
reklama
Robisz szybkie zakupy, wpadasz na reklamę polskiego butiku z atrakcyjną promocją i… klik. Wszystko wygląda wiarygodnie: rodzinna historia, limitowana kolekcja, polska nazwa. Problem w tym, że to często tylko fasada. W rzeczywistości paczka leci z Chin, a kontakt ze sklepem kończy się w momencie zaksięgowania płatności. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ostrzega – takich fałszywych e-sklepów w polskiej sieci przybywa.
Fałszywe sklepy i internetowa iluzja
UOKiK informuje o rosnącej liczbie skarg na internetowe sklepy oferujące odzież, obuwie czy galanterię. Podmioty te podszywają się pod polskie firmy, a ich witryny często do złudzenia przypominają legalne, znane nam marki. Czasami różnią się od oryginału tylko jednym znakiem w adresie URL, np. myślnikiem.
To klasyczna pułapka na nieuważnych klientów. Strona wygląda profesjonalnie, produkty są atrakcyjnie opisane, a ceny kusząco niskie. Dopiero po zakupie okazuje się, że:
- towar nie zostaje w ogóle wysłany,
- otrzymany produkt jest marnej jakości i zupełnie nie przypomina tego ze zdjęć,
- nie ma możliwości kontaktu ze sprzedawcą,
- zwrot wymaga wysyłki do kraju azjatyckiego, często na własny koszt.
Interesy konsumentów są naruszane, spada też reputacja firm, pod które te podmioty się podszywają. Konsumenci muszą wiedzieć, na co zwracać uwagę, żeby zminimalizować ryzyko straty pieniędzy i nieudanych zakupów – podkreśla prezes UOKiK, Tomasz Chróstny.
Przeczytaj także: Raport „Omni-commerce. Kupuję wygodnie” – jak wygląda polski e-commerce w 2025?
Jak działa podszywanie się pod polskie marki?
Schemat działania jest zwykle bardzo podobny. Sklep internetowy wykorzystuje nazwę naśladującą polską firmę – często zawierającą imię i nazwisko lub nazwę miejscowości. Do tego dochodzą dopisek „butik” lub „moda”, przyciągające zdjęcia i chwytliwe hasła: „likwidacja sklepu”, „ostatnia szansa”, „wsparcie lokalnego biznesu”.
Reklamy takich sklepów pojawiają się na Facebooku i Instagramie jako sponsorowane posty. Profilowanie reklam sprawia, że docierają do konkretnych grup docelowych. Strony wyglądają profesjonalnie, gdyż często są kopiami istniejących polskich e-sklepów.
Z uwagi na fakt, że fałszywe sklepy coraz częściej wykorzystują reklamy w mediach społecznościowych jako główne narzędzie pozyskiwania klientów, UOKiK prowadzi postępowanie wyjaśniające, w jaki sposób Facebook, Instagram i podmioty współpracujące z Google nadzorują promowane treści.
Ukryty dropshipping, czyli pośrednik bez odpowiedzialności
UOKiK ostrzega również przed modelami sprzedaży opartymi na dropshippingu. W takiej sytuacji sklep internetowy nie jest faktycznym sprzedawcą – działa jako pośrednik, a towar jest wysyłany bezpośrednio z magazynu innej firmy, najczęściej w Azji. Konsument nie ma świadomości, że kupuje zza granicy, dopóki nie pojawią się problemy z dostawą, jakością produktu lub zwrotem. Trzeba jednak zaznaczyć, że dropshipping nie jest legalny, ale konsumenci nie mogą być wprowadzani w błąd.
Nieuczciwi przedsiębiorcy potrafią ukryć informacje o tym, że działają w modelu dropshippingu, czym wprowadzają swoich klientów w błąd – podkreśla prezes UOKiK. Regulaminy takich sklepów często nie zawierają podstawowych informacji: kto odpowiada za sprzedaż, jak przebiega zwrot, gdzie należy wysłać reklamację.
Przeczytaj także: Wirtualna przymierzalnia Google. Nowa jakość zakupów online dzięki sztucznej inteligencji
Jak rozpoznać fałszywy sklep?
Do znaków, które powinny sprawić, że zapali się nam czerwona lampka można zaliczyć:
- bardzo niskie ceny i spore promocje,
- strona wygląda profesjonalnie, ale zawiera błędy językowe,
- brak danych kontaktowych lub są one niepełne,
- adres strony łudząco przypominający znaną markę, ale zawierający dodatkowy znak,
- domena z nietypowym rozszerzeniem (.xyz, .top, .lol),
- brak jasnej polityki zwrotów,
- adres zwrotu poza UE, np. do Chin,
- dark patterns: liczniki czasu, fałszywe recenzje, popupy.
Co zrobić, gdy padniemy ofiarą oszustwa?
Jeśli dokonałeś w fałszywym sklepie, masz kilka opcji:
- Zgłoś sprawę do CERT Polska: https://incydent.cert.pl.
- Poinformuj bank – możesz skorzystać z procedury chargeback.
- Skorzystaj z pomocy rzeczników konsumentów lub Europejskiego Centrum Konsumenckiego, jeśli pośrednik ma siedzibę w UE.
Na koniec najważniejsze: nie daj się zwieść. Polsko brzmiąca nazwa, sympatyczna historia o rodzinnym sklepie i –70% na wszystko to często jedynie przemyślana iluzja. Zanim klikniesz „kup teraz”, sprawdź sklep, przeczytaj regulamin i poszukaj opinii w niezależnych źródłach.
Reklama