X

Zapisz się na darmowy newsletter SOCIALPRESS

Dlaczego warto się zapisać
Nasz newsletter subskrybuje już 15 000 osób!

Jakie lęki wywołują w nas social media?

Oto 8 lęków, które mogą wywoływać w nas media społecznościowe. Które z nich dotyczą Ciebie?

Jakie lęki wywołują w nas social media?źródło: unsplash.com

reklama


Rozwój nowych technologii niesie za sobą szereg korzyści, ale i zagrożeń. Generuje wiele pytań, na które wciąż poszukujemy odpowiedzi. Skala obecności internetu, mediów społecznościowych i innowacji w życiu codziennym większości z nas sprawia, że poza zaletami tej sytuacji dostrzegamy także wachlarz różnych emocji, jakie się w nas pojawiają.

Inaczej postrzegamy ludzi, nasze relacje i zachowania. Sama świadomość tego, co budzi niepokój jest istotnym krokiem, aby móc poradzić sobie z takim stanem rzeczy. Przyjrzyjmy się więc 8 lękom, które wywoływać media społecznościowe.

Lęk z powodu bezmyślnego udostępniania treści

Pierwszym, niezwykle istotnym problemem współczesnego świata social media i nie tylko, który budzi obawę jest bezmyślne udostępnianie treści. Łatwy dostęp do różnego rodzaju platform i narzędzi sprawia, że chętnie i licznie wyrażamy swoje opinie oraz udostępniamy dane. Niestety, często pod wpływem emocji wystukujemy na klawiaturze wszystko, co w danej chwili przyjdzie nam na myśl. A każda aktywność jest odnotowywana.

Nie zastanawiamy się nad tym, czy to na pewno ma sens, jaki jest tego cel i jak te informacje mogą wykorzystać inni. A jak wiemy internet nie zapomina. Nawet jeśli po chwili pozbędziemy się po chwili danych materiałów czy wpisów, istnieje duża szansa, że ktoś zdążył już w jakiś sposób je utrwalić i zostaniemy z nimi na stałe połączeni.

Dotyczy to na przykład:

  • zdjęć pojawiających się na portalach w trakcie imprez i pod wpływem alkoholu, które może zobaczyć nasz partner czy przyszły pracodawca,
  • niewiele wnoszących recenzji/opinii stworzonych pod wpływem emocji, które nie są prawdziwe i merytoryczne,
  • udostępniania wszystkim naszej lokalizacji w czasie rzeczywistym,
  • podawania szczegółowych danych na nasz temat,
  • publikowania na naszych profilu zdjęć osób, które sobie tego nie życzą i nie chcą pojawiać się w social media,
  • publikowania zdjęć biletów, kart i dokumentów, które ktoś może wykorzystać,
  • pozostawiania komentarzy, które mogą w negatywnym stopniu wpłynąć na nasze życie zawodowe,
  • przekazywania łańcuszków i niesprawdzonych informacji lub zbiórek.

Treści udostępniane na naszych profilach publicznie pozwalają na zgromadzenie naprawdę wielu zestawów danych na nasz temat. Musimy brać pod uwagę, że mogą one trafić w niepowołane ręce. Zbyt pochopna decyzja o udostępnianiu tego, co pomoże nas zlokalizować, dowiedzieć się, jak krok po kroku wygląda nasz dzień, czy jakie są nasze plany może przysporzyć nam wielu kłopotów. Boimy się, co może dalej stać się z tak ogromnym wachlarzem informacji, jakich każdego dnia dostarczają miliardy użytkowników social media.

Lęk z powodu braku empatii

Często podejmowane przez nas działania w sieci mają niewiele wspólnego z empatią. Udostępniając materiały w social media nie zastanawiamy się, jak może to wpłynąć na odbiorców lub osobę, do której bezpośrednio coś komunikujemy. Dostęp do technologii zmniejsza naszą zdolność do empatii. Wylewamy swoje żale lub dajemy upust emocjom nie biorąc pod uwagę tego, jak mogą one zranić innych. Często nie bylibyśmy w stanie powiedzieć czegoś danej osobie w oczy, ale szklany ekran daje nam złudne poczucie pewnego dystansu i większą odwagę.

Ludzie dorośli potrafią przefiltrować otrzymywane komunikaty. Trudniej przychodzi to nastolatkom lub osobom wrażliwym, o czym świadczą poważne konsekwencje żartów i udostępniania kontrowersyjnych treści w sieci. Wskaźniki depresji i samobójstw spowodowanych różnymi zjawiskami w świecie online oraz skala agresji i hejtu są zatrważające. To, jak łatwo jest nam posługiwać się słowem, także tym wulgarnym i bolesnym może budzić w nas lęk, że przywdziejemy pancerz ochronny, który uniemożliwi nam wczuwanie się w stany innych osób.

źródło: unsplash.com

Lęk z powodu nadmiernej łatwości wypowiedzi

Innym zjawiskiem, które można zaobserwować jest niezwykła łatwość wypowiedzi. Klawiatura smartfona czy komputera stała się naszą bronią, której nie zawahamy się użyć. W sieci każdy z nas ma zdanie na jakiś temat i często swobodnie je wyraża. Publikujemy obszerne wypowiedzi, komentarze czy recenzje szczególnie wtedy, gdy mają one negatywny wydźwięk. Słowo staje się wówczas naszym mieczem obosiecznym. 

Wszyscy powinniśmy pamiętać o wolności słowa i ją respektować, jednak jednocześnie pamiętać o pewnych granicach. Dotyczy to szczególnie kwestii poglądów, wiary, polityki, które powodują, że kłócimy się z innymi użytkownikami i wpatrzeni w swoje racje nie respektujemy tego, co oni chcą przekazać. W mediach społecznościowych każdy, bez względu na to, czy jest nieśmiały, czy potrafi sprawnie posługiwać się językiem polskim czy ma wystarczające wykształcenie lub wiedzę, ma opinię na każdy temat. I wielu z nas może to przerażać, bo przecież w świecie rzeczywistym wygląda to trochę inaczej.

Lęk z powodu rozproszenia odpowiedzialności

Im więcej osób jest obecnych w grupie, tym bardziej rozprasza się odpowiedzialność. Biorąc pod uwagę wielkość portali społecznościowych, łatwo wyobrazić sobie, jak prosto jest nam ją zatracić. Różne zdarzenia, incydenty czy tzw. patostreamy, jakie mają miejsce w sieci gromadzą mnóstwo obserwatorów. 

Kto powinien zareagować? Kto odpowiada za tę tragedię? Kto powinien zwrócić uwagę oprawcy innej osoby?

Odpowiedź na te pytania w sieci nie jest tak oczywista, jak w świecie rzeczywistym, gdy fizycznie jesteśmy świadkami różnych sytuacji i czujemy się zobowiązani do pomocy. W efekcie wielu wątpliwości i braku empatii zdarza się, że negatywne sytuacje pozostają bez reakcji, a żal, że nic się nie zrobiło pojawia się zbyt późno. Boimy się, że odwróci się to przeciwko nam i także zostaniemy zaatakowani. Subiektywne bezpieczeństwo w danej sytuacji może jednak zamienić się w wyrzuty sumienia. I to także może budzić niepokój.

źródło: unsplash.com

Lęk z powodu pozornego połączenia

W mediach społecznościowych jesteśmy połączeni z setkami, a nawet tysiącami użytkowników. Fakt posiadania kilkuset znajomych lub obserwatorów niekoniecznie ma przełożenie na nasze realne relacje z innymi. Możemy mieć liczne grono rozmówców w sieci, ale nie mieć z kim pójść na kawę czy do kina. Stąd obawa przed tym, na ile te pielęgnowane w sieci relacje są prawdziwe i sprawdzą się, gdy spotkamy się z drugą osobą, a na ile dogadujemy się tak dobrze tylko przez szklany ekran.

Co więcej, nasze zachowania w sieci mogą być sztuczne. Aktywnie wymieniamy się komentarzami pod zdjęciami z inną osobą, a gdy widzimy ją na ulicy zachowujemy się, jak gdybyśmy się nie znali. Okazywanie wyrazów internetowej sympatii może być także kluczem do tego, aby móc obserwować prywatny profil innej osoby i obserwować jej aktywności – niekoniecznie po to, by cieszyć się jej szczęściem i powodzeniem.

Lęk z powodu pogoni za lajkami i liczbami

Potrzeba aprobaty i zdobywania popularności w sieci popycha nas do różnych aktywności. Coraz częściej publikujemy z myślą o tym, co będzie się podobać użytkownikom i algorytmom, a niekoniecznie to, co jest z nami tożsame. Z tego też powodu nasze profile odpowiadają na trendy, są spójne wizualnie, ofiltrowane, oznaczone odpowiednimi hashtagami i innymi elementami, które je budują.

Nie ma w tym nic złego, jeśli działanie te są prowadzone z rozsądkiem. Lęk pojawia się wtedy, gdy widzimy, że to, kim są nasi znajomi w świecie rzeczywistym nie ma odzwierciedlenia na to, jakimi kreują się w mediach społecznościowych. Boimy się, że i my w pogoni za lajkami będziemy robili wszystko, by je zdobyć (także w sposób nielegalny) i przestaniemy być sobą. Obawiamy się, że zaczniemy patrzeć na świat przede wszystkim przez pryzmat social media i zatracimy pewną swobodę.

Przykładem jest influencer marketing. Korzyści materialne, jakie wiążą się ze współpracą z markami motywują wielu użytkowników do rozwoju swoich profili i aspirowania do pozostania influencerem. W międzyczasie może zaginąć jednak nasza wyjątkowość, nasze zainteresowania, a pojawić się schemat, który dotąd się sprawdzał i w który chcemy się wpasować.

źródło: unsplash.com

Lęk przed brakiem akceptacji

Pogoń za lajkami i potrzeba aprobaty jest bezpośrednio związana z kolejnym lękiem, jaki może się pojawić. Brak lajków, udostepnień czy komentarzy może kojarzyć się z brakiem akceptacji. Czy jeśli On/Ona nie polubił/a tego zdjęcia oznacza to, że nie podobam mu/jej się? Czy brak komentarza na tak długi post oznacza, że Oni się ze mną nie zgadzają i mnie nie rozumieją?

Aktywności w sieci stały się dla nas synonimem akceptacji, popierania czegoś. Im więcej się ich pojawia pod naszymi materiałami, tym łatwiej przychodzi nam publikowanie kolejnych rzeczy. Jeśli zaś jest ich niewiele, zaczynamy zastanawiam się, czy to co udostępniliśmy jest aby na pewno dobre, czy słusznie, że tak myślimy? Czy inni akceptują to, jak wyglądamy? Wpadamy we wspomnianą wcześniej w pułapkę patrzenia na siebie oczami innych i myślenia o tym, co się im spodoba, w efekcie czego my chwilowo poczujemy się lepiej, ale tak naprawdę nie będziemy sobą.

Lęk przed rozczarowaniem i byciem oszukanym

Czy ten twórca poleca to naprawdę? Czy ta dziewczyna jest tak śmiała w wypowiedziach także w rzeczywistości? Czy w tym mieście naprawdę jest tak pięknie, czy to zasługa filtrów? To tylko kilka z pytań, jakie mogą pojawiać się w naszej głowie podczas scrollowania tablicy w aplikacjach społecznościowych. Maski, jakie nakładamy na siebie w social mediach sprawiły, że coraz częściej boimy się, aby nie zostać oszukanym. I nie chodzi tu tylko o oszustwa finansowe, choć i tak owe są dużym problemem np. w przypadku rozpowszechniania zbiórek na cele charytatywne, ale budowanie pewnych obrazów i idei, które ciężko zweryfikować.

Ilość współprac utrudnia nam rozpoznanie, czy ktoś rzeczywiście rekomenduje dany produkt, bo jest dobry, czy może zapłacono mu za to. Filtry upiększające dane widoki i miejsca mogą z kolei sprawić, że gdy zobaczymy je w rzeczywistości dosięgnie nas rozczarowanie. Przecież nie tak wyglądało to na Instagramie! Biorą pod uwagę ilość dostępnych narzędzi zakrzywiających obraz rzeczywistości, nic dziwnego, że budzi się w nas obawa konfrontowania pewnych rzeczy ze światem offline.

źródło: unsplash.com

Co z tym zrobić?

Mówi się, że lęk jest bodźcem do zmiany. Aby dokonać zmian, warto byłoby więc więc zastanowić się, czy te lęki dotyczą także i Ciebie? Jakie zachowania budzą Twoją największą obawę? Przyznanie się samemu przed sobą do tego, że boimy pewnych następstw aktywności w sieci pozwoli dowiedzieć się, jakich zachowań unikać i na jakich polach szczególnie się obserwować.

Traktujemy media społecznościowe z dystansem. Z jednej strony nie dajmy się zwariować na punkcie liczb, filtrów czy perfekcyjnych selfie. Z drugiej strony nie zapominajmy o reagowaniu, odpowiedzialności i empatii. 

Monika Kuchta-Nykiel

Monika Kuchta-Nykiel

Redaktor prowadząca

Zobacz wszystkie artykuły autora

Reklama

Newsletter

Bądź na bieżąco!
Zapisz się na bezpłatny newsletter.

free newsletter templates powered by FreshMail