reklama
Co roku rośnie liczba próśb złożonych przez rządy różnych krajów w sprawie uzyskania danych i dostępu do prywatnej korespondencji użytkowników. Jak poinformował portal BBC News w tym roku odnotowano wzrost prawie o jedną czwartą w przypadku największego portalu społecznościowego na świecie, co przełożyło się na 35 tys wniosków tylko do połowy bieżącego roku. Jednostki publiczne chcą w ten sposób uzyskać dostęp do prywatnych wiadomości podejrzanych osób, ich zdjęć i informacji na temat kontaktów.
Nie tylko Facebook
Praktyki te są coraz powszechniejsze nie tylko na Facebooku. Coraz częściej zdarza się, że sądy kierują nakazy o wydanie prywatnych informacji lub udostępnienie korespondencji mailowej do takich korporacji, jak chociażby Google, który odnotował 15% wzrost, Amazon czy Microsoft. Firmy te są cyfrowymi właścicielami danych, są zatem według sądu administratorami tych informacji, co oznacza, że muszą zgodnie z nakazem przekazać poufne informacje organom ścigania w danym państwie.
Przykładowo Facebook już nie raz odwoływał się od decyzji sądu amerykańskiego, argumentując, że wśród przekazywanych informacji mogą znajdować się bardzo prywatne i intymne informacje dotyczące jego użytkowników, które nie odnoszą się sprawy badanej przez sąd i nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Do tej pory jednak argument ten nie okazał się wystarczający.
Innym sposobem na ochronę danych użytkowników portalu bądź dostawcy usługi e-mail było przenoszenie przez gigantów internetowych centrów informacji do krajów Europy, aby uniemożliwić wydanie danych amerykańskiemu rządowi. Jednak decyzją sądu kwestia lokalizacji nie ma w tym przypadku znaczenia.