
reklama
Kilka dni temu Twitter całkowicie odciął twórców zewnętrznych aplikacji do obsługi serwisu od interfejsu programistycznego API. To, co na początku wydawało się błędem, okazało się oficjalną decyzją serwisu społecznościowego. Dlaczego tak się stało?
Nowe reguły dla programistów
Odcięcie od API Twittera twórców zewnętrznych aplikacji nie zostało wcześniej zapowiedziane. Popularne aplikacje takie jak Twitterrific czy Tweetbot przestały działać z dnia na dzień. To właśnie dzięki nim możliwe było korzystanie z Twittera m.in. bez przeszkód w postaci reklam. Dlatego wielu użytkowników przez wiele lat decydowało się na opłacanie subskrypcji, umożliwiających wygodne korzystanie z serwisu. Nie dziwi więc fakt, że ich użytkownicy poczuli się zaistniałą sytuacją mocno oburzeni.
Co więcej, Twitter poinformował deweloperów, że decyzja ta została podjęta z powodu rzekomego naruszania zasad, choć nie sprecyzowano jakie reguły naruszono. Niedługo później na koncie Twitter Dev służącym do informowania programistów o nowościach w API pojawiła się informacja, że serwis pracuje nad wdrożeniem nowych reguł korzystania z interfejsu programistycznego.
Czy aplikacje do obsługi Twittera powrócą?
Obecnie Twitter ogłosił zasadę, że nie można korzystać z interfejsu API, ani z treści dostępnych w serwisie, do tworzenia lub próby stworzenia substytutu, lub podobnej usługi, lub produktu do aplikacji Twittera. Zasada ta obejmuje wszelkiego rodzaju aplikacje mobilne, strony internetowe, platformy internetowe, a także inne produkty i usługi. To w zasadzie całkowicie wyklucza powrót wspomnianych aplikacji do korzystania z Twittera. Czy w najbliższym czasie pojawią się nowe zasady – na razie nie wiadomo.
Powodem decyzji Twittera są najprawdopodobniej kwestie finansowe, tym bardziej że serwis od pewnego czasu zmaga się z długami. Fakt, że użytkownicy korzystali z aplikacji blokujących reklamy, sprawiał, iż zarobkowe możliwości serwisu były mocno ograniczone i nie rekompensował tego płatny dostęp do API dla niektórych programistów. W dodatku użytkownicy aplikacji zewnętrznych siłą rzeczy nie byli też zainteresowani subskrypcją usługi Twitter Blue, która umożliwia korzystanie z platformy w wersji premium. Dzięki niej użytkownicy widzą mniej reklam, mogą zamieszczać dłuższe materiały wideo, a ich tweety osiągają większy zasięg. Nie była ona jednak atrakcyjną propozycją w zestawieniu z aplikacjami proponowanymi przez deweloperów.
Choć decyzja Twittera nie dziwi, to wdrożenie tak radykalnych zmian bez uprzedzenia można uznać za nieeleganckie. Z pewnością takie posunięcia nie przysporzą serwisowi fanów.
Reklama