reklama
Sherry Turkle w swojej książce „Alone Together” pisze o wyczerpaniu, jakie czuje młodzież, która jest zmuszana do nieustannego pokazywania innym poprzez swoje profile na serwisach społecznościowych, jakie ma ciekawe i szczęśliwe życie. Jego zdaniem, social media niejednokrotnie zamiast zbliżać ludzi i budować sieć dobrych relacji, powodują wzrost rywalizacji pomiędzy poszczególnymi internautami. Użytkownicy porównują swoje konta w społecznościach i aktywności z innymi. Jeśli nie są w stanie przewyższyć lub dorównać znajomym, ich nastrój chorobliwie obniża się.
Kreujemy swój wizerunek
Ponadto część osób, które dość dużo czasu spędzają na portalach takich, jak Facebook, może zbyt poważnie podchodzić do treści tam umieszczanych. Sami, mając potrzebę jak najlepszej prezentacji siebie, nie zauważają, że inni użytkownicy kierują się tą samą zasadą. Większość internautów, gdy umieszcza zdjęcia na serwisach czy poleca jakieś linki, zwykle wybiera te, które pokazują ich z jak najlepszej strony. Zwykle więc opublikowane zdjęcia przedstawiają nas uśmiechniętych , statusy kreujemy tak, by były zabawne, interesujące i atrakcyjne dla innych, a dzieląc się swoimi upodobaniami (ciekawy film, piosenka, artykuł) ostrożnie dobieramy treści, tak by jak najwięcej osób na ich podstawie mogło nas pozytywnie ocenić.
Turklew zwraca uwagę na to, że część osób (szczególnie jest to widoczne wśród nastolatków) może okazywać zachowania depresyjne, jeśli zauważy, że inni wiodą bardziej interesujące i mniej problemowe życie niż oni. Dla tych, którym Internet w znacznej mierze zastępuje realne życie, przyjęcie do wiadomości faktu, że inni tez mają kłopoty, z których się po prostu nie zawierzają, a ich profil na Facebooku nie odpowiada rzeczywistości, jest niejednokrotnie trudne lub niemożliwe.
Prócz młodzieży, grupami szczególnie podatnymi na takie porównania i łatwo dającymi wmanipulować się w stany rywalizacji są kobiety i rodzice pragnący pochwalić się sukcesami swoich dzieci. Zgodnie z wynikami badań opublikowanych na Forbes.com, panie stanowią większość użytkowników w wielu z największych portali społecznościowych, w tym Twitter, MySpace, Bebo i Flickr. Ich działania są zdecydowanie bardziej nastawione na kontakty czy w większym stopniu dotyczą spraw osobistych niż to bywa w przypadku mężczyzn.
Błędne koło
Niepokojące jest również to, że osoby podatne na stany depresyjne szukają ulgi, spędzając coraz więcej czasu w sieci – na przeglądaniu erotycznych stron, grając w gry sieciowe lub siedząc na serwisach społecznościowych. Zamieniają realne kontakty towarzyskie na portale społecznościowe, fora i czaty. Tym samym koło zamyka się – wzrasta ryzyko uzależnienia od Internetu i zwiększa się ryzyko zachorowania na depresję.
Nie wydaje się, by problem ten omijał polskich internautów. Polacy coraz więcej czasu spędzają na Facebooku czy choćby Naszej Klasie. Nie powinien dziwić zatem fakt, że również w sieci dość dobrze działa zasada, zgodnie z którą trzeba mieć dom większy a auto lepsze od sąsiada. Jednak ludzie świadomie współtworząc iluzję Facebooka, często naiwnie wierzą w obraz kreowany przez innych – i to najbardziej dręczy krytyków social media.