reklama
Chcemy uchodzić za profesjonalistów w swoich dziedzinach i tak też się zachowujemy (a przynajmniej mocno się staramy). Na co dzień poważni ludzie biznesu, pracujący w wielkich firmach, a wieczorem… no właśnie. Wychodzimy na imprezę i nawet nie wiemy kiedy nasze zdjęcie wylądowało na Facebooku z mnóstwem zupełnie przypadkowych hashtagów. I nagle szef już wie, że masz za sobą nieprzespaną noc nie przez płaczące dziecko sąsiadów, ale przez swoją imprezową duszę oraz drugą osobowość, która bardzo chętnie udostępniła zdjęcia z hucznej imprezy. To jeden z podstawowych błędów, o których wiedzą wszyscy i o których wydawać by się mogło, nie trzeba już mówić, ale praktyka pokazuje, że jest zupełnie inaczej. Poznajcie więc listę 6 zakazanych działań w social media jeśli nadal chcecie uchodzić za profesjonalistów, którym można zaufać.
#1 „Wczoraj to dopiero był hardkor”…
Bezapelacyjny numer jeden w zestawieniu topowych błędów popełnianych przez uchodzących za profesjonalistów w swoim środowisku ludzi, wędruje do serii zdjęć imprezowych, poimprezowych, kacowych etc. Żeby było jasne – nie ma absolutnie nic złego w wychodzeniu ze znajomymi na drinka. Nie ma również podstaw do zamartwiania się, jeśli dodamy wesołą i zabawną lub bardzo elegancką fotkę z miejsca w którym przebywamy. Nie chodzi o to, aby zamykać się w domu w czasie tygodnia pracy, a o umiar i kwestię przyzwoitości, o której wciąż wielu zapomina, a która może bardzo zaszkodzić. Kojarzycie sprawę Carly McKinney? Nauczycielka postanowiła wrzucić do sieci zdjęcie przedstawiające ją nagą i palącą marihuanę. Reakcja dyrekcji szkoły była natychmiastowa, pomimo opinii uczniów, którzy stwierdzili, że Pani McKinney jest „całkiem cool”.
#2 Za dużo Cię w sieci
Bardzo ciężko znaleźć cienką linię pomiędzy dzieleniem się bardziej lub mniej ważnymi chwilami ze swoimi znajomymi na Facebooku czy Instagramie a codzienną porcją świeżych fotek i snapów ze spaceru, wizyty w sklepie czy u kosmetyczki. Wiecie, chodzi o to, że nikt nie weźmie nas za profesjonalistów, jeśli na naszej tablicy facebookowej będzie roiło się od całkiem niepotrzebnych zdjęć. Czasami warto powstrzymać się od dodania kolejnego, infantylnego zdjęcia pokazującego… nic ciekawego.
#3 Włączanie się do kontrowersyjnych dyskusji
Nie ma absolutnie niczego złego w dzieleniu się ze światem swoją opinią, to oczywiste. Istnieją natomiast tematy, takie jak religia, polityka czy kwestie rasowe, które są ogólnie uważane za kontrowersyjne. Jeśli więc Twoja wypowiedź mogłaby kogokolwiek urazić, zdecydowanie nie powinieneś się na nią decydować. Mogą to zauważyć obecni oraz potencjalni pracodawcy, dla których takie sprawy mają ogromne znaczenie i które, jak już nie raz się okazało, mogą być niezwykle znaczące dla rozwoju kariery lub jej zmarnowaniu. Przykład? Amerykańska dyrektor ds. komunikacji w nowojorskiej korporacji postanowiła podzielić się w sieci, że czeka ją podróż do Afryki. Dodała również, że ma nadzieję, że nie zachoruje na AIDS, po czym stwierdziła, że to niemożliwe, bo przecież jest biała.
#4 Agresywne szukanie pracy
Nie ulega wątpliwościom, że LinkedIn czy Twitter to pionierzy wśród narzędzi pozwalających na komunikacje z innymi specjalistami z branży lub poza niej. Nie ulega też wątpliwościom, że wielu użytkowników nadużywa możliwości tychże platform w dosłownym tego słowa znaczeniu, wysyłając, a w zasadzie nękając innych wiadomościami lub prośbami o spotkanie. Jasne, takie zachowania mają sens, jeśli zrobicie to w sposób ciekawy, kreatywny – wtedy Wasze dzieło jest Waszą wizytówką i pokazuje jakimi osobami tak naprawdę jesteście. Jeśli natomiast myślicie, że nagabywanie potencjalnych pracodawców może się sprawdzić, jesteście w błędzie. Pamiętajcie, media społecznościowe to miejsce idealne, aby zaczerpnąć profesjonalnej porady lub rozpocząć rozmowę, a nie o nią błagać. Nie pozostaje nic innego, jak tylko się z tym zgodzić, prawda?
#5 Narzekanie na aktualną pracę, tzw. „klasyk”
Trudno w to uwierzyć, ale tak, ludzie nagminnie narzekają na swoją pracę w mediach społecznościowych. I nie pomogły nawet historie z wielu stron świata o tych, którzy wyrażali swoje niezadowolenie na Facebooku czy Twitterze, w efekcie czego zostali zwolnieni. Cóż, jedynym pocieszeniem wydaje się być fakt, że po takiej akcji długo nie będą musieli się „męczyć” w pracy. Poniżej klasyczny przykład tego, czego absolutnie nie robić.
#6 Facebookujesz w pracy? Bardzo źle…
Jasne, niektóre prace wymagają obecności na Facebooku i jest to niepodważalne, natomiast wyczucie granicy pomiędzy obowiązkami na tej platformie a prywatną chęcią napisania wiadomości do Gośki z informacją o tym, że Marcin pojechał znowu na wakacje, może okazać się niezwykle trudne. Brak takiej granicy i powiedzenia sobie po prostu „STOP” może być niestety zgubny dla naszej kariery. Bardzo popularna obecnie „przerwa od pracy na Facebooka” powoduje spadek wydajności u pracowników, większe rozkojarzenie i niestety, ciężki powrót do pracowniczej rzeczywistości.
Pamiętajcie, że tylko Wasza przyszłość zawodowa zależy od wielu czynników, ale jeden z najważniejszych wśród nich, stanowicie właśnie Wy. Dlatego pamiętajcie o tym co można, a czego nie powinno się robić w sieci. Nie wstawiajcie za dużo imprezowych zdjęć, nie obrażajcie Waszych szefów, ani nikogo innego, a na Facebooka zajrzyjcie w czasie przerwy. Na pewno Wam to nie zaszkodzi, a kto wie, może stanie się pomocne?