reklama
To nie jest najlepszy tydzień dla USA. W środę bowiem, zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się szturmem do siedziby Kapitolu, gdzie miał zostać zaprzysiężony Joe Biden. Tym samym, spotkanie to miało potwierdzić ważność wyborów.
W rezultacie niestety proces ten nie przebiegł zgodnie z planem. A Donald Trump po serii swoich wideo i wpisów, został zablokowany w serwisach społecznościowych.
Zachęta do dalszej walki czy zaprzestania sporu?
W środę, cały świat obiegły zdjęcia i krótkie widea przedstawiające wtargnięcie do siedziby Kapitolu zwolenników byłego prezydenta, Donalda Trumpa. Powodem było przekonanie o sfałszowaniu wyborów, a tym samym nieuczciwe ich zdaniem zwycięstwo Joe Bidena. Gdy wszystko zaczęło wyglądać niebezpiecznie, a w wyniku starć zginęły 4 osoby i kilkadziesiąt zostało aresztowanych, prezydent-elekt poprosił Donalda Trumpa o uspokojenie swoich zwolenników. Prośbę swą motywował przysięgą, którą ten składał jeszcze jako prezydent. Kilka godzin później zostało opublikowane następujące wideo:
Były prezydent dziękuje w nim swoim zwolennikom za wsparcie i prosi o zakończenie zamieszek. Jednak tym samym nie wycofuje swojej opinii o sfałszowanych wyborach prezydenckich w USA. Przez wielu zatem takie przemówienie zostało odebrane wręcz odwrotnie. Nie jako zachęta do wspominanego przez Trumpa pokoju, a dalszego ataku na Joe Bidena.
Szybka reakcja mediów społecznościowych
Donald Trump dość często wypowiadał się w mediach społecznościowych. W rezultacie, na jego wypowiedziach bardzo cierpiał wizerunek mediów społecznościowych, których reakcja była nieznaczna lub było jej brak. Teraz natomiast, miały one doskonałą okazję do tego, aby pokazać, że potrafią one należycie reagować na mowę nienawiści. Facebook i YouTube od razu zablokowało wideo, a następnie konto byłego prezydenta na 24 godziny. Kolejny był Twitter. Najpierw, serwis odebrał użytkownikom możliwość powielania wideo, jak również tweetów Trumpa, Później zaś, zablokował konto byłego prezydenta całkowicie na dwanaście godzin.
Wygląda więc na to, że jednym z pierwszym zadań Joe Bidena, jako nowego prezydenta USA, będzie wyjaśnienie i zdementowanie wielu teorii spiskowych, które są powiązane z listopadowymi wyborami. Miejmy tylko nadzieję, że wszystko będzie miało charakter pokojowy i nie ucierpią na tym kolejne osoby.