reklama
W ubiegłym tygodniu Mark Zuckerberg, w skutek afery Cambridge Analytica, zeznawał przed amerykańskim Kongresem. Podczas wizyty na Capitol Hill udzielił senatorom odpowiedzi na ponad 500 pytań i obiecał, że na 40 zagadnień, do których nie był w stanie się ustosunkować, Facebook odpowie wkrótce. Dlatego też wczoraj, w newsroomie serwisu pojawił się wpis, w którym David Baser, Product Management Director wyjaśnia, jakie dane zbiera serwis podczas, gdy z niego nie korzystamy. Na co dzień Baser dowodzi zespołem skupiającym się na prywatności, w tym także GDPR, oraz narzędziach, które pomagają użytkownikom w kontrolowaniu i pobieraniu informacji.
Jak wygląda kwestia zbierania danych, podczas, gdy nie użytkujemy serwisu?
Wiele witryn i aplikacji korzysta z usług Facebooka, dzięki czemu reklamy są dopasowane pod kątem treści i angażujące. Tego typu usługi obejmują:
- wtyczki społecznościowe takie jak “Lubię to” czy “Udostępnij”, które pomagają w szybkim udostępnianiu lub lajkowaniu treści ze stron zewnętrznych,
- możliwości logowania się przez panel Facebooka do innych aplikacji,
- Facebook Analytics, który pomaga w lepszym zrozumieniu tego, jak użytkownicy korzystają z usług,
- reklamy i narzędzia pomiarowe, które umożliwiają stronom internetowym i aplikacjom wyświetlanie treści od reklamodawców z serwisu, uruchamianie własnych reklam na Facebooku lub innych miejscach, a także zrozumienie skuteczności reklam;
Nawet jeśli więc jesteśmy wylogowani z Facebooka lub w ogóle nie posiadamy konta w portalu, a użytkujemy aplikacje i strony, które korzystają z powyższych usług, firma Zuckerberga otrzymuje o nas informacje. Dzieje się tak dlatego, że narzędzia nie wiedzą, kto korzysta z portalu, a kto nie. We wpisie Baser zapewnia jednak, że tego typu usługi oferują także inne firmy, takie jak Twitter, Pinterest, LinkedIn czy Google i także pobierają informacje w podobny sposób.
Wspomniane aplikacje i witryny wykorzystujące np. przycisk “Lubię to” lub “Udostępnij” pozwalają serwisowi poprawiać treść reklam. Otrzymuje on podobne informacje, jakie trafiają do witryny lub aplikacji, czyli m.in. nazwę strony lub aplikacji, adres IP, dane o przeglądarce i systemie operacyjnym oraz to, czy wcześniej odwiedzaliśmy stronę.
W jaki sposób dane są wykorzystywane?
Baser zaznacza, że zasady dotyczące danych szczegółowo wyjaśniają, co dzieje się z informacjami, które trafiają do Facebooka. Wyróżniamy trzy główne sposoby wykorzystania danych z innych stron internetowych i aplikacji: dostarczanie usług do tychże stron, poprawa bezpieczeństwa w serwisie oraz ulepszanie produktów i usług Facebooka. Dzięki temu możliwe jest udoskonalanie reklam, identyfikacja botów i tzw. złych aktorów. Już samo IP pozwala więc np. na ochronę bezpieczeństwa konta – przy wykryciu, że próba logowania odbywa się z innego kraju, portal może zadać kilka pytań weryfikacyjnych i prosić o udowodnienie, że nie jesteśmy botem.
Otrzymane informacje pozwalają również na zbieranie danych demograficznych, takich jak wiek czy płeć użytkownika aplikacji. Zaś pliki cookies i identyfikatory pozwalają rozpoznać, czy dana osoba korzysta z serwisu społecznościowego – jeśli nie, może zobaczyć reklamę zapraszającego do założenia konta w aplikacji, a jeśli tak, może dostrzec w sieciach reklamy kierowane do niej za pomocą Facebooka.
Product Management Director przypomina także, że użytkownicy mogą zmieniać ustawienia swojej prywatności oraz sprawdzać, dlaczego widzą daną reklamę. Zapewnia, że mają możliwość kontroli tego, jakie udostępniane są serwisowi oraz innym użytkownikom.
Co ciekawe, mimo oburzenia w kwestii danych udostępnianych przez Facebooka, Variety kilka dni temu przytoczyło wypowiedź Carolyn Emerson, która zadeklarowała, że nie dostrzeżono gwałtownych zmian i znacznej ilości osób, które zmieniłyby swoje ustawienia w serwisie.