reklama
To, że futbol już dawno przestał być tylko i wyłącznie 90 minutowym spotkaniem 22 sportowców na boisku wiadomo nie od dziś. Koszulki, smycze, piłki i inne gadżety, spotkania z fanami i wykorzystywanie gwiazd tego sportu do akcji reklamowych jest nierzadko bardziej dochodowym interesem dla klubów piłkarskich niż same mecze i sprzedaż biletów. Jednak w dobie internetu i powszechnego korzystania z portali społecznościowych, telewizyjna transmisja meczu już nie wystarcza. I bardzo dobrze rozumieją to spece od marketingu dwóch wspomnianych wcześniej drużyn.
Niedawna walka w półfinale między dwoma gigantami z Hiszpanii i Niemiec odbyła się we wtorek, jednak już dwa dni przed starciem Bayern rozpoczął społecznościową ofensywę za pomocą Twittera, na co, trzeba przyznać z niezłym refleksem odpowiedziała Barcelona. To wzajemne przerzucanie się twettami i przekomarzanie się w sieci rozgrzewało atmosferę i nie pozwalało zapomnieć o zbliżającym się spotkaniu.
Na koniec wzajemnego ćwierkania obie drużyny życzyły sobie powodzenia w półfinale.
Cała twitterowa akcja nie była agresywna. Raczej grzeczna i sympatyczna, jednak bardzo dynamiczna. I świetnie angażująca kibiców będących użytkownikami social media jeszcze przed meczem. Taki rodzaj akcji praktycznie gwarantuje wysoką frekwencję na stadionie i przed ekranami telewizorów, komputerów czy tabletów.
Przy okazji i z ciekawości zajrzałem na twitterowe profile pierwszej trójki z naszej Ekstraklasy. Co prawda pojedynków na twetty nie zaobserwowałem, ale z prowadzeniem profili i z interakcją nie jest tak źle.