reklama
Pół roku – tyle trwały testy nowej facebookowej wyszukiwarki, czyli socjogramu (ang. Graph Search). Nowa funkcja została zapowiedziana już na początku tego roku, ale do tej pory mogli z niej korzystać tylko wybrani użytkownicy, którzy wcześniej zgłosili taką chęć. Od przeszło tygodnia mogą z niej korzystać mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, korzystający z serwisu w angielskiej wersji językowej [English (US)].
Trzeci filar
Przypomnijmy, że Graph Search ma być, wedle słów samego Marka Zuckerberga, jednym z 3-ech filarów, na których oparte jest korzystanie z Facebooka. Pozostałe dwa to News Feed oraz Timeline. Nowa wyszukiwarka Facebooka jest o wiele bardziej społecznościowa niż ta, z której obecnie korzystają użytkownicy. Umożliwia wyszukiwanie facebookowiczów w oparciu o historię ich polubień czy powiązania z innymi użytkownikami. Podobnie jest z wyszukiwaniem miejsc, rzeczy, a nawet zdjęć.
Jakie są pierwsze reakcje za oceanem? Najbezpieczniej będzie powiedzieć, że… różne. Przede wszystkim jak bumerang powraca kwestia prywatności użytkowników. Wprawdzie algorytm Graph Search ma uwzględniać ustawienia prywatności użytkowników, jednak w dalszym ciągu można słyszeć głosy, że nowa usługa Facebooka poważnie narusza bezpieczeństwo ich danych. Krótko po uruchomieniu wersji testowej socjogramu na Tumblerze powstał blog, na którym można znaleźć kilka przykładowych, a jednocześnie dosyć kontrowersyjnych zapytań wpisanych w wyszukiwarkę.
Sprawdź, co pokazujesz innym użytkownikom
Dlatego warto przed rozpoczęciem korzystania z Socjogramu przejrzeć ustawienia prywatności naszych profili. Wprawdzie nic nie wiadomo o dacie uruchomienia wyszukiwarki w polskiej wersji językowej, ale zdecydowanie lepiej zawczasu sprawdzić jakie ustawienia widoczności mają nasze informacje profilowe, sekcja „lajków” czy nawet aplikacje open graph. Ponadto warto upewnić się, czy wszystkie nasze posty mają takie ustawienia prywatności, jakie byśmy sobie życzyli (zarówno te już opublikowane, jak i te, które dopiero udostępnimy), a także na czyich zdjęciach zostaliśmy oznaczeni i czy są one widoczne na naszej Osi czasu. To samo dotyczy oznaczenia w statusach tekstowych naszych znajomych. W tym celu najlepiej skorzystać z dziennika aktywności.
W związku z obawami wielu użytkowników, Facebook po raz kolejny podkreślił, że algorytm Graph Search będzie “respektował” ustawienia prywatności każdego użytkownika. Innymi słowy, nie znajdziemy niczego, czego nie moglibyśmy znaleźć również przy przeglądaniu profili innych osób. Facebook chce o tym przypomnieć swoim użytkownikom publikując krótki filmik:
Użytkownicy podkreślają, że korzystanie z Graph Search nie zawsze przynosi pożądane wyniki wyszukiwania. Może to wynikać chociażby z dwuznaczności niektórych fraz. Poza tym, trzeba używać często bardzo konkretnych i szczegółowych zapytań. Innymi słowy, Socjogram nie jest do końca intuicyjny, bowiem wymaga od użytkownika chwili zastanowienia nad tym, czego rzeczywiście szuka. Z drugiej strony, okazuje się, że bardzo łatwo znaleźć marki, które lubią nasi znajomi, co z pewnością ciężko uznać za przypadek.
Jak pan mnie znalazł…?
Warto podkreślić, że największymi beneficjentami wprowadzenia Socjogramu mogą okazać się firmy. Nie da się ukryć, że Graph Search stwarza wielkie możliwości dla marketerów. Jedną z nich jest bez wątpienia płacenie za lepsze pozycjonowanie przy określonych zapytaniach. Więcej kontrowersji może stwarzać inny sposób wykorzystania – chociażby wyszukiwanie konsumentów za pomocą określonych zapytań i wysyłanie im za pośrednictwem Facebooka ofert handlowych. Z całą pewnością żaden użytkownik nie będzie zadowolony z tego, że ktoś na podstawie informacji udostępnionych w serwisie składa mu tak bezpośrednią ofertę. Pomijając wątpliwą skuteczność takiego marketingu, niewątpliwie tego typu działania mogłyby zrazić wielu facebookowiczów.
Jakby wbrew tym obawom, Facebook wydaje się póki co prezentować dosyć powściągliwe podejście do monetyzacji Graph Search. Serwis cnet poinformował kilka dni temu, że jak dotąd testowano jedynie wyniki sponsorowane na drugiej stronie, co pewnie nie przyniosłoby portalowi zbyt dużych przychodów. Nie wydaje się jednak, by potencjał biznesowy jaki niesie ze sobą Socjogram miał pozostać niewykorzystany, wszak zadowolone muszą być obie strony – „zwykli” użytkownicy oraz marketerzy. O tym, komu przyniósł większe korzyści, przekonamy się zapewne najwcześniej za kilka miesięcy.