywać kontakty z gronem znajomych. Instagram przedstawia kolorowy, nieco wyidealizowany świat, ale przecież odrobina oderwania od codzienności również jest nam potrzebna. Z kolei Snapchat ułatwia komunikację w gronie znajomych. Gorzej, jeżeli wchodzimy na te strony nie bacząc na wszelkie przestrogi.

Upubliczniamy swoje najbardziej intymne sprawy.

Posługujemy się językiem, który jest skrajnie niedojrzały.

Wystawiamy swoje ciało na użytek publiczny.

Oddajemy swoją prywatność za garść „lajków”.

Udajemy kogoś, kim nie jesteśmy.

Obrażamy innych.

To tylko część grzechów głównych, których należy się wystrzegać, żeby poprzez media społecznościowe zepsuć swój wizerunek.

Artykuł przygotowany przez firmę PublBox.

Reklama

Newsletter

Bądź na bieżąco!
Zapisz się na bezpłatny newsletter.

free newsletter templates powered by FreshMail