reklama
Reuters poinformował, że Parlament Europejski opowiedział się za przyjęciem antymonopolowej rezolucji w sprawie rozważenia możliwości rozdzielenia wyszukiwarek internetowych od innych komercyjnych usług. Chociaż nie padły konkretne nazwy, to doskonale wiadomo, że chodzi tutaj głównie o Google i inne amerykańskie spółki. Pojawiają się komentarze, że rezolucja może być częścią gry polityczno-gospodarczej, że to jest echo toczącej się w Europie od dłuższego czasu wojny amerykańskiego koncernu i europejskich wydawców, którzy skarżyli się na monopolizację rynku przez Google. O sprawie pisaliśmy niedawno.
Inicjatorem akcji jest Andreas Schwab, który pracuje w kancelarii prawnej odpowiedzialnej za reprezentowanie interesów wydawców w sprawach przeciw Google. Trzeba jednak dostrzec również pozytywne aspekty tej decyzji. W ostatniej dekadzie wyszukiwanie stało się kluczowym kryterium być albo nie być w internecie, co mogło wpłynąć na zaburzenie konkurencyjności w sieci. Google urósł z małego startupu do gigantycznej korporacji zarabiającej miliardy dolarów. Przeciętny użytkownik wciąż jednak nie wie, dlaczego w pierwszej kolejności proponowane są mu takie, a nie inne usługi oraz dlaczego niektóre firmy nie są obecne w wyszukiwarce.
Ameryka krytykuje
Jeżeli faktycznie doszłoby do podziału, to amerykański koncern i inne spółki mają się czego obawiać. Oznaczałoby to zmianę polityki działania i zarabiania firmy, dlatego już teraz plotkuje się o tym, że Google wysłał lobbystów do europejskich parlamentarzystów, którzy mają wpłynąć na korzystną dla giganta z Mountain View decyzję.
Także amerykańscy politycy skrytykowali projekt ustawy. Wiadomo jednak, że tak duże spółki jak Google, Yahoo i Microsoft mogą gromadzić dane na temat Europejczyków, co dla władz amerykańskich jest przecież bardzo korzystne.