reklama
Unijne przepisy dotyczące praw autorskich wprowadzają od pewnego czasu Google w niemałe kłopoty. Najpierw pojawiały się drobne ostrzeżenia. Teraz Francja nałożyła na giganta grzywnę w wysokości ponad 500 milionów euro. Oto powody takiej decyzji.
Czego dotyczy sprawa?
Początków tej sprawy, możemy doszukiwać się w roku 2020. Wtedy to, francuski urząd monopolowy uznał, że Google powinno płacić tym wydawcom, na których zarabia wyszukiwarka. Google odmówiło. Jako powód podało wyświetlenia. Gigant uważa bowiem, że już one same w sobie powinny być dla wydawców odpowiednim wynagrodzeniem. Bo jak dobrze wiemy, wyświetlenia to użytkownicy, a użytkownik to ktoś, dzięki komu wydawcy mogą zarobić. Niestety, takie uzasadnienie nie do końca przekonało Francję. Dlatego też, 7 czerwca Google zostało ukarane grzywną w wysokości 220 milionów euro. Powodem było nadużycie dominującej pozycji na rynku serwerów reklamowych dla wydawców. Efektu jednak brak, dlatego teraz przyszedł czas na kolejną karę.
Nieposłuszne Google?
Obecna grzywna, którą na Google nałożyła Francja, jest wynikiem braku podjęcia jakichkolwiek rozmów z firmami medialnymi. Oczywiście wszystko w dobrej wierze. Kwota ta (593 miliony euro) to największa jak do tej pory kara nałożona przez urząd ds. konkurencji, za nieprzestrzeganie przez firmę jednego z orzeczeń. Według źródeł, miało to odwzorować powagę sytuacji. Co ciekawe, sam gigant nie ma sobie nic do zarzucenia. Jak twierdzi, zrobił olbrzymie postępy. Natomiast zupełnie innego zdania jest rząd Francji. Uważa, że firma lekceważy zalecenie rządu dotyczące negocjacji. Na nic również zdały się prośby tytułów medialnych. To jednak nie wszystko. Oprócz nałożenia kary finansowej, urząd przedstawił również inny swój warunek. Google musi przygotować ofertę wynagrodzenia za wykorzystanie ich chronionych treści wydawcom. Co ciekawe, za każdy dzień zwłoki, urząd monopolowy będzie żądał od giganta do 900 000 euro. I wszystko wskazuje na to, że żadna ze stron nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.