fot. wwd.com

Millenialsi to pokolenie, które w dużej mierze opiera swoje decyzje zakupowe na rekomendacjach blogerów. Nic więcej dziwnego, że marki chętnie nawiązują współpracę z influencerami i angażują ich w swoje działania reklamowe. Internetowi twórcy efektywnie wpływają na swoich odbiorców, a ich przekaz wydaje się być bardziej naturalny dla grupy docelowej. Platforma WWD opublikowała zestawienie stworzone przez Tribe Dynamics, prestiżową agencję digital marketingu, w którym znalazła się Polka. Julia Kuczyńska, znana jako Maffashion, została uznana najbardziej wpływową blogerkę na świecie w 2016 roku. Wyprzedziła między innymi Anne Delo Russo, Sare Sampaio oraz Jeffree Star’a. Nie brano pod uwagę fanów i obserwatorów – tutaj reprezentantka Polski jedną z niższych w zestawieniu. Ranking stworzono w oparciu o ekwiwalent reklamowy i zysk jaki zapewnili w ubiegłym roku markom influencerzy. Blogerka poinformowała o tym uznaniu między innymi na swoim profilu na Facebooku.

Według WWD, łączny ekwiwalent reklamowy wszystkich umieszczonych w rankingu blogerów wynosi 680 milionów dolarów, zaś kwota samej Maffashion to 64,8 milionów dolarów. Blogerka jest pozytywne zaskoczona wyróżnieniem, o czym wielokrotnie wspominała na swoich kanałach w mediach społecznościowych. Jej fani przekazują gratulacje i zaznaczają, że są dumni z idolki. Specjaliści z branży marketingowej mają jednak pewne wątpliwości do tego, na ile jej działania przekładają się na sprzedaż. W wielu mediach wyżej wskazane kwoty są przedstawiane jako zyski, które zapewnili markom blogerzy. A czym w rzeczywistości jest owy ekwiwalent reklamowy, o którym mowa?

Ekwiwalent reklamowy to nie zysk!

Wedle definicji, AVE, czyli Adverstising Value Equivalency, jest to wskaźnik wyrażający ilość pieniędzy, jaką należałoby wydać na publikację lub emisję danego przekazu, gdyby był on reklamą. Przy okazji publikacji ubiegłorocznego rankingu najbardziej wpływowych blogerów 2015 roku stworzonego przez Jasona Hunta, w którym także brał pod uwagę ten element, jeden z blogerów, Paweł Opydo, odniósł się do tego, czym jest ekwiwalent reklamowy blogera. Najprościej rzecz ujmując stanowi on odpowiedź na pytanie „Ile by mnie to kosztowało, gdybym miał za to płacić?”. Twórca zwracał uwagę, że pojęcie często jest niestety mylone z kosztem reklamy na blogu, ich wartością, stanem konta i zarobkami blogera lub ogólną wyceną marki. Tymczasem jest to hipotetyczna wartość obecności tych blogów w mediach, która pomaga ocenić ich efektywność działań marketingowych.

W ubiegłym roku także dr Anna Miotk, specjalista w mierzeniu skuteczności działań komunikacji biznesowej (PR, marketing, social media) i strateg komunikacji, pisała o ekwiwalencie reklamowym jako słabym pomyśle promocji firmy ze względu na to, że nie dla wszystkich działań komunikacyjnych możliwe jest przeprowadzenie pomiaru i każda firma liczy go tak, jak jej się podoba. Uznała go za “bzdurne oszacowania i wyliczenia, bezmyślnie powtarzane przez blogosferę” i wymieniła jako jeden z pięciu najczęstszych błędów marketingu internetowego.

Wyróżnienie to z pewnością dobrze wpłynie na wizerunek blogerki i otworzy przed nią niejedne drzwi w świecie mody. Jednak przy okazji rankingu pojawiają się pewne nieścisłości definicyjne i wątpliwości co do adekwatności wskazywania ekwiwalentu reklamowego. Nie ma jednej uniwersalnej metody mierzenia tego wskaźnika, dlatego powstaje pytanie na ile miarodajne jest obecnie posługiwanie się terminem ekwiwalentu reklamowego, szczególnie w mediach społecznościowych?