reklama
Szczególną krytykę, a wręcz panikę wywołała informacja o zmianach w polityce prywatności tej platformy streamingowej. Okazało się, że umożliwia ona osobom zarządzającym platformą dostęp do informacji i zdjęć użytkowników Spotify, co wywołało prawdziwą burzę w internecie. Wiele osób zrezygnowało ze swoich kont w serwisie w obawie przed wykorzystaniem danych bez ich wiedzy.
Na internetowe zamieszanie odpowiedział sam szef serwisu Daniel Ek, który “przeprosił za zamieszanie”. Obiecał także aktualizację nowej polityki prywatności. Nie wyjaśnił jednak na czym miała by ona polegać. Zapewnił jedynie, że dostęp do prywatnych danych użytkowników służy jedynie rozwojowi serwisu, i będzie on możliwy tylko po wyraźnej zgodzie każdego z użytkowników.
Teraz pozostaje czekać na dalsze posunięcia szwedzkiej firmy.
Ale to nie koniec nowości w tym popularnym serwisie. W sieci pojawiły się doniesienia o planach wprowadzenia usług premium dla ograniczonej ilości osób korzystających z serwisu, którzy wykupiliby abonament premium. Uprawniałby on do korzystania np. z pełnych albumów muzycznych, do których “zwykli” użytkownicy nie mają dostępu. Oczywiście, takie postępowanie ma na celu zwiększenie przychodów, ograniczanie reklam w serwisie (pieniądze muszą się zgadzać) oraz opracowanie “listy” najbardziej popularnych wykonawców, na podstawie, której można ogniskować działania marketingowe. I większymi pieniędzmi zachęcać do tej pory zbuntowane” gwiazdy do współpracy. Jest to także odpowiedź na zmiany w ilości użytkowników korzystających z serwisu za darmo i tych płacących: w tym roku liczba wnoszących opłaty zwiększyła się ponad 2-krotnie w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Zmiany w płatnościach i dostępie do zawartości miałyby obowiązywać od początku następnego roku.