fot. bank zdjęć shutterstock.com

Walka z hejterstwem w sieci nabiera coraz żywszych barw, niemalże wojennych. Najpierw mówiliśmy o świetnej akcji brazylijskiej organizacji społecznej, o której możecie poczytać tutaj, a teraz przyszedł czas na pomysł giganta IT.

Google, a w zasadzie Eric Schmidt, prezes wykonawczy firmy i jej były CEO, aktywnie działa przeciwko szerzeniu się nienawiści i prześladowaniu w sieci. Schmidt wspomniał również, że jest to niemalże konieczne działanie dla rządów, firm technicznych i osób prywatnych. W zasadzie każdy powinien działać tak, aby Internet spełniał swój pierwszorzędny cel – poprawę jakości naszego życia.

Nawoływanie do zwalczania zła

Właśnie dlatego Google postanowił walczyć z cyberterroryzmem i szerzeniem nienawiści. Ponadto inspiracją okazała się Hillary Clinton, która namawiała przedstawicieli Doliny Krzemowej do walki dżihadystami poprzez ograniczenie im środków komunikacji.

Jak wspomniał Schmidt, firma chce stworzyć algorytm wykrywający słowa szerzące nienawiść i przemoc. Koncepcja “warcabów słownych”, bo tak ją nazwano, może i jest wartościowa, ale jednocześnie piekielnie trudna do realizacji. Z jednej strony, blokowanie niewłaściwych treści ma swój cel, z drugiej jednak  pojawia się problem pogwałcenia wolności słowa.

Pomoc rządu konieczna

W jaki sposób sprawę rozwiąże Google? Na to przyjdzie nam pewnie sporo poczekać. Najważniejszą jednak kwestią pozostaje sam fakt rozpoczęcia realnej batalii z nienawiścią i przemocą w Internecie. Liderzy IT wydają się być w tej kwestii zgodnymi, z czego Schmidt wydaje się być zadowolony. Jak jednak sam wspomniał, bez wsparcia rządu, niewiele może się udać, a Internet będzie motorem napędzającym nienawiść, złość i przestępstwa.