reklama
Wchodzisz na Facebooka, a przy globusie oznaczającym powiadomienia pojawia się jedynka. Stało się! Twój znajomy zaprosił Cię do kolejnego wyzwania fotograficznego. Tym razem musisz dodać swoje zdjęcie klasowe z podstawówki. I co? Wchodzisz w to?
Sentymentalna podróż
Znacznik cały czas przypomina Ci o braku odpowiedzi. Dodatkowo Messenger wypełnia się wiadomościami przepełnionymi delikatną zachętą, w stylu: Ale jak to? Ty nie weźmiesz udziału? Odkładasz telefon i udajesz się po album wypełniony zdjęciami niezbyt dobrej jakości. Wertujesz go w poszukiwaniu odpowiedniej perełki. Gdy znajdujesz jedyną w swoim rodzaju fotografię, w wyobraźni widzisz już te 200 reakcji i 73 komentarze. Wszystkie oczywiście pozytywne, przepełnione tęsknotą. Napisze na pewno Marysia, z którą siedziałeś w ławce. Janek też dorzuci swoje 5 groszy, bo w zasadzie to z nim najczęściej klęczałeś na workach grochu. Niestety wszystko, niczym silny wiatr zdmuchnie kolejna myśl. Bo skoro rozważasz to, komu fakt wstawienia przez Ciebie zdjęcia z przeszłości przysporzy najwięcej radości, nie możesz pominąć Facebooka, ani oszustów i złodziei. No, ale to wyzwanie tak kusi!
Mark Zuckerberg lubi to!
No i stało się. Zmieniłeś zdjęcie w wersji wydrukowanej, na to w wersji cyfrowej. Udostępniasz. Komentarze sypią się jak szalone, a Ty z radością wyznaczasz kolejne osoby do zabawy. Z tym, że już na wstępie powinieneś dostać informację o tym, że Mark Zuckerberg dał Ci swój niewidzialny like.
A dokładnie to Zuckerberg i jego ekipa. I z jednej strony to fantastycznie, bo obok tych już obecnych 170 łapek w górę, masz jeszcze dodatkowe, niewidzialne od całego zarządu Facebooka. W dodatku, to dzięki Tobie algorytmy serwisu zaczną się rozwijać, bo wizerunek, który zamieszczasz na starych fotografiach będzie przetworzony komputerowo na inny, albo wykorzystany w celach znanych tylko Facebookowi. A to nie wszystko! Portal zarobi na tym grube miliony, gdy dowie się o Tobie rożnych informacji, wykorzystując je następnie w ofertach reklamowych. A przecież Ty tylko chciałeś pokazać, że nie zmieniłeś się wiele przez ostatnich 17 lat.
Nie uwierzę jeśli nie zobaczę
I dobra! Wiesz, że Facebook wykorzystuje Cię do celów szkoleniowych swoich algorytmów, ale w zasadzie, co Ci to szkodzi? Przecież i tak od dawna nie możemy się już cieszyć prywatnością w sieci, a zdjęcie profilowe na Facebooku i tak wita odwiedzających. Z tym, że dodając zdjęcie z jednego okresu, a potem z kolejnego, pokazujesz algorytmom też to, jak na przestrzeni lat zmieniała się Twoja twarz. To na tej podstawie Facebook może generować zupełnie nowe obrazy. Jednak na to wpływu nie masz, wszyscy to robią, więc tylko Ty im nie zrobisz różnicy. Nagle, słyszysz w głowie cichy głos znajomego, opowiadającego Ci o ostatnim włamaniu do jego mieszkania. Wszystko przez potrzebne wskazówki w postach i zdjęciach na Facebooku i Instagramie. I tu już rodzi się w Tobie lęk…
Kto Ty jesteś? Oszust mały!
Oszuści i złodzieje to taka “grupa zawodowa” niewidoczna na pierwszy rzut oka. Interesuje się głównie Twoimi pieniędzmi na koncie, drogocennymi rzeczami, czy poufnymi danymi, które wymieni w przyszłości na…Twoje pieniądze i drogocenne rzeczy. No, ale moment! Ja tylko dodaję zdjęcie sprzed 10 lat! I to się zgadza, ale dzięki temu haker może dojść do informacji, które mogą być na przykład formą zabezpieczenia Twojego konta bankowego, częścią hasła do logowania itd. Mało tego, osoba z zewnątrz może też zbierać informacje o Twojej ksywce, nazwisku rodowym (jeżeli nie masz go i tak już podanego), pierwszej miłości itd. A to nie wszystko, w sieci już dziś znajdziemy wiele artykułów na temat wyłudzeń na kolegę lub koleżankę z podstawówki, która w rzeczywistości nie posiada konta w serwisie społecznościowym. No i co? Po 17 latach dzwoni do Ciebie Marysia i pyta o drobną pożyczkę, bo akurat ma ogromne długi i przez to jeszcze gorsze samopoczucie w kwarantannie. Konto na Facebooku ma, znajomych nawet sporo. Brak tylko zdjęcia, ale może się dziewczyna wstydzi. Zresztą, nawet z nikim z podstawówki się nie kontaktuje. Nie sprawdzasz jej, bo znasz nazwisko, imię. No i miejsce zamieszkania też się zgadza. Jedyne czego nie wiesz o Marysi, bo od 17 lat z nią nie rozmawiałeś, to fakt, że po drugiej stronie siedzi nie dziewczyna, która Cię kiedyś zauroczyła, a Marian – cyberprzestępca.
Czyli nie brać udziału w zabawie?
Nie da się ukryć, że najbezpieczniej i zachowując chociażby tę pozorną prywatność w sieci byłoby zrezygnować z tego wyzwania. Natomiast, gdy już “jesteś w grze”, zadbaj o to, aby dane pojawiające się pod zdjęciem nie były zbyt poufne. I oczywiście, artykuł ten pisany był nieco z przymrużeniem oka, a my wierzymy w to, że nikt z Was nie podaje na tacy informacji, które wykorzystuje w celu zaszyfrowania swoich danych. Jednak jak widać po kolejnych, nowych wyzwaniach zdjęciowych, zalewających nasze tablice – jakże potrzebny. Często wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak jedna decyzja, w tym przypadku publikacja zdjęcia z przeszłości, może wpływać na inne kwestie. Wśród nich między innymi wykorzystanie naszego wizerunku do ćwiczenia algorytmów, czy chociażby wyciek poufnych danych. Głęboko ufamy, że następnym razem decydując się na udział w takiej zabawie, rozważysz wszystkie “za” i “przeciw”, a następnie podejmiesz rozważną decyzję. Pamiętaj również, że wszystko co publikujesz w sieci, zostaje w niej. Artykuł ten nie ma być więc swego rodzaju zniechęceniem Cię do czynnego udzielania się w social mediach, ale robienia tego mądrze. W dodatku na tyle bezpiecznie, na ile jest to możliwe.