reklama
Daniel Grzesiuk,
Social Media Manager, Hypermedia Isobar
Korzystamy z hashtagów na kilku prowadzonych przez nas fanpage’ach i – jak w przypadku każdej nowości – obserwujemy, analizujemy nasze doświadczenia i wyciągamy wnioski co do potencjalnych zastosowań tego rozwiązania. Już teraz możemy stwierdzić, że w przypadku hashtagów nie należy generalizować. Bywa, że sprawdzają się doskonale, zwłaszcza w przypadku znanych marek (także popularnych postaci, filmów, miejsc itp.), które wzbudzają zainteresowanie wielu użytkowników Facebooka. Widzimy jednak także przykłady wykorzystania hashtagów nie przekładające się na jakiekolwiek efekty.
Co hashtagi dają markom? Przede wszystkim dwie możliwości. W pierwszej hashtagiem jest sama marka lub produkt (np. #redbull). W drugiej marka w swoim wpisie dodaje popularny hashtag, aby ułatwić dotarcie do użytkowników poszukujących treści na dany temat, np. #surfing. W pierwszym wariancie ślad naszych działań będzie prawdopodobnie widzialny dłużej, ale zasięg będzie zależał od tego, czy fani poszukują treści dotyczących tej marki. Drugi wariant zwiększa zasięg, ale czas gdy marka jest widoczna może być drastycznie krótki, szczególnie w przypadku popularnych hashtagów.
W mojej opinii hashtagi nie są funkcją wprowadzoną stricte z myślą o marketerach. Pamiętajmy o ich rodowodzie – pochodzą z Twittera, gdzie służą filtrowaniu ogromnej ilości treści oraz znajdowaniu tematów popularnych wśród użytkowników. Tymczasem premierze hashtagów na Facebooku towarzyszył wpis na blogu Marka Zuckerberga, w którym w pierwszej kolejności odnosił się do korzyści marketingowych płynących z ich wprowadzenia. W tym samym wpisie pada jednak stwierdzenie, że same hashtagi nie zwiększą zasięgu treści ani zaangażowania – te bowiem nadal zależą od atrakcyjności samej treści oraz wielkości budżetu promocyjnego.
Na następnej stronie komentuje:
Marcin Łukasz Makowski – Click Community