Groupon, niekwestionowany lider na rynku zakupów grupowych, od dawna z reguły więcej wydaje niż zarabia. CEO firmy, Andrew Mason, tłumaczył to chęcią ciągłego rozwoju, zdobywania nowych rynków. Oferta publiczna nie wydawała się być zagrożona, choć niektórzy komentatorzy wyrażali wątpliwości co do opłacalności inwestowania w Groupona, z racji wielkich kosztów operacyjnych ponoszonych przez firmę. Teraz tego typu opinie mogą przybrać na sile, jako że odłożone zostało spotkanie przedstawicieli serwisu z potencjalnymi inwestorami.

Dokumenty związane z emisją akcji władze firmy złożyły w lipcu. W tym samym miesiącu, jak donosi MediaPost, odnotowano 50% spadek liczby wizyt, podczas gdy największy obecnie rywal Groupona, LivingSocial odnotował 27% wzrost. Biorąc pod uwagę wszystkie tego typu serwisy, lipiec przyniósł spadek na poziomie 25%. Do tego przypomnijmy, że kilka dni temu Facebook zrezygnował z własnej usługi zakupów grupowych, która funkcjonowała w kilku amerykańskich miastach i miała być wprowadzana w kolejnych. Czyżby więc cała branża dostawała lekkiej zadyszki? Czy może to po prostu znak, że rynek jest już wystarczająco nasycony ilością serwisów socialshoppingowych?

Władze serwisu zakładały dokapitalizowanie na poziomie 750 mln dolarów. Taki zastrzyk finansowy z pewnością przydałby się firmie, skoro LivingSocial został niedawno wsparty przez Amazon.com kwotą 150 mln dol. Największy rywal Groupona zresztą również planuje emisję akcji.

Spekuluje się również, że powodem odłożenia prezentacji jest złamanie zasad wprowadzonych przez amerykańską Securities and Exchange Comission (komisja papierów wartościowych), które zakładają, że po złożeniu prospektu emisyjnego firma nie powinna udzielać żadnych informacji odnośnie tego co się w nim znajduje. Andrew Mason miał je naruszyć, gdy w zeszłym miesiącu, w odpowiedzi na szereg opinii wyrażających wątpliwości co do perspektyw finansowych serwisu, opublikował oświadczenie, w którym zapewniał, że Groupon rozwija się w doskonałym tempie, przytaczając kilka danych.