Artykuł Partnera
Śledzenie zachowań konsumenckich w celach marketingowych to już powszechnie znana praktyka. Aktualnie największy udział mają pliki cookie (tzw. ciasteczka) stron trzecich. Firma Google zapowiedziała jednak, że ostatecznie wycofa dla nich wsparcie ze swojej przeglądarki Chrome. Apple z kolei nie pozwala już twórcom aplikacji na domyślne korzystanie z zewnętrznych danych użytkowników. Reklamodawcy muszą więc szukać alternatywnych rozwiązań.
Najwięksi giganci Internetu, tacy jak Google i Apple, sukcesywnie wprowadzają zmiany poprawiające prywatność użytkowników oraz zwiększające transparentność polityki wykorzystywania ich danych. Nie podoba się to marketingowcom, którzy muszą szukać nowych sposobów na śledzenie internautów celem personalizowania reklam.
Jak programy lojalnościowe sklepów śledzą zachowanie konsumentów?
Firma Apple niedawno wprowadziła zmiany w systemie iOS, które zmuszają aplikacje do pytania użytkowników, czy zgadzają się na to, by śledziły ich aktywność również w innych programach. Posiadacze iPhone’ów chętnie korzystają z łatwo dostępnej opcji odmowy. Google natomiast wciąż pracuje nad rozwiązaniem, które mogłoby zastąpić ciasteczka firm trzecich, na których obecnie opiera się spora część marketingu internetowego.
Można się domyślić, że wprowadzenie zmian przez Apple poczyniło ogromne straty w branży digital marketingu. Rykoszetem oberwali tacy giganci, jak Facebook, YouTube czy Twitter, bo to na ich platformach najczęściej wykupuje się kampanie reklamowe korzystające z danych innych aplikacji.
Reklamodawcy muszą więc wykazać się kreatywnością. Jednym ze sposobów na kolekcjonowanie danych o konsumentach jest wykorzystanie programów lojalnościowych. Jak się bowiem okazuje, ludzie są skłonni zgodzić się na udostępnianie informacji o swojej aktywności w sieci w zamian za takie korzyści, jak rabaty, kupony, wcześniejszy dostęp do niektórych produktów czy punkty, które można wymieniać na zniżki.
Sklepy prowadzące programy lojalnościowe chętnie korzystają z danych pochodzących z innych aplikacji, a należą do nich między innymi:
- średnie wartości koszyków zakupowych,
- częstotliwość robienia zakupów w sklepach,
- przeglądane witryny,
- marki i produkty wzbudzające największe zainteresowanie,
- historia zakupów.
Informacje zebrane przez sprzedawców służą do personalizowania reklam nie tylko we własnych sieciach, ale i u współpracujących z nimi firm. Kuszą więc użytkowników bonusami i zniżkami, by zatwierdzili prośbę aplikacji o zbieranie i udostępnianie danych oraz zgodzili się na personalizację reklam.
Personalizowane reklamy to błogosławieństwo, ale i zmora naszych czasów. Ich zaletą jest to, że – w przeciwieństwie do tradycyjnych przekazów telewizyjnych czy bannerów – nie trafiają do losowych odbiorców, ale tych, którzy mogą być potencjalnie zainteresowani produktem.Problem w tym, że reklamodawca, by skierować reklamę tylko do konsumentów spełniających ustalone kryteria, musi zebrać o nich pewne informacje – a te są dość poufne. Do danych gromadzonych w marketingu internetowym należą między innymi płeć, wiek, zainteresowania czy zachowania zakupowe. Wiele osób nie ma ochoty dzielić się z nikim takimi informacjami.
Jak zwiększyć swoją prywatność podczas kupowania online i nie tylko?
Jak widać, plany Google dotyczące porzucenia wsparcia dla plików cookie stron trzecich oraz zmiany w systemie iOS nie są w stanie zatrzymać reklamodawców, którzy chcą nie tylko śledzić własnych konsumentów, ale i korzystać z danych zebranych przez inne aplikacje. Programy lojalnościowe są do tego idealne – wielu użytkowników iPhone’ów zwykle wybiera odmowę, gdy aplikacja prosi ich o umożliwienie śledzenia aktywności sieciowej, ale zmienia zdanie, jeśli w grę wchodzą korzyści w postaci rabatów.
Warto mieć to na uwadze, widząc okienka proszące o zgodzenie się na udostępnianie danych. Należy też przy tym pamiętać, że istnieje wiele sposobów na ograniczenie ilości informacji przesyłanych reklamodawcom. Oto kilka przykładów.
- Wirtualne sieci prywatne. Każdy, kto wie, jak ustawić VPN, może znacznie zwiększyć swoją prywatność w sieci. Ponieważ VPN maskuje adres IP użytkownika, reklamodawcy trudno powiązać konkretną osobę z interakcjami na swojej stronie internetowej. Nie może stwierdzić, do jakiej grupy docelowej należy internauta albo jakie są jego zainteresowania, bo jeden serwer VPN jest zazwyczaj współdzielony przez setki osób.
- Wtyczki blokujące reklamy i trackery. Skrypty śledzące są bardzo popularne w sieci. Marketingowcy korzystają z nich, by gromadzić dane o internautach i tworzyć dla nich reklamy niepokojąco trafnie odpowiadające ich aktualnym potrzebom. Na szczęście blokada śledzenia w sieci jest możliwa dzięki licznym wtyczkom do przeglądarek i narzędziom zwiększającym prywatność.
- Aktualizacja ustawień przeglądarek. Wiele przeglądarek nastawionych na prywatność internautów (np. Firefox) domyślnie blokuje pliki cookie stron trzecich, ale warto sprawdzić na wszelki wypadek, czy ustawienia te są aktywne. To między innymi ciasteczka odpowiadają za znane wszystkim zjawisko: oglądanie reklam produktów, których szukało się wcześniej na zupełnie innych witrynach.
- Uważne czytanie regulaminów ofert promocyjnych. W dobie galopującej inflacji każdemu zależy na tym, by jak najwięcej zaoszczędzić, a programy lojalnościowe oferujące zniżki są do tego idealne. Warto jednak sprawdzać dokładnie, czego sprzedawca oczekuje w zamian za udzielenie rabatu – nie ma nic za darmo, a promocje są tylko narzędziami marketingowymi. W przypadku akceptowania zgód na zbieranie danych z innych aplikacji wypada rozważyć, czy prywatność jest warta kilku procent zniżki.
Artykuł Partnera