reklama
Polskie media coraz śmielej donoszą o rozpoznaniu wynajętych, propagandowych działaczy, którzy z zagranicznych adresów IP „bombardują” polski internet prorosyjskimi wpisami. Portal Newsweeka donosi o licznych komentarzach popierających działania Rosji wobec Ukrainy, które pojawiają się w komentarzach do wielu postów dotyczących tej sprawy w popularnych polskich serwisach informacyjnych. Także Gazeta Wyborcza poinformowała ostatnio o wojnie informacyjnej, którą prowadzi Rosja. Jako wyznaczniki propagandy wymienia się m.in. ukazywanie wszystkiego w czarno-białym świetle (Rosja – dobro, nowy rząd Ukrainy – zło/faszyści), huśtawka emocji, etykieta „propagandy Zachodu” przypisanej zachodnim mediom. Dzięki temu utrzymuje się wciąż wysoki poziom poparcia dla działań Putina wśród Rosjan.
Działania propagandowe są oczywiście także podejmowane na Zachodzie. Tutaj jednak nie przynoszą one już tak wysokiego rezultatu i są szybko rozpoznawane, dzięki chociażby identyfikacji IP. Newsweek podaje, że nawet 80% komentarzy pojawiających się na ich stronie na temat Rosji pochodziło zza granicy i było trollowaniem tematu, bez żadnej merytorycznej dyskusji.
Jak je rozpoznać?
Michał Fedorowicz z firmy “Apostołowie Opinii”, specjalizującej się w ‘czyszczeniu’ tzw. hejterskich komentarzy, w komentarzu dla Newsweeka wyodrębnił parę cech, które wskazują na propagandowy wpis:
1 . Długość postu – polski hejt jest krótki. Ma zazwyczaj maksymalnie 2- 3 zdania prosto złożone. Natomiast post z Rosji jest obszerny, a zdania są rozbudowane. Wypowiedzi mają swój początek i koniec.
2. Język postu – polski hejt jest prymitywny. Natomiast post z Rosji jest intelektualny. Na forach Russia Today podobne posty są w języku angielskim. Osoby, które je piszą mają wiedzę historyczną, używają zwrotów które są obce polskiej mowie internetowej, odwołują się do emocji, do faktów z historii i polityki. Najczęściej nie obrażają czytelnika, ale ewangelizują.
3. Czas – posty z Rosji są publikowane na niektórych forach co 10 -20 sekund, a są rozbudowane do około 10 – 20 zdań. Nie jest możliwe, nawet w najgorszym kryzysie w social mediach, aby tak szybko publikowano tak duże teksty bez przygotowania.
4. Styl – polski hejt nie uznaje gramatyki, stylistyki oraz interpunkcji. Post z Rosji wygląda jak po obróbce w edytorze tekstowym.
5. Wyzwiska – Polacy używają najczęściej słowa ‘Hitlerowcy’, a nie faszyści. U nas słowo faszysta jest mniej wyraziste i obraźliwe, a na wschodzie o wiele bardziej.
6. Obecność – nie ma postów z Rosji na portalach prawicowych i tematycznych, są tylko obecne na portalach masowych onet.pl, gazeta.pl, wp.pl
(Źródło: Newsweek)
A tutaj przykłady:
IP z Zurychu: Czy amerykanie to ludobójcy dla których jedynym celem jest zdobycie dóbr materialnych ? Obecnie wszystko by na wskazywało. I ci tyrani śmieją dyktować warunki Rosji ?
IP z Aten: Jakby nie lubić Ruskich,to trzeba przyznać, że akcja na Krymie jest rzeczywiście formą akcji stabilizacyjnej. I nie ma nad czym płakać ani się oburzać,a pobrzękiwanie szabelką jest wbrew polskiej racji stanu.
Media społecznościowe także oblegane
Dowodów na propagandową politykę nie brakuje na Twitterze. Dosłownie przed kilkoma dniami Internauci zdążyli wychwycić mylnie opublikowany post przez rosyjski MSZ, w którym pojawiła się prośba do nieujawnionych osób o „powściągliwe pochwały” (w komentarzach na TT oraz Facebooku) na temat „słusznej analizy” sytuacji na Ukrainie. Post został wyłapany przez niemiecki dziennik „Der Spiegel”.
Internauci rozpoznali też kobietę, która brała udział w prorosyjskich demonstracjach, grając jednocześnie kilka ról, co wskazywałoby na propagandowy charakter manifestacji na Krymie. Tajemnicza kobieta pojawia się w kilku nagraniach zamieszczonych w sieci. Raz jest przedstawiona jako mieszkanka Odessy, na innym Kijowa, to znów twierdzi, że mieszka w Charkowie. Ukraińscy internauci już wręczyli jej Oscara.
- mat
- Sława Ostrzewska