reklama
W ostatnich latach duże firmy technologiczne, takie jak Google, Microsoft, Meta i Apple stanęły przed wyzwaniem precyzyjnego raportowania swoich emisji gazów cieplarnianych z centrów danych. Obiekty te są odpowiedzialne za znaczną część zużycia energii elektrycznej, która napędza m.in. sztuczną inteligencję.
AI a zużycie energii
Centra danych, które są sercem działalności Big Techów zużywają ogromne ilości energii elektrycznej. Z najnowszych badań wynika, że rzeczywiste emisje gazów cieplarnianych z tych centrów są o wiele wyższe niż to, co firmy oficjalnie raportują – nawet o około 662%.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna oszacowała, że w 2022 roku centra te zużywały już między 1% a 1,5% globalnej energii elektrycznej. Według Goldman Sachs, interakcja z AI takim jak ChatGPT wymaga zużycia prawie dziesięciokrotnie więcej energii elektrycznej niż standardowe wyszukiwanie w Google. Do 2030 roku zapotrzebowanie to ma się nawet podwoić. Google i Microsoft już teraz zauważają, że AI jest głównym powodem wzrostu ich emisji.
Raporty kontra rzeczywistość
Istotnym elementem w kalkulacji emisji gazów cieplarnianych przez duże firmy technologiczne są certyfikaty energii odnawialnej (REC). Umożliwiają one firmom raportowanie zakupu zielonej energii, nawet jeśli nie jest ona bezpośrednio wykorzystywana w ich działalności. To prowadzi do rozbieżności między oficjalnie zgłaszanymi emisjami a rzeczywistymi, które generowane są przez centra danych.
Obecnie branża jest podzielona w kwestii stosowania REC w raportowaniu. Amazon i Meta popierają stosowanie REC bez względu na geograficzne pochodzenie energii. Google i Microsoft argumentują, że konieczne jest powiązanie miejsc produkcji energii odnawialnej z jej zużyciem przez centra danych. Google postanowiło całkowicie zrezygnować z systemu REC, a Microsoft planuje podobny krok do 2030 roku.
Wobec nieścisłości w raportowaniu pojawia się znacząca rozbieżność między tym, co publikują firmy, a rzeczywistymi wartościami. Przykładowo, Meta zgłosiła, że w 2022 roku jej emisje wyniosły 273 tony CO2, podczas gdy rzeczywiste dane mówią o ponad 3,8 miliona ton. Microsoft również raportuje niższe liczby – oficjalnie były to 280,782 tony, a w rzeczywistości zaś 6,1 miliona ton.
Te dysproporcje wynikają z różnic w metodach raportowania, gdzie oficjalne dane często opierają się tylko na zakupionej energii, nie uwzględniając całego zużycia. To prowadzi do znacznego zaniżania raportowanych przez firmy emisji. Chociaż brakuje konkretnych danych dla innych technologicznych gigantów takich jak Google czy Apple, można przypuszczać, że ich sytuacja jest podobna do opisanych przypadków Meta i Microsoft.
Zapotrzebowanie AI
Problemem staje się również wydolność obecnych sieci energetycznych, które mogą nie sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu. Marc Ganzi, CEO DigitalBridge, ostrzega, że w ciągu najbliższych dwóch lat centra danych mogą nawet wyczerpać dostępne zasoby energetyczne.
Dodatkowo globalne opóźnienia w rozbudowie sieci oraz trudności z szybkim uruchamianiem nowych mocy produkcyjnych energii odnawialnej mogą uniemożliwić sprostanie rosnącemu zapotrzebowaniu. Dla firm stawiających na zieloną energię, te wyzwania mogą okazać się niemal nie do pokonania. W tym kontekście branża musi więc poszukiwać nowych rozwiązań, aby zaradzić rosnącemu zapotrzebowaniu na energię, które niesie za sobą rozwój sztucznej inteligencji.