reklama
Od kilku lat Pinterest stara się wspierać twórców. Zaś od zeszłego roku, swoją uwagę skupia szczególnie na treściach tworzonych przez autorów dyskryminowanych. Zmiany, które niedawno ogłosiła platforma, są niejako połączniem jednego i drugiego. Oto czego możemy się spodziewać.
Fundusz dla twórców
Możliwość zarabiania na platformie to zdecydowanie coś, na co długo czekało wielu twórców. Natomiast takie rozwiązanie może również sprawić, że na platformie zaczną pojawiać się osoby znane z innych social media, co niestety w sposób negatywny może wpłynąć na obecnych użytkowników i twórców na Pinterest. Co nie zmienia faktu, że taki fundusz jest konieczny, chociażby po to, aby wynagrodzić pracę wielu osób, w tym tych, które należą do grup wykluczonych. Na początek, utworzony przez serwis fundusz, będzie przeznaczony dla wybranych twórców. Na ten cel, Pinterest przekaże 500 000 dolarów. Z czasem jednak, zarówno fundusz, jak również lista osób zarabiających na treściach ma się wydłużać.
Regulamin twórcy
Kolejną zmianą na platformie jest dodanie tzw. Creator Code. O co dokładnie z nim chodzi? Jest to swego rodzaju umowa pomiędzy Pinterestem, a ludźmi tworzącymi treści. Jak twierdzi samo medium, platforma może stać się bardziej przyjazna dla autorów treści, jeżeli oni sami zaczną być dobrzy dla społeczności. Dlatego przed publikacją, każdy będzie musiał zaakceptować zasady. Platforma wymaga bycia miłym, upewnienia się, że publikowane treści to nie fake newsy, szacunku do różnorodności, integracji, a także braku chęci wyrządzenia krzywdy innym.
Obok zachęty do publikowania pozytywnych treści, celem Pinteresta jest również pozytywna interakcja. A o tę jest dużo łatwiej, gdy sam twórca również roztacza wokół siebie pozytywną aurę.
Moderacja komentarzy
I trzecią, chociaż równie ważną zmianą na Pintereście, jest możliwość moderacji komentarzy.
Co ciekawe, oprócz możliwości usunięcia, pojawi się także filtrowanie słów kluczowych oraz przypinanie komentarzy. Wszystko po to, aby twórca czuł się doceniony, a Pinterest nie stawał się miejscem negatywnych emocji. A tym samym, aby wielu autorów treści nie bało się publikować dlatego, że boją się wykluczenia, hejtu czy niezrozumienia ze strony odbiorców. I dobrze! Bo przecież taki z założenia miał być Pinterest.