fot. googleplus.ITPromate/cc/flickr.com

Do tej pory w adresie naszego profilu zamiast nazwy użytkownika – tak jak to wygląda przykładowo na Facebooku – w linku wyświetlała się kosmicznie długa liczba. Utrudniało to, chociażby przesyłanie odnośnika do swojego konta znajomym. Od teraz, w zamian za, nie mówiący nikomu kompletnie nic, ciąg liczb, możemy ustawić sobie krótką nazwę. Google Plus nie daje nam jednak w jej doborze pełnej swobody. Serwis proponuje nam „user name”, która składa się z naszego imienia oraz nazwiska plus – opcjonalnie – nicku. Z proponowanych przez serwis wariantów, powinniśmy wybrać jeden. Istnieje oczywiście możliwość ustawienia innej nazwy użytkownika, jednak nie jest to takie proste. W przypadku, gdy chcemy zaproponować własną, po pierwsze musimy podać powód takiej zmiany oraz odczekać kilka dni, ponieważ musi ona zostać zaakceptowana przez Google.

Nie wszystko wygląda jednak tak kolorowo. W przepisach dotyczących warunków korzystania z niestandardowych adresów URL, możemy przeczytać, że Google ma prawo odebrać nam nasz adres bez podania jakiejkolwiek przyczyny i bez powiadomienia nas o tym fakcie. Nie możemy być więc do końca pewni, czy za jakiś czas nie zostaniemy pozbawieni danej nazwy, bo Google uzna, iż jest ona np. niewłaściwa. Okazuje się również, że funkcja owszem jest darmowa, ale nie wiadomo na jak długo. W regulaminie Google czytamy:

Funkcja niestandardowych adresów URL jest na razie bezpłatna, ale w przyszłości może się to zmienić. Przed wprowadzeniem jakichkolwiek opłat Użytkownik zostanie powiadomiony o takiej zmianie i będzie mógł zrezygnować z używania tej funkcji.

W związku z powyższymi informacjami, możemy przypuszczać, że wprowadzenie przez Google krótkich linków, to nowy sposób na wzbogacenie się firmy. Umieszczając odpowiedni zapis w regulaminie, koncern najwyraźniej rozważa możliwość sprzedaży nazw URL.

Krótki link do SOCIALPRESS to: plus.google.com/+SocialpressPl