reklama
Commtouch, producent oprogramowania antywirusowego i antyszpiegowskiego, pokusił się o krótkie zestawienie dotyczące tego typu ataków przeprowadzanych na Facebooku w 2011 roku.
Wyróżniono 3 etapy: puszczenie w obieg określonej treści, jej rozpowszechnianie na Facebooku oraz wykorzystanie zgromadzonych w ten sposób danych o użytkownikach.
Jakie więc treści najczęściej skłaniały facebookowiczów do kliknięcia? Posty z linkami opisane jako “coś co musisz zobaczyć!”, informacje o darmowych gadżetach, o facebookowych aplikacjach oraz wydarzeniach związanych z ważnymi osobistościami.
Oczywiście Facebook stara się przeciwdziałać puszczeniu w obieg tego typu postów. Każdego dnia skanowanych jest 2 biliony kliknięć w linki, czego efektem blokowanie około 200 milionów wiadomości i postów zawierających podejrzane linki.
W jaki sposób dochodzi do „rozsiania” tego typu treści na Facebooku? Okazuje się, że wina mniej więcej w równym stopniu rozkłada się na użytkowników jak i technologię. Czasem to zwykła ciekawość facebookowiczów powoduje, że dany post ukazuje się na tablicach coraz większej liczby użytkowników, czasem fałszywe lajki generowane są np. przez skrypty.
To powoduje, że w ciągu kilku godzin dany post może zostać „polubiony” lub udostępniony przez niemal 10 milionów użytkowników, przy założeniu że za każdym razem wejdzie z nim z interakcję pięciu znajomych facebookowicza.
Dokąd wędrują zgromadzone w ten sposób dane użytkowników? W większości przypadków do sieci afiliacyjnych, które zlecają przeprowadzenie takiego ataku.
Jak więc uniknąć znalezienia się w gronie ofiar tego typu działań? Najogólniej rzecz biorąc, należy być ostrożnym i w razie wątpliwości powstrzymać swoją ciekawość. Nie klikać w linki w rodzaju „musisz to zobaczyć!!!”, reklamy aplikacji, które miałyby udostępniać nam informacje o osobach odwiedzających nasz profil.
- Myślący internauta