reklama
Joanna Dederko: Jak przez lata zmieniała się konferencja InternetBeta?
Mateusz Tułecki: Zaczęła się stosunkowo skromnie, w 2009 roku uczestniczyło w niej ok 150 osób, prelekcje odbywały się w innej niż teraz lokalizacji, w kampusie Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Nie zapomnę owacji na stojąco, którą zgotowali mi uczestnicy na zakończenie. Mało kto wierzył, że uda się zorganizować dużą imprezę łączącą środowiska związane z Internetem akurat w Rzeszowie. Druga edycja była dla mnie wyjątkowa, gościliśmy między innymi Lawrence’a Lessiga czy Alexandra Barda, impreza stała się już znanym evetem w Polsce. Obecnie od 6 lat Beta odbywa się w kampusie uczelni w Kielnarowej, co nadaje jej specyficznego klimatu. Po latach zapraszania zacnych zagranicznych prelegentów, zauważyłem, że to nie jest magnesem, który przyciąga ludzi we wrześniu na Podkarpacie. To klimat, ludzie, ciekawe i dobre wystąpienia, ale polskich prelegentów. Ludzie chcą wiedzieć, co ciekawego się wydarzyło w projektach, firmach, funduszach w Polsce. Chcą pobyć ze sobą trzy dni, wymienić się doświadczeniami, nawiązać nowe relacje. W Polsce odbywa się parę świetnych eventów oprócz Bety, takich jak InfoShare, BitSpiration czy Wolves Summit. U nas ma być inaczej, kameralniej, z klimatem do rozmowy, networkingu. Dbamy o to, żeby Beta nie była tylko konferencją merytoryczną, ale również mini festiwalem muzycznym, zabawą, świetnie spędzonym czasem. A tematyka konferencji zmienia się co roku, tak jak zmieniają się aktualne trendy, rynek, technologia. Chcemy być na bieżąco we wszystkim.
Co sprawia, że uczestnictwo w Becie jest tak istotne dla osób działających w marketingu?
Beta jest chyba jedynym miejscem, gdzie poruszana tematyka jest bardzo zróżnicowana, można poznać trendy w sieci i w technologiach, poznać nowe rozwiązania marketingowe, ale również społeczne, technologiczne. Beta ma poszerzać horyzonty, dawać możliwość poznania nowych narzędzi, rozwiązań, inspirować. Poza tym jest czas i klimat na to, żeby o prelekcjach, nowych rozwiązaniach porozmawiać. Tu nikt nie ucieka po wystąpieniu na jakieś spotkania biznesowe, tutaj wszyscy są: przedstawiciele największych serwisów w Polsce, najważniejsze agencje, sklepy, fundusze VC, startupy, socjologowie, dziennikarze, duże i małe brandy wysyłają tutaj swoich ludzi. Są świetne konferencje w Polsce, typowo narzędziowe, praktyczne, jak chociażby Mail My Day. Tutaj, oprócz narzędzi i praktyki, goście znajdą mnóstwo inspiracji, kontaktów i wiedzy z różnych dziedzin.
Jak Twoim zdaniem – obserwując kolejne edycje konferencji – przez te wszystkie lata zmieniała się branża?
Najlepiej zauważyć to na podstawie programów kolejnych edycji, co kiedy królowało. Wiadomo, że prawie co roku był rok mobile, jednak niezależnie od tematów aktualnych, poziom prezentacji i wartości merytorycznej się podnosi. A publiczność na Becie jest wyjątkowo wymagająca. Można by rzec, że branża się profesjonalizuje i to nie tylko jeśli chodzi o agencje czy kampanie realizowane przez duże brandy. Widać to również na bazie wystąpień ludzi tworzących swoje własne projekty, startupowców, widać jak podnosi się świadomość inwestorów. Jak wydawcy muszą zmieniać formaty, jak zmieniają się media. Jak dla mnie, jest to niesamowite i fascynujące.
Czy jest ktoś, kogo bardzo chciałeś i nadal chcesz zaprosić na konferencję, ale wciąż pojawiają się przeszkody?
Jest parę takich osób, które chciałbym widzieć na Becie, a jeszcze się w sumie nie udało. Może nie jest tak, że zabiegam o nich przez 8 lat, ale są. Dla przykładu: Bartek Gołębiowski, Marek Zmysłowski, Michał Brański, Zbigniew Inglot, to są osoby, które bardzo chciałem mieć na scenie w tym roku, ale coś się nie udało. Będą za rok, mam nadzieję.
I z drugiej strony – czy jest osoba, której zaproszenie okazało się takim strzałem w dziesiątkę, który zapamiętasz do końca życia?
Były świetne wystąpienia i dalej są. Wiadomo, że pierwsze wystąpienie Krystiana Gontarka odbiło się szerokim echem, wiadomo, że Yuri Drabent zawsze zrobi szoł, Roman Łoziński zainspiruje, zmusi do zastanowienia, Paweł Tkaczyk zawsze trzyma wysoki poziom, podobnie jak Paweł Sala. Pamiętam pierwszą edycję Bety, kiedy na scenie występował Sławomir Rajch. Płakałem ze śmiechu, jak dziecko. Ja jestem zdania, że każdy wnosi do Bety coś od siebie, daje jej jakość. Jest szczerze, bez zbytniego napięcia. Dla mnie, jako socjologa, wspaniale było gościć osoby, które dla mnie są autorytetami poza Polską. Lawrence Lessig, Alexander Bard, Andrew Keen, Anton Reponen, możliwość poznania ich i zaproszenia na Betę to było jakieś spełnienie marzeń.
Jakie trudności spotykają Cię, kiedy organizujesz konferencję? Czy podczas tych lat uległy one zmianie, dotyczą czegoś innego?
Każdego roku problemy są te same, ale związane z czasem. Bety nie organizuje duży sztab ludzi, w sumie core team stanowią dwie osoby: Ja i Łukasz Bis. Ja odpowiadam za partnerów, prelegentów, agendę, sprawy strategiczne, budżet. Łukasz odpowiada za sprawy formalne i logistyczne, jest też na miejscu w Rzeszowie, bo ja już mieszkam w Warszawie. Informacje o Becie pojawiają się w sumie na dwa miesiące przed kolejną edycją, teraz będzie jeszcze krócej. Dopracowujemy program, dopinamy sponsorów, atrakcje. Wiemy, że to niewiele. Ale wierzcie mi, zdecydowanie będzie warto i tegoroczna Beta będzie jeszcze lepsza niż poprzednie.
Z której edycji konferencji jesteś najbardziej zadowolony?
Pewnie z każdej kolejnej. Ogromnym krokiem była w sumie druga Beta, ale każda kolejna jest jeszcze lepsza pod pewnymi względami. Zdecydowanie jest to impreza, na którą pojechałbym w charakterze uczestnika.
Na jakich tematach skupi się tegoroczna edycji Internet Bety?
Tu jest zawsze problem. Na wszystkich aktualnych. Jak zwykle będzie zróżnicowana, ciekawa, inspirująca.
Jak szacujesz tegoroczną skalę IB? Ile przyjedzie ludzi, prelegentów, gości z zagranicy?
Spodziewamy się ponad 400 uczestników, w tym ok 70 prelegentów, przedstawicieli mediów, bo Beta w tym roku na pewno będzie bardziej medialna. Gości z zagranicy nie planuję. Tegoroczna Beta będzie tylko Polska, co nie znaczy, że nie będziemy mówić o sukcesach międzynarodowych, globalnych kampaniach, zjawiskach i trendach na świecie. Betę również za każdym razem współtworzą partnerzy, w tym roku o atrakcje zadbają między innymi Microsoft, ze swoim świetnym moim zdaniem produktem Surface, G2A, Coca-Cola czy New Balance. O wspaniałe atrakcje zadba również Województwo Podkarpackie, które przygotuje specjalne oferty na spędzenie weekendu po Becie na Podkarpaciu. Będzie się działo, szykujemy sporo niespodzianek, między innymi dla wszystkich kobiet, które odwiedzą w tym roku Betę, razem z firmą Inglot przygotujemy specjalne prezenty. O wszystkich szczegółach jeszcze nie mogę powiedzieć, ale już się nie mogę doczekać tegorocznej edycji.
A jak będzie wyglądać IB za kilka lat? Masz jakąś wizję?
Jedyne co mogę powiedzieć, że chciałbym, żeby była z roku na rok ciekawsza, jeszcze lepsza. W którą stronę pójdziemy, zobaczymy.
Gdybyś miał jednym zdaniem przekonać kogoś do przyjazdu na konferencję do Rzeszowa, kto nigdy nie słyszał o marce „InternetBeta”, jak ono będzie brzmiało?
InternetBeta to konferencja w Polsce niemal kultowa, gdzie łączą się różne środowiska związane z internetem, gdzie najciekawsi i najlepsi polscy prelegenci dzielą się swoimi doświadczeniami, gdzie jest czas, żeby ze wszystkimi porozmawiać, poznać się, wymienić się doświadczeniami, nawiązać nowe relacje biznesowe. Beta to konferencja intensywna, nie tylko jeśli chodzi o liczbę prezentacji i poruszanych tematów, wartość merytoryczną, lecz również wspaniały czas w trakcie imprez towarzyszących, koncertów, porannych treningów, dobrej zabawy. Jeżeli jeszcze kogoś nie było, a jest związany z marketingiem, nowymi technologiami, jest ciekawy świata, zdecydowanie powinien choć raz przyjechać.
Więcej informacji o konferencji: internetbeta.pl.
SOCIALPRESS jest stałym patronem medialnym InternetBeta od 2010 roku.