reklama
Internet i media społecznościowe dały nam możliwość dzielenia się z innymi wybranymi przed nas treściami. Większość z nas zdaje sobie sprawę, że udostępnianie niektórych danych w sieci może przynieść niepożądane skutki. Mimo to często zapominamy, że publikowanie danych wrażliwych, wszelkich haseł lub treści pozwalających na identyfikację naszej osoby takich jak list z naszym adresem, zdjęcia biletów lotniczych, kuponów czy karty kredytowej mogą zostać wykorzystane w nieodpowiedni sposób. Ale to nie wszystkie sposoby na to, by pozyskać informacje o nas.
Nieostrożni internauci
W 2015 zagraniczne media pisały o Chantelle, która wygrała na wyścigach konnych i w porywie radości opublikowała na Facebooku zdjęcie z kuponem, na którym widoczny był kod kreskowy. Wykorzystał to jeden z użytkowników i straciła ona całą wygraną kwotę. Wielokrotnie oszustw dokonywano także w przypadku biletów na koncerty – pochwalenie się wejściówką w social mediach bywa ryzykowne, gdyż nie wszędzie są one sprawdzane na podstawie imienia i nazwiska właściciela, w przypadku imprez masowych taka identyfikacja jest często niemożliwa, więc istnieje szansa na pozyskanie kodu i ich skopiowanie. Takie historie powinny uczyć nas rozwagi w udostępnianiu treści, ale mimo to wciąż można dostrzec wiele zdjeć użytkowników, którzy nie zdają sobie sprawy z ich konsekwencji.
Palce ułożone w “V”
Uwierzytelnianie za pomocą linii papilarnych jest obecnie normą dla odblokowania smartfonów, za pomocą których sprawdzamy konto bankowe czy służbową pocztę. Rozwój technologii sprzyja udoskonalaniu aparatów w tego typu urządzeniach, dzięki czemu zdjęcia zyskują na jakości, a ich publikacja jest bardzo prosta. Badania wykazały, że zdjęcia naszej osoby także mogą zostać wykorzystane do zbierania danych. Opublikowanie fotografii z palcami ułożonymi na “V”, czyli znak pokoju lub zwycięstwa, jest bardzo popularne. Według naukowców jest to doskonały sposób na pokazanie swoich odcisków palców w internecie. Narodowy Instytut Informatyki w Japonii dowiódł, że przy dobrym oświetleniu i ostrości zdjęcia wykonanego w odległości do 3 metrów, możliwe jest skopiowanie odcisków. Jak czytamy na engadget, już w 2014 roku niemiecki haker twierdził, że skopiował odcisk palca minister na podstawie zbliżeń aparatem cyfrowym na jednej z konferencji prasowych.
Profesor Isao Echizen ostrzega przed eksponowaniem opuszków palców na kształt “V”. Naukowcy z Japońskiego Instytutu pracują nad rozwiązaniem problemu, które będzie zasłaniało odciski palców na urządzeniach, ale nie pozbawi nas jego reakcji na dotyk. Niestety musimy poczekać mniej więcej dwa lata zanim stanie się to powszechnie dostępne. Warto więc już teraz uważać na to, co publikujemy – zarówno w kontekście biletów i innych elementów, które uwydatnią nasze dane osobowe, jak i samych zdjęć eksponujących nasze palce. Wykonane pod wpływem chwili zdjęcie można przysporzyć nam sporo kłopotów.