reklama
Odkąd media społecznościowe zaczęły odgrywać tak istotną rolę w naszym codziennym funkcjonowaniu i komunikacji coraz bardziej widoczne stały się zależności pomiędzy nimi a naszymi emocjami. Od 2004 roku coraz więcej mówi się o FOMO, czyli strachu przed pominięciem ważnej informacji – w tym przypadku, gdy jesteśmy offline.
FOMO w erze social media
O skali tego problemu w erze social media pisaliśmy w listopadzie ubiegłego roku, przybliżając wyniki badań “FOMO. Polacy a lęk przed odłączeniem”. Sprawdzono wówczas, że duży problem z tego typu lękiem ma 16% polskich internautów i jest to powiązane z intensywnością korzystania z serwisów społecznościowych.
Ilu z nas zdarzyło się sięgnąć po smartfona podczas mszy świętej, wizyty w teatrze czy wykładu na uczelni? Potrzeba bycia na bieżąco i nieustannego odświeżania kanałów w mediach społecznościowych stała się bardzo uciążliwa dla nas i naszych bliskich, z którymi spędzamy czas. Czy JOMO pomoże nam uporać się z tym zjawiskiem?
Czym jest JOMO?
Być może mieliście okazję wyjechać gdzieś, gdzie dostęp do internetu był ograniczony. Pierwotnie mogło wiązać się to z obawą, ale w dalszym etapie prowadzić do zadowolenia, że w końcu nadszedł moment, gdy możemy odciąć od świata online. Gdy mamy okazję skupić na wszystkim to, co dzieje się w chwili obecnej poza ekranem smartfona. Satysfakcja płynąca z tego doświadczenia to właśnie wspomniane JOMO.
JOMO, czyli Joy Of Missing Out, to świadome wyłączanie się ze świata online i czerpania z tego przyjemności.
Termin JOMO został ukuty najprawdopodobniej przez Anila Dasha, blogera i dyrektora generalnego firmy programistycznej Glitch, w 2012 roku. Opublikował wówczas na swoim blogu wpis, w którym opisał to radosne uczucie, gdy możemy opuścić jakieś wydarzenie i cieszyć się czasem spędzonym z samym sobą lub bliskimi. Wkrótce termin ten zaczął mieć silne przełożenie na świat social media i aktywności związane z internetem.
Często nazywany “kuzynem FOMO” zjawisko oznacza – w kontekście social media – że celowy, mniejszy dostęp do publikowanych w sieci treści i mediów społecznościowych przynosi nam radość. Rezygnacja pozwala celebrować to, co wydarza się w świecie rzeczywistym zamiast zerkać co kilka minut na powiadomienia.
Dlaczego jest tak ważne?
Amber Case, antropolog z Harvardu, uważa, że smartfony stały się naszymi zewnętrznymi mózgami i pomagają nam łączyć się ze sobą. Istotne jest jednak to, że dzieje się to kosztem połączeń dotyczących bezpośrednio nas. Mówiąc o FOMO jako o przekleństwie, o JOMO możemy myśleć w kategorii błogosławieństwa.
W przypadku JOMO nieustanna aktywność w sieci nie jest nam potrzebna do szczęścia i cieszymy się z wszystkiego tego, co nas omija. Potrafimy się cieszyć z obecnego stanu rzeczy. Wydaje się więc, że łatwiej jest znaleźć czas na sen, filiżankę dobrej kawy czy spacer, bo odsuwamy od siebie poczucie, że wykonywanie innej aktywności pozbawia nas jakiejś wiedzy.
Korzyści z JOMO
Taki sposób funkcjonowania i osiągnięcia równowagi może znacznie poprawić nasze patrzenie na rzeczywistość oraz codzienne funkcjonowanie. Zyskujemy energię psychiczną i fizyczną, a także przestrzeń na inne działania niż social media. Również dążenie do realizacji priorytetowych celów może być prostsze, gdy nie rozpraszamy się powiadomieniami i potrzebą bycia poinformowanym. Co więcej, taka tendencja może prowokować marki do tworzenia bardziej kreatywnych i merytorycznych treści, które zaangażują odbiorców, a nie tylko przykują ich uwagę na kilka sekund.
Pomocne w osiągnięciu takiego stanu mogą być wszelkie wykresy zliczające czas spędzony w aplikacjach (które już domyślnie dostępne są w ramach systemów iOS i Android) lub aplikacje blokujące nam dostęp do poszczególnych stron (jak np. Forest). Dzięki nim możemy przyzwyczaić się, krok po kroku, do niekorzystania w takim stopniu z różnych źródeł. Ciągłe rozpraszanie może wpływać na nas negatywnie, a czerpanie radości z tego, że na chwilę się “wyłączyliśmy” może być zbawienne dla naszej równowagi psychicznej.
- kimi
- Monika Kuchta