reklama
Jak podaje serwis Mashable, Paul Allen z Ancestry.com (nie mylić ze współzałożycielem Microsoftu) opracował ciekawą metodę szacowania liczby członków Google+. Pobrał pewną liczbę nazwisk z danych Amerykańskiego Urzędu Statystycznego i porównał je z nazwiskami użytkowników serwisu. Zestawiając nazwiska popularne w USA z liczbą użytkowników Google+ i ich nazwiskami, podał przypuszczalny procent populacji USA zarejestrowanej na Google+.
Porównał również stosunek liczbowy użytkowników z USA do tych spoza kraju, by obliczyć kwotę szacunkową liczby użytkowników G+ na całym globie. – Nie twierdzę, że model jest absolutnie precyzyjny, ale myślę, że jest logiczny. Proponuje formułę matematyczną, za pomocą której można obliczyć zakres użytkowników Google z 99-procentową dokładnością; jeden z moich matematyków właśnie nad tym pracuje. Mam nadzieję na wprowadzenie tego do przyszłych wzorów – pisze na swoim blogu Allen.
Wynik? Google+ ma już około 10 mln użytkowników na całym świecie (z których 7,3 mln dołączyło do 12 lipca). Niecały tydzień temu profil na portalu miało 1,7 miliona użytkowników. To niesamowity wzrost nawet dla takiego giganta jak Google – nie było chyba sieci społecznej, która osiągnęłaby taką liczbę członków w tak krótkim czasie od jej udostępnienia. Dane są jednak nieoficjalne (Mashable prosiło Google o komentarz na temat tych liczb, ale nie uzyskało odpowiedzi) i powinny być traktowane z przymrużeniem oka. Wkrótce może się jednak okazać, że Google podbije arenę mediów społecznościowych – wierząc w obliczenia Allena, Google+ osiągnie 20 milionów użytkowników do końca tego tygodnia, co oznacza, że liczba internautów na portalu wzrosła o ponad tysiąc procent w ciągu 11 dni.