reklama
Nowa danina ma objąć firmy o globalnych, skonsolidowanych przychodach przekraczających 750 mln euro rocznie, a naliczana będzie od przychodów generowanych w Polsce. Resort przewiduje, że rozwiązanie przyniesie 1,7 mld zł wpływów do budżetu w pierwszym roku obowiązywania, a w 2030 roku przekroczy 3 mld zł.
Pieniądze mają zostać przeznaczone na rozwój polskich technologii, innowacji oraz wsparcie treści mediowych.
Jakie usługi obejmie podatek?
Podatek cyfrowy planowo ma dotyczyć trzech głównych kategorii usług:
- Ukierunkowana reklama cyfrowa – profilowanie użytkowników i emisja spersonalizowanych reklam w mediach społecznościowych, wyszukiwarkach czy aplikacjach.
- Udostępnianie interfejsów cyfrowych – platformy społecznościowe, marketplace’y, aplikacje przewozowe i inne narzędzia umożliwiające interakcję użytkowników.
- Usługi przekazywania danych o użytkownikach w celach marketingowych.
W praktyce podatek objąłby takie koncerny jak, które, według rządu, wyprowadzają znaczną część zysków poza Polskę, minimalizując lokalne zobowiązania podatkowe.
Jak firmy będą raportować przychody
Przychody objęte podatkiem mają być ustalane na podstawie lokalizacji użytkowników – głównie poprzez adresy IP. W przypadku braku możliwości jednoznacznego ustalenia miejsca stałego pobytu, podstawę opodatkowania obliczy się proporcjonalnie do liczby użytkowników interfejsu w Polsce.
Projekt przewiduje liczne wyłączenia, aby uniknąć nadmiernego obciążenia mniejszych podmiotów oraz sektorów strategicznych. Podatek nie obejmie:
- dostawców treści cyfrowych, oprogramowania i gier,
- usług płatniczych i komunikacyjnych,
- regulowanych instytucji finansowych, które świadczą usługi bankowe,
- firm prowadzących bezpośrednią sprzedaż online bez pośredników.
Wpływy do budżetu – szacunki
Według analizy Fundacji Instrat wariant z 3-procentową stawką podatku przyniesie:
- w 2027 r. – ponad 1,7 mld zł,
- w 2028 r. – ponad 2 mld zł,
- w 2029 r. – ponad 2,5 mld zł,
- w 2030 r. – ponad 3 mld zł.
Eksperci podkreślają, że to ostrożne prognozy, zakładające umiarkowany rozwój gospodarki cyfrowej. Wyższe stawki, 4,5 proc. lub 6 proc. mogłyby przynieść proporcjonalnie większe wpływy.
Gawkowski: „Nie będziemy ulegać szantażowi”
Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski nie ukrywa, że projekt jest dla niego priorytetem, pomimo oporu branży i możliwych napięć dyplomatycznych.
– Mamy do czynienia z szantażem firm. Państwo ma ulegać? Niech cały świat usłyszy, że Google nie chciało płacić sprawiedliwych podatków – powiedział w rozmowie z money.pl.
Wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski zapewnia, że ustawa będzie gotowa jeszcze w tym roku, a proces legislacyjny ruszy w pierwszej połowie 2026 r.:
– Idziemy zgodnie z zapowiedzianym harmonogramem – zaznacza.
Polska a globalny trend podatków cyfrowych
Podatki od usług cyfrowych działają już w kilku państwach europejskich:
- Wielka Brytania – 2 proc.,
- Francja – 3 proc.,
- Hiszpania – 3 proc.,
- Włochy – 3 proc.,
- Austria – 5 proc.,
- Węgry– 7,5 proc.,
- Turcja – 7,5 proc.
Jednak wiele krajów, m.in. Niemcy, Finlandia, Szwecja, Irlandia czy USA, nie zdecydowały się na takie rozwiązania. W lipcu 2025 roku Komisja Europejska wycofała się z planów wprowadzenia podatku cyfrowego nałożonego na największe firmy cyfrowe.
Relacje z USA i ryzyko odwetowe
Historia podatku cyfrowego we Francji pokazuje, że wprowadzenie takich regulacji może skutkować reakcją Waszyngtonu. W 2019 roku administracja Donalda Trumpa zagroziła wprowadzeniem wyższych ceł na francuskie wina w odpowiedzi na 3-procentową daninę od big techów. Nowy ambasador USA w Polsce, Tom Rose, już w marcu 2025 roku dał do zrozumienia, że podobny krok Polski może wywołać reakcję Waszyngtonu.
Reklama