reklama
Prospekt emisyjny ustalił cenę emisji na 10 dolarów za akcję. Oferta obejmowała 100 milionów akcji, choć niektórzy akcjonariusze niejako „w zapasie” dysponowali jeszcze dodatkowymi 15 milionami na wypadek szczególnie dużego popytu.
Na początku czwartkowej sesji cena za akcję na rynku NASDAQ nieznacznie skoczyła w górę, do 11 dolarów, wkrótce potem jednak spadła poniżej ceny emisyjnej. Ostatecznie przed początkiem weekendu zatrzymała się na kwocie 9,5 dolara. Rynek wycenił spółkę w momencie na około 7 miliardów dolarów, a po uwzględnieniu opcji i warrantów, na prawie 9 mld. Z parkietu zebrała ona około miliarda dolarów, co jest największą kwotą w przypadku spółek internetowych od czasu Google (1,9 mld).
Adekwatna wycena akcji czy ostrożność inwestorów?
Nie słychać jednak było głosów o wielkim sukcesie Zyngi. Może dlatego, że jeszcze niedawno wyceniano ją na ok. 14 mld dolarów, bowiem w prywatnym obrocie cena akcji osiągała nawet 14 dolarów. Jak wskazuje na łamach CNBC Julia Boorstin, swoje mogły zrobić też debiuty takich spółek jak LinkedIn czy Groupon. W obydwu przypadkach w pierwszym dniu cena akcji poszybowała bardzo szybko w górę, ale kilka dni później nie było już tak dobrze – akcje Groupona spadły nawet poniżej wyceny w IPO. Inwestorzy, do niedawna wyczekujący z wielką niecierpliwością na akcje spółek internetowych, czyli teoretycznie pewną inwestycję, coraz wyraźniej widzą, że część z nich ma problemy z rentownością (ot, choćby Groupon właśnie).
W przypadku Zyngi nie można wprawdzie mówić o stratach, ale o spadku zysków na pewno. Dodatkowo wskazuje się na malejący udział firmy w rynku gier społecznościowych, choć patrząc na listę najpopularniejszych aplikacji na Facebooku ciężko w to uwierzyć. Z Facebookiem wiąże się też inny problem Zyngi – jej wielka zależność od społecznościowego giganta. Właśnie dzięki tak popularnym jak CityVille czy FarmVille aplikacjom, w które grają miliony facebookowiczów, Zynga uzyskuje na Facebooku ponad 90% swoich przychodów. Co stanie się wówczas, gdy na rynku gier społecznościowych pojawi się jakiś silny konkurent? Z całą pewnością będzie to ciężki orzech do zgryzienia.
Warto tu jeszcze zaznaczyć, że w sprzedaży oferowano wyłącznie akcje klasy A, a w przypadku Zyngi właściciele tych akcji mają bardzo ograniczony wpływ na funkcjonowanie spółki. Głos właściciela akcji klasy B ma 7-krotnie większą wartość, a właściciela akcji klasy C (pozostają w całości w rękach CEO Zyngi, Marca Pincusa)… 70-krotnie większą. Być może to też w jakiś sposób ograniczyło zapędy inwestorów.
Niemniej jednak, wczorajsza sesja potwierdza, że nie ma mowy o wielkim popycie na akcje Zyngi. Przyniosła ona jeszcze większy spadek ich cen, do poziomu 8,75 dolarów za akcję, by ostatecznie stanąć na 9,04 dol.
Ile wart jest Facebook?
Oczywiście przy tej okazji po raz kolejny jak bumerang powraca kwestia upublicznienia Facebooka. Z uwagi na to, że liczba akcjonariuszy spółki przekroczyła już 500, amerykańskie prawo wymaga przedłożenia amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) bilansu za pierwszy kwartał 2012 roku, bądź też złożenia dokumentów związanych z ofertą publiczną. Peter Adriaens, profesor Uniwersytetu Michigan, cytowany przez International Business Times, szacuje, że Facebook w chwili obecnej może być wart około 55 miliardów dolarów. Dla porównania, w zeszłym tygodniu wartość Google’a sięgała około 202 mld dolarów, a Yahoo – 18,6 mld. Na debiut Facebooka poczekamy jednak do przyszłego roku.