Jak zmienia się częstotliwość naszego korzystania z wyszukiwarki Google? Z kim najczęściej wymienialiśmy maile w poprzednim miesiącu? Na jakich urządzeniach korzystaliśmy z Gmaila, YouTube czy G+? Tego wszystkiego możemy dowiedzieć się dzięki nowej usłudze wprowadzanej przez firmę z Mountain View.
W ostatnim czasie coraz częściej napływają wieści o pracodawcach, którzy na rozmowach kwalifikacyjnych żądają od kandydatów udostępnienia haseł do ich profili na Facebooku. Podobną praktykę miały stosować również niektóre amerykańskie uczelnie. Serwis postanowił zareagować na te doniesienia. W opublikowanym oświadczeniu skrytykowano tego typu działania, twierdząc, że naruszają bezpieczeństwo zarówno użytkownika, jak i jego znajomych. Zdaniem przedstawicieli portalu, może to skutkować odpowiedzialnością prawną podmiotów żądających udostępnienia haseł.
Kiedy Google ogłaszał wprowadzenie jednolitej polityki prywatności dla niemal wszystkich swoich usług, wiele osób wyrażało zaniepokojenie. Obawy dotyczyły zwłaszcza ilości informacji, jakie firma będzie mogła zgromadzić na temat każdego poszczególnego użytkownika. Kilku Amerykanów postanowiło jednak pójść krok dalej, składając pozwy przeciwko gigantowi z Doliny Krzemowej.
Przy zakładaniu konta na Facebooku, jednym z etapów jest możliwość zaimportowania listy kontaktów ze skrzynki mailowej. Dzięki temu Facebook może wysyłać do tych osób zaproszenie do dołączenia w szeregi użytkowników serwisu. Sąd niemiecki orzekł, że Facebook nie dotrzymał obowiązków informacyjnych. Co ciekawe, w zasadzie wymagania stawiane w orzeczeniu w chwili obecnej są już spełnione.
Nowa polityka prywatności Google to nowy sposób na zgromadzenie dużej ilości danych na temat internautów. Nie wszystkim jest to jednak obojętne. Tym, którzy chcą zminimalizować ilość informacji składających się na “internetowy portret”, udzielamy kilku wskazówek, jak to zrobić.
Użytkownicy social mediów coraz większą wagę przykładają do ustawień prywatności. Nie chcą by nieznani im ludzie wiedzieli o nich za dużo. Co ważne, zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że prowadzony w danym serwisie profil ma jednocześnie wpływ na ich reputację. Dlatego coraz częściej usuwają ze swojego profilu komentarze oraz nie wystawiające im dobrego świadectwa zdjęcia.
Dla większości mężczyzn i kobiet podanie swojego imienia i nazwiska w serwisach społecznościowych nie stanowi problemu. Zupełnie inaczej jest w przypadku numeru telefonu i adresu. Zauważalna jest również większa skłonność do ujawniania pewnych informacji przez mężczyzn. Kobiety chętniej jednak udostępniają nazwy cenionych przez siebie marek.
Nie milkną echa wprowadzenia przez Google spersonalizowanego wyszukiwania, a firma już daje kolejne powody do żywych dyskusji z powodu wprowadzanych przez nią zmian. Tym razem chodzi m.in.o zbiorcze gromadzenie i wykorzystanie informacji o użytkownikach uzyskanych na podstawie korzystania przez nich z każdej pojedynczej usługi Google.
Nie wszystkim odpowiadała polityka używania w Google+ prawdziwych imion i nazwisk. Użytkownicy, którzy „chowali” się za pseudonimami mieli 4 dni na zmianę nazwy profilu, w przeciwnym wypadku konto ulegało zawieszeniu. Google zapowiedział jednak zmiany w tej kwestii.