reklama
Wniosek do amerykańskiego urzędu patentowego (the United States Patent and Trademark Office) założyciele Twittera złożyli stosunkowo dawno, bo w 2008 roku. Postępowanie trwało prawie 5 lat i zakończyło się we wtorek (19 marca), kiedy USPTO przyznał patent na rzecz Jacka Dorseya i Christophera Isaaca Stone’a. To oni w 2006 r., wraz z Ev Williamsem, zakładali mikrobloga.
Zaskakujący patent
Z dokumentu patentowego wynika, że patent przyznano na system umożliwiający wysyłanie wiadomości, niezależnie od urządzenia, z którego korzysta użytkownik. W dalszej części opisu wskazano więcej szczegółów – system jest zaprojektowany tak, by wiadomość mogła trafić do potencjalnie nieograniczonej liczby użytkowników. Sam wysyłający nie zna dokładnej ich liczby, bowiem po jej opublikowaniu, kolokwialnie mówiąc, idzie ona w świat. Tak więc fakt, iż ma on określoną liczbę obserwujących nie ma z tego punktu widzenia żadnego znaczenia, zwłaszcza że według domyślnych ustawień, wszystkie tweety są publiczne.
Opis patentu może wzbudzić wątpliwości co do oryginalności opatentowanego rozwiązania, wszak w podobny sposób działa co najmniej kilka serwisów społecznościowych. Z drugiej strony, Twitter bez wątpienia wyprzedził konkurentów w kilku kwestiach. Taką jest chociażby idea obserwowania, oparta na jednostronnej komunikacji, którą znacznie później zaadaptowały na swoje potrzeby Google+ i Facebook.
Zapowiedź ofensywy? Niekoniecznie…
Czy należy się zatem spodziewać fali pozwów wobec konkurentów ze strony Twittera? Niekoniecznie, bowiem już w kwietniu 2012 r. przedstawiciele spółki zapowiadali, że ewentualne prawa własności intelektualnej będą używane głównie w celu obrony w procesach wszczynanych przez konkurentów. Możliwość wszczęcia procesu przez samego Twittera byłaby w pełni zależna od woli pracownika, który opracował dane rozwiązanie – albo sam zgłosiłby roszczenie, albo wyraził zgodę na wniesienie pozwu. To efekt programu pracowniczego wprowadzonego przez Twittera.
Z drugiej strony, przyznanie patentu bez wątpienia jest swego rodzaju ostrzeżeniem dla rywali Twittera na rynku portali społecznościowych. Kopiowanie rozwiązań serwisu może rysować znacznie gorsze perspektywy niż do tej pory.
Źródło: The Verge