reklama
Co by się nie działo, większe i mniejsze marki coraz częściej część swojej kampanii reklamowej realizują w blogosferze. Oczywiście, najlepszym wyborem są blogerki wysokozasięgowe, mające kilkaset tysięcy fanów na Facebooku i Instagramie. W związku z tym, że blogosfera w przypadku kilku branż już jest jednym z głównych mediów komunikacyjnych z klientami, osoby prowadzące blogi nie tylko zarabiają więcej, ale i częściej pojawiają się na imprezach w stolicy. Niezależnie od tego, czy tzw, “ścianki” związane z ich branżą czy nie.
Pisz (mądrze)
To, że ktoś prowadzi bloga modowego, nie znaczy, że jego głównym zajęciem jest umieszczanie zdjęć stylizacji. Niestety większość polskich blogerek ogranicza swoją inwencję twórczą do opisania tego, co mają na sobie i jak minął im dzień. O ile nie ma w tym tak naprawdę nic złego, ani w tym, że takie posty to bardzo łatwy sposób na dodanie wpisu sponsorowanego z linkiem do danego produktu, o tyle fakt, że dotarcie do użytkowników kończy się wypisaniu marek ubrań i kilku zdań od siebie, jest już nieco smutniejszy.
Jeśli się uczyć, to od najlepszych
W tym wypadku, mistrzyniami, mającymi realny wpływ na ten biznes są Leandra Medine z bloga ManRepeller oraz Tavi Gevinson z The Style Rookie, która w wieku 14 lat została zaproszona na pokaz Marca Jacobsa po to, aby dziś, mając 19 lat, być jedną z najważniejszych osób w blogosferze modowej. Co łączy dziewczyny? Przede wszystkim to, że obydwie pisały na swoich blogach. I to nie tylko o tym, w co się ubrały i jak minął im dzień. Opisywały (i nadal to robią) trendy, recenzje pokazów, inspirujące wnętrza, wpływ branży modowej na światową gospodarkę oraz aktualne wydarzenia. To sprawiło, że zarówno marki, sponsorzy jak i wydawnictwa z całego świata zauważyły w nich potencjał i wielki talent. Obecnie blog Meandry to ogromny serwis prowadzony z pomocą kilku osób, a 19-letnia autorka bloga The Style Rookie ma na koncie wydaną nie jedną, nie dwie, a trzy książki. Brawo.
W Polsce w bardzo dobrą stronę zmierza Jessica Mercedes, prowadząca bloga Jemerced, która dodaje nie tylko posty dotyczące swoich stylizacji, ale również porady jaką sukienkę wybrać na wesele do koleżanki lub gdzie można znaleźć tasze alternatywy dla luksusowych ubrań. Jessica jest również dobrym przykładem dla innych blogerek, gdyż od jakiegoś czasu zmieniła swoją politykę dotyczącą tzw. “ścianek”, czyli eventów branżowych, o których za chwilę. Dzięki swojemu nastawieniu, jestem niemalże pewna, że to właśnie Jessica przez kolejnych kilka lat będzie wiodła prym w polskiej blogosferze.
Biorę wszystko, co dają
Jasne, rozumiem, że każdy chce zarabiać jak najlepiej i każdy robi wszystko co w jego mocy, aby swoją pracę wykonywać jak najlepiej. O ile zagraniczne blogerki zapraszane są na eventy związane z wieloma branżami, o tyle idą tylko na te ściśle powiązane z modą i światem fashion. Nasz mały polski światek również organizuje mnóstwo imprez, podczas których blogerki są ich częścią. Ilość zaliczonych “ścianek” staje się więc wyznacznikiem sławy i celebryctwa, ale w tym złym znaczeniu, niestety. Nowa woda na rynku? Otwarcie galerii handlowej? Idę! Nie tedy droga – czytelnicy są świadomi wszystko co dzieje się wokół nich, dlatego blogerka będąca po prostu wszędzie nie jest osobą wiarygodną, a cały autorytet uchodzi.
Współpraca z modowymi markami
Ze współpracą blogerek z firmami bywa bardzo różnie. Większość z nich, dziś już topowych, z rozbrajającą szczerością przyznaje, że niektóre ich kolaboracji z początków bloga były, no cóż, pomyłką. I akurat w tej kwestii, z zagranicznymi blogerkami też różnie bywało.
Emelie Natasha, prowadząca bloga Emitaz w jednym ze swoich wpisów przyznała, że każdego dnia dostaje propozycje na wszelakie współprace, począwszy od reklamy psiej karmy, a skończywszy na produktach żywnościowych. Decyduje się jednak tylko i wyłącznie na te, które są powiązane z wiodącym tematem bloga, czyli modą. Wielu polskim blogerkom wciąż tego brakuje, co niestety jest widoczne na pierwszy rzut oka. Po pierwsze bloger niespójny = bloger, któremu nie można zaufać. Właśnie dlatego konsekwencja jest jedną z tych cech, która dla blogerek powinna być najważniejsza.
Systematyczność
Umówmy się, choćby blog był stworzony z pasją, poczuciem estetyki i ogromnymi chęciami, jeśli nie będzie prowadzony systematycznie, po prostu umiera. Jasne, można powiedzieć, że dziś można nadrabiać tę nieobecność na kanałach społecznościowych, wszak umieszczenie zdjęcia na Instagramie jest o wiele łatwiejsze aniżeli relacji na blogu. Poza tym, zaangażowanie użytkowników w tego typu mediach jest ogromne. Nie zmienia to jednak faktu, że największe blogerki modowe tego świata: Chiara Ferragni, Kenza Zoutein, Kristina Bazan czy Andy Torres od samego początku swojej działalności, publikują posty bardzo często. Blog Chiary, TheBlondeSalad każdego dnia jest aktualizowany przez jej team (wcześniej sama publikowała posty niemalże codziennie), a Kenza Zoutein z Kenzas dodaje zdjęcia z wyjścia na siłownię, do sklepu czy z sesji zdjęciowej do najnowszej kolekcji jej ubrań. To właśnie ten czynnik, którego brakuje wielu naszym, rodzimym gwiazdom blogosfery, a czego powinny się nauczyć.
Wiem, że ktoś mi może powiedzieć, że Charlize Mystery wydała książkę, a inne blogerki współpracują z takimi markami jak TOUS, Adidas czy Stradivarius (i to oczywiście się ceni), ale przyznać należy, że pomimo tylu świetnych kolaboracji, wciąż nie wychodzą poza polski krąg sławy. I nie ma tutaj znaczenie pochodzenie, bo wspomniana już wcześniej Kristina Bazan pochodzi z małej szwajcarskiej wioski, liczącej kilkaset osób, a dziś mieszka podróżuje po całym świecie, ma dom w Los Angeles i jest autorytetem mody dla dziewczyn z całego globu. Nie tylko jako blogerka, ale i businesswoman. Nie miała ułatwionego startu, a pomogły jej te wszystkie czynniki, które pomogły również innym, światowej sławy blogerkom.