reklama
Coraz więcej krajów chce uzyskać dostęp do naszych danych komórkowych w związku z rozwojem koronawirusa. Czy przypadkiem obecna sytuacja na świecie nie jest pretekstem do tego, aby rząd mógł nas kontrolować?
Kontrola spowodowana wirusem COVID-19
Wszystkie kraje na całym świecie walczą teraz o to, aby zwalczyć koronawirusa. Co jakiś czas pojawiają się w mediach informacje na temat nowych badań, szczepionek itd. Niestety na ten moment na informacjach się kończy. Ludziom zaleca się natomiast pozostanie w domach przez okres minimum dwóch tygodni. I jak to zwykle w życiu bywa, nie wszyscy chcą zastosować się do tych zaleceń. W związku z tym, światowi liderzy podjęli decyzję, która do tej pory wydawała się być ostatecznością, czyli inwigilację telefonów komórkowych społeczeństwa. Dodatkowo sprawy zaszły już tak daleko, że USA rozpoczęło już debaty w tej sprawie z firmami technologicznymi oraz Facebookiem i Google. W tej chwili są opracowywane nawet odpowiednie techniki lokalizacyjne, które ułatwią wykrycie osoby z wirusem COVID-19. Jak Stany Zjednoczone uzasadniają taką decyzję? Jednym z powodów podjęcia tej decyzji jest przede wszystkim skuteczność tej metody w Chinach i Korei Południowej, gdzie zastosowana została technika śledzenia osób zarażonych koronawirusem.
Czy tylko USA?
Do operatorów i rządu w USA, jak czytamy w serwisie socialmediatoday.com, ostatnio dołączyły również Niemcy, włochy i Austria. Operatorzy sieci komórkowych w tych państwach już teraz dzielą się z władzami informacjami na temat śledzenia. Dodatkowo, Singapur, Tajwan i Hongkong, którzy już w tym momencie używają systemów monitorowania lokalizacji. Prawdopodobnie, wszystkie dążenia prowadzą do podobnej sytuacji jaka ma miejsce w Chinach. Tam, za pomocą kolorów określany jest stan zakażenia wirusem konkretnej osoby, co zdecydowanie ogranicza ich zakres ruchów. Osoby te widoczne są w aplikacjach WeChat i AliPay.
Chociaż rzeczywiście taka decyzja może mieć również swoje dobre strony to niestety możemy także znaleźć bardzo dużo minusów. Jednym, a zarazem najważniejszym jest próba przechwycenia poufnych danych na temat obywateli. Użytkownicy boją się, zresztą słusznie, że raz pobrane dane mogą być wykorzystywane przez rząd cały czas. W rezultacie może to również doprowadzić do manipulowania nimi i całkowitej utracie prywatności, której granica i tak już coraz bardziej się zaciera.