reklama
Social media wpływają na nasze wakacyjne plany. A kiedy już zdecydujemy się na wyjazd to pobyt na wakacjach, zwłaszcza w upalne dni, może wygenerować hejt na naszych social mediach. I chociaż na to drugie badanie możemy spojrzeć z przymrużeniem oka, warto się nad nim trochę zastanowić.
Social media najlepszym doradcą
Decyzję o wyjazdach podejmujemy sami. Natomiast wcześniej szukamy podpowiedzi gdzie warto się udać. I chociaż teraz jest czas pandemii i nasze wyjazdy często ograniczają się do kraju, w którym mieszkamy, wciąż szukamy najlepszej z możliwych opcji. Jak czytamy na stronie digitaltrends.com, naukowcy z Facebooka chcieli sprawdzić, czy w podjęciu tej decyzji przypadkiem nie pomagają nam media społecznościowe. W tym celu skorzystali z pomocy sztucznej inteligencji i przebadali około 58 000 zdjęć. Wszystkie zostały oznaczone geotagami. Zdjęcia pochodziły z archiwum serwisu Flickr, wykonanych w latach 2004-2019.
Drugim etapem badań była popularność tych miejsc. W rezultacie okazało się, że każde następne zdjęcia tych miejsc jest niemalże identycznie, jak te zrobione przez poprzednich turystów. Naukowcy z Facebooka przeanalizowali również poszczególne ruchy, ekonomię. Wszystko po to, aby dowiedzieć się jaką popularnością cieszą się poszczególne miejsca. Dlatego sprawdzali sprzedaż biletów, karnetów itd. Badacze wyrażają również nadzieję, że właśnie w ten sposób można przebadać wszystkie miejsca odwiedzane przez turystów. Jak się bowiem okazuje, podświadomie wpływa na nas to, co wcześniej widzimy w social mediach. I to doskonała wiadomość dla marketerów, dla których to badanie może stać się wskazówką jak wypromować miejsca turystyczne i na co należy zwrócić szczególną uwagę.
A co wpływa na naszą opinię?
A gdy już wybierzemy się na wakacje, okazuje się, że na naszą opinię może mieć wpływ… temperatura. W badaniach uwzględniono co prawda agresywny język w tweetach. Natomiast wykazały one, o czym czytamy w serwisie phys.org, wpływ zmian klimatycznych na nasz humor i samopoczucie. Grupą badawczą w tym temacie byli mieszkańcy Australii. A tam, aż 73% społeczeństwa korzysta z mediów społecznościowych, a 19% z Twittera. A dodając komentarz, post itd., łatwo jest wyczuć emocje konkretnego użytkownika. I jak twierdzą naukowcy, można zbadać co konkretnie miało na to wpływ: temperatura, data, czas i lokalizacja. Biorąc pod uwagę ten pierwszy czynnik, naukowcy przebadali 74,2 miliona anglojęzycznych postów na Twitterze. Skorzystali w tym celu z narzędzia We Feel , opracowanego przez CSIRO i Black Dog Institute. Jaki był wynik? Okazuje się, że internauci są bardziej rozgniewani, gdy temperatura spada poniżej 15 stopni lub wzrasta powyżej 30 stopni Celsjusza. Najmniej agresji wykazują, gdy waha się ona między 25-30 stopniami Celsjusza. W ciągu 10 dni, następujących po sobie, o najwyższej możliwej temperaturze liczba agresywnych tweetów wyniosła 2482, a w najzimniejszych o 3354 dziennie.
Jakie możemy wyciągnąć wnioski?
Badania te mogą okazać się nową szansą dla promocji turystycznej. Łatwo bowiem przenieść podobny proces badań, poprzez analizę zdjęć. Skupiając się na nich, marketerzy mogą w prosty sposób zrozumieć pewny mechanizm działania i wzrostu popularności. I chociaż te drugie badanie, dotyczące temperatury, możemy traktować również z przymrużeniem oka to możemy wyciągnąć z niego jeden, bardzo ważny wniosek. Zawsze, przed publikacją jakiejkolwiek treści, warto, abyśmy kilka razy przemyśleli to, czy rzeczywiście chcemy ją opublikować. Pamiętajmy – każda agresja budzi jeszcze większą agresję. Starajmy się nikogo nie krytykować, nawet wtedy, gdy temperatury nie są dla nas odpowiednie.