reklama
Już kilka godzin po ogłoszeniu oficjalnej decyzji o wykluczeniu klubu właściciele Legii wychodzą na ścieżkę wojenną (lub, jak wolicie – prawną) z UEFĄ i tą ciekawszą dla nas, dyskursu społecznego. Drugi z właścicieli Legii, Dariusz Mioduski, publikuje list otwarty, który kładzie podwaliny pod komunikację na linii klub-reszta świata. Za sprawą wszystkich pracowników klubu, jego główne tezy będą się od tej pory powtarzać wszędzie, gdzie to tylko możliwe.
Owszem, zrobiliśmy błąd, ale kara jest zbyt surowa i niezgodna z duchem gry! Najważniejszym elementem piłki nożnej, utrzymuje Legia na konferencjach prasowych i w licznych wywiadach, jest przecież wynik uczciwie wywalczony na boisku. Zgodnie z pierwszą i naczelną zasadą zapisaną w UEFA Values: „Futbol jest najważniejszy.” I dlatego powinniśmy wspólnie dbać, aby kolejnym pokoleniom przekazać dziedzictwo oparte na nadrzędnych wartościach. Po pierwsze piłka, fair-play i szacunek. Co chwilę padają też inne wartościujące słowa – jak moralność, godność i honor.
#NiechWygraFutbol #LetFootballWin – zakończył swój list Dariusz Mioduski. Hasła te błyskawicznie zaczynają funkcjonować wśród dziennikarzy, sportowców i oczywiście kibiców. Ci ostatni dodają jeszcze swój własny, trzeci hashtag – #FuckUEFA. I wylewają całą swoją złość w kilkunastu tysiącach postów i komentarzach w social mediach. Pisane są często w przypływie emocji i… nie nadają się za bardzo do cytowania. Tu warto zaznaczyć, że klub od razu odcina się od tego typu komunikacji.
#FuckUEFA, jak szybko policzył Isobar Polska, w okresie od 7 do 12 sierpnia pojawia się około 16 tys. razy w social mediach. Sama akcja #LetFootballWin, podaje z kolei Brand24, już w jej pierwszym dniu dociera do ponad 1,5 mln Polaków. Serwisy FB Przeglądu Sportowego i Onet Sport notują wysoki procent share’ów (odpowiednio 15% i 6,5%). Wysoko w rankingu stoi Twitter TVN24 z 4,2%.
O problemach Legii pisze NY Times czy La Gazetta Dello Sport, wywiady z przedstawicielami klubu obejrzeć można w ESPN albo BBC. Legia, klub z “niezłomnego miasta” musi walczyć dalej, piszą w oficjalnym liście władze Warszawy. Co ciekawe, jeszcze tydzień wcześniej te same dzienniki i portale głośno zastanawiały się, czy inny przedstawiciel władzy nie ukarze klubu za pirotechniczny pokaz kibiców w 70 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Do akcji dołączają się też gwiazdy sportu – Justyna Kowalczyk, Deco, Jorge Costa, Robert Lewandowski, Marcin Gortat czy Artur Boruc. Ten ostatni przez długie lata ubóstwiany przez kibiców Celticu. Do dziś pamiętany jako „Holy Goalie”.
Za kilka tygodni (miesięcy?) europejski Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) wyda wyrok w sprawie Legii. Ten sportowy już zapadł – machina Ligi Mistrzów rusza znów bez polskiej drużyny. „Skrzywdzonej przez bezduszne, biurokratyczne przepisy Leśnych Dziadków z UEFA” – dodają chętnie kibice. I, co ciekawe, nie tylko ci warszawscy. Tak, finał Ligi Europy UEFA, który w 2015 roku odbędzie się na naszym Stadionie Narodowym, zapowiada się naprawdę interesująco.
Autor artykułu:
Sławomir Skowerski, copywriter – GoldenSubmarine