reklama
Pokolenie Z najczęściej szuka informacji w mediach społecznościowych. Biorąc jednak pod uwagę społeczność młodych osób w USA, na pierwszym miejscu w tym względzie plasuje się TikTok. Widząc ten trend, Biały Dom postanowił wykorzystać tiktokerów do tego, aby rozprzestrzenić prawdziwe informacje na temat wojny w Ukrainie.
Wojna w Ukrainie na TikToku
Od początku inwazji Rosji na Ukrainę, TikTok obfitował w wiele treści, nie zawsze odpowiednich dla odbiorców tej platformy. Stał się tym samym dla wielu pierwszym źródłem informacji. Niestety nie zawsze informacje przekazywane odbiorcom były rzetelne i sprawdzone. Dlatego też Biały Dom postanowił nawiązać współpracę z 30, czołowymi tiktokerami, organizując specjalny briefing na Zoomie. Podczas takiego spotkania online, influencerzy zostali poinformowani o tym co dokładnie dzieje się na linii USA-Ukraina, współpracy z NATO itd.
Z doniesień Washington Post dowiadujemy się także, Biały Dom zdaje sobie sprawę z tego, jak istotnym medium opiniotwórczym jest obecnie TikTok. W związku z tym, chce aby informacje na temat tak istotnych wydarzeń jak wojna w Ukrainie, miały swój początek u rzetelnych źródeł.
Briefing dla przedszkolaków?
Zaskakująca jednak w tej sytuacji może być reakcja dziennikarza wywodzącego się z Ukrainy, Julesa Suzdaltseva. Prowadzi on znany program: TikTok. Good Morning, Bad News. Mężczyzna zaznaczył, że sama idea wydawała się być naprawdę w porządku. Natomiast sami urzędnicy unikali trudnych pytań, a tiktokerzy podczas briefingu traktowani byli jak przedszkolacy.
@marcus.dipaolaMAR 10 — Background briefing♬ original sound – Marcus DiPaola
Czy zatem akcja nie okazała się skuteczna? Przeciwnie! Już w kilka godzin po zakończeniu briefingu, tiktokerzy wysłali rzetelne wiadomości do milionów obserwujących. Zaś filmik zawierający kluczowe wnioski w tej sprawie, opublikowany przez Marcusa DiPaolę, obejrzano nowa 300 000 razy.
Czy było to konieczne?
Ostatnie wydarzenia pokazują, że w czasach, gdzie cyberwojna to drugi front walki z wrogiem, wszystkie działania sprzeciwiające się dezinformacji są potrzebne. I to bez względu na to, czy za pomysłem stoi Biały Dom, czy jak w naszym, polskim przypadku, strony zglostrolla.pl, Brand24 i Nieagencja. Zawsze warto bowiem weryfikować informacje, które do nas docierają. Dlatego tym bardziej akcja Białego Domu mimo wszystko zasługuje na uznanie, ponieważ walczy z problemem od środka. A ten, jak wiemy i mogliśmy się przekonać w ubiegłych dniach, wcale nie jest mały.