reklama
Od dziecka uczymy się, że kłamstwo nie jest dobrym rozwiązaniem, gdyż prędzej czy później i tak wyjdzie na jaw. Ale czy zasada ta dotyczy także przestrzeni online i social mediów? To tam szczególnie zależy nam na jak najlepszym wizerunku, bo sami z doświadczenia wiemy, że obserwując profile innych szybko wyciągamy wnioski na temat ich osobowości i stylu życia. Wpisy i oznaczenia na Facebooku generują w nas poczucie, że dana osoba jest aktywna, prowadzi bogate życie towarzyskie. Zdjęcia na Instagramie dają nam wrażenie, że jej świat jest perfekcyjny – pięknie podane śniadanie, kolejny w tym roku wyjazd na wakacje i idealnie dobrana stylizacja czy makijaż. Krótkie wideo na Snapchacie pokazuje jak dobrze bawi się wśród swoich znajomych i intensywnie ćwiczy na siłowni. Ale czy tak jest naprawdę? Czy tak wygląda nasze życie? Co skłania nas do kłamstwa?
#IWokeUpLikeThis
O ile w rzeczywistości wiedza na temat ludzkich zachowań takich jak mimika, mowa ciała czy gesty umożliwiają nam rozpoznanie, że dana osoba może kłamać, o tyle w mediach społecznościowych jest to niemożliwe. Widzimy tylko efekt końcowy i w natłoku innych treści często bezwiednie go przyswajamy. Kwestią, w jakiej bardzo często zdarza nam się posuwać do różnych przekłamań jest nasz wygląd. Naturalnym mechanizmem jest, że zdjęcia, jakie publikujemy w mediach społecznościowych to te, na których się sobie podobamy, które podkreślają nasze walory i nie uwydatniają mankamentów. Staramy się zaprezentować siebie w możliwie najlepszej odsłonie. Pomagają nam w tym działania podejmowane w realnym życiu, takie jak na przykład makijaż przed zrobieniem porannego selfie z tagiem #IWokeUpLikeThis, jak i wirtualne – filtry, maski czy narzędzia do edycji zdjęć oraz wideo. Gdy już nasze perfekcyjne zdjęcie spotka się z aprobatą i zobaczymy wzrastającą ilość lajków, czujemy się docenieni, zaakceptowani. Oglądający je nie wie jednak, ile pracy kosztowało nas przygotowanie do niego i jakie kompleksy próbujemy nim zamaskować, a sam może polubić nasze treści mechanicznie.
Co więcej, przez długi czas wydawało nam się, że jesteśmy anonimowi. Dlaczego więc mielibyśmy martwić się uczciwością? W social mediach prezentujemy tyle ile chcemy i jak chcemy. Choć wydaje nam się, że wiemy tak wiele, social media pokazują zaledwie X procent naszej osoby. Jesteśmy sobie “sterem, żeglarzem, okrętem” i to w znacznej mierze my decydujemy, jak zobaczą nas inni. Budujemy personę – sami wybieramy te momenty, którymi chcemy się podzielić, to w jaki sposób i gdzie zobaczą je inni. Dbamy o estetykę treści do tego stopnia, że często pojawiające się tam prawdziwe, naturalne aspekty życia codziennego nas dziwą, a czasem wręcz oburzają.
W grudniu ubiegłego roku pisaliśmy o projekcie Yegor Tsvetkov’a, który pokazał jak łatwo jest odnaleźć informacje o nieznajomych w sieci i zagrozić naszej prywatności. Przy okazji ujawnił on różnice pomiędzy tym, jakie zdjęcia można odnaleźć w serwisach społecznościowych, a to jak wyglądały poszczególne osoby w sytuacjach codziennych takich jak podróż metrem były oszałamiające. To pokazuje jakie rozbieżności pojawiają się pomiędzy naszym wizerunkiem online i offline.
Nie tylko małe kłamstewka
Jak wskazuje infografika przygotowana przez Reddit, najczęściej jesteśmy nieszczerzy publikując nieprawdziwe zdjęcia (co 4 użytkownik), kłamiąc na temat posiadania czegoś (24 procent) oraz na temat statusu naszego związku i randek (blisko 15 procent). Niestety blisko 7 procent z nas posuwa się także do kłamstwa nawet w kwestii śmierci lub choroby. Najrzadziej kłamiemy w kwestii wagi i wieku.
Choć wydaje nam się, że drobne przekłamania nie mają znaczenia, to nie tylko one stanowią przedmiot naszego kłamstwa. Jak wskazuje Julia Izmałkowa, psycholog i CEO IZMAŁKOWA, pierwszej w Europie agencji badawczej specjalizującej się w wykorzystywaniu psychologii kłamstwa oraz etnografii dla marketingu i biznesu, wbrew powszechnej opinii kłamiemy w sprawach dla nas ważnych.
– “Ból z powodu bycia singlem przykrywamy radosnymi stwierdzeniami na temat niezależności. Poczucie niedocenienia w pracy – dowodami na to, że jesteśmy niesłychanie mądrzy. W mediach społecznościowych kłamiemy na podobne tematy, co w życiu – tzw. offline, tyle tylko, że różne media służą nam do realizacji różnych celów. Dlatego kłamstwo jest dużo bardziej sfragmentyzowane – podkreśla Izmałkowa. – Na Tinderze – dajemy zdjęcie sprzed 300 lat, na Facebooku – linki do tekstów, które mądrze brzmią (chociaż nie mamy czasu ich przeczytać), na Linkedin – publikujemy referencje przyjaciół, a nie prawdziwych pracodawców. Każde medium realizuje swoje cele i te cele stanowią doskonałą pożywkę do kreowania własnego świata.”
Jaki jest powód?
– “Pogodzenie się lub stworzenie jej w taki sposób, żebyśmy się nie musieli GODZIĆ – tylko ją lubić, a co jeszcze ważniejsze – żeby inni kochali naszą rzeczywistość. Jako istoty ludzkie jesteśmy bardzo delikatne – zaznacza Izmałkowa. – Najwrażliwszą naszą częścią jest nasze EGO. Zrobimy wszystko, żeby je chronić. Naginanie rzeczywistości to jeden z mechanizmów, który pozwala nam przetrwać i nie zwariować. Obecnie dużo czasu spędzamy w mediach społecznościowych – pytanie – z jakich powodów myślimy, że AKURAT tam człowiek nie stosuje żadnych mechanizmów obronnych , żeby chronić swojego EGO?”.
Takie działania są więc sposobem na obronę. Abstrahując od fake newsów i nieprawdziwych profili różnego typu celach marketingowych, kłamiemy na temat naszego życia prywatnego i zawodowego, aby przypodobać się innymi i zaspokoić własne potrzeby. Media społecznościowe dają nam skrzywiony obraz rzeczywistości. Wydaje nam się, że inni mają lepiej, że nie istnieją ograniczenia, a to co robimy, w kontraście do naszych znajomych, jest szare. Dlatego staramy się podkoloryzować to jak wygląda nasze życie. Wpadamy w tę pułapkę i nie zastanawiamy się nad tym, że może nie my jedyni decydujemy się na takie działania, a prawdziwe życie toczy się po za tym, co widzimy i to tylko uchwycone momenty.
Zderzenie z rzeczywistością
Problem pojawia się, gdy zestawiamy to z rzeczywistością. Nie zdajemy sobie sprawy ze skali naszych działań dopóki nie przekonamy się, jakie mają znaczenie w realnym życiu – gdy sami umówimy się z kimś na randkę i jesteśmy rozczarowani, bo osoba ta nie wygląda tak jak w sieci lub gdy szczera rozmowa z drugą człowiekiem burzy nasz idylliczny obraz jej życia i czujemy, że źle ją oceniliśmy. Julia Izmałkowa twierdzi, że konsekwencje kłamstwa w social media i w realu są takie same, tyle że… media społecznościowe dają nam więcej okazji do kłamstwa, a my z nich korzystamy.
“W pewnym momencie możemy utonąć w naszej naginanej rzeczywistości, bo przychodzi chwila, kiedy musimy zmierzyć się z prawdą: nikt do nas nie dzwoni i nie zaprasza na imprezę w sobotni wieczór – te 100 postów z imprez pokazujących, że jesteśmy super zabawni – nie pomoże nam zabić samotności i poczucia odrzucenia, bo kiedy nie masz znajomych – i nie masz zaproszenia – to pół biedy. Ale kiedy masz ich kilkaset i nadal telefon milczy – to… rzeczywistość skrzeczy, a serce się łamie.”
Badania naukowe potwierdzają, że kłamstwo w social media powoduje nawet fałszywe wspomnienia i wpadamy w pułapkę poznawczą. Doznajemy tzw. cyfrowej amnezji i wierzymy, w to co zostało napisane i pokazane, a z upływem czasu możemy nawet negować to co autentyczne i nie rozpoznać pewnych doświadczeń. Nasze pozornie małe kłamstwa mają więc odbicie nie tylko na samej treści w mediach, ale i innych polach, choć wydaje się nam, że to tylko internet, przestrzeń wirtualna i służą one rozrywce, tak naprawdę mają olbrzymi wpływ na nasze życie. Szczególnie, gdy próbujemy być w nich kimś, kim nie jesteśmy.