reklama
Korzystanie z mediów społecznościowych jest dla nas czymś naturalnym. Przywykliśmy, że rozpoczynamy dzień od “przescrollowania” Aktualności na Facebooku, przeglądu Instagrama czy przeczytania wiadomości na Twitterze. Oczywiście nie każdy z nas musi działać wobec tego samego schematu, ale mamy wybór, czy chcemy być członkami danej społeczności czy też nie. Często nie zdajemy sobie sprawy, że jest to spory przywilej, bowiem w wielu krajach dostęp do internetu i popularnych mediów społecznościowych jest ograniczony. Władza blokuje dostęp do serwisów i próbuje kontrolować w ten sposób najbardziej niezależne medium jakim jest internet. Gdzie i dlaczego mamy do czynienia z takim zjawiskiem? Sprawdźcie sami.
Chiny
Trudno jest wyobrazić sobie kraj, w którym korzysta z internetu ponad 600 milionów osób i 100 milionów podróżnych, a nie ma w nim Facebooka, Twittera, YouTube’a czy Google’a. Chiny są jednym z najbardziej restrykcyjnych państw względem internetu. Cenzura zablokowała znane portale, ponieważ wedle władzy były one wykorzystywane do koordynowania antyrządowych protestów. Mimo wizyt Zuckerberga w kraju, a nawet uścisków dłoni z Prezydentem, uznano, że są one zbyt szkodliwe, nie można ich tolerować i dlatego podjęto radykalne działania. Facebook został zablokowany już w 2008 roku, rok później podobnie stało się z YouTubem i Twitterem. W 2014 roku uniemożliwiono dostęp do Google, a ze względu na protesty w Hongkongu i zamieszczanie fotografii demonstrujących zablokowano wówczas także Instagrama. Stworzono lokalne serwisy społecznościowe, które odniosły ogromny sukces. Tamtejsi użytkownicy chętnie korzystają z Weibo, nazywanego chińskim Twitterem, który umożliwia mikroblogowanie, RenRen, będącego odpowiednikiem Facebooka i umożliwiającego łączenie się z innymi internautami, WeChat oraz QQ pozwalających na szybkie wysyłanie wiadomości oraz Youku, jednego z największych na świecie serwisów do udostępniania wideo, z którego korzysta już ponad 500 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie. Dostęp do zagranicznych serwisów jest ograniczany w Chinach od 2003 roku, w ramach tzw. wielkiej zapory.
Korea Północna
W Korei Północnej dostęp do portali takich jak Facebook, YouTube i Twitter także jest zablokowany. W 2013 roku umożliwiono obcokrajowcom korzystanie z sieci 3G, wówczas korzystanie z popularnych serwisów było jeszcze możliwe. Jednak w kwietniu ubiegłego roku oficjalnie ogłoszono ich blokadę i uzasadniono ją kontrolą do informacji zewnętrznych. Wedle Associated Press, już wcześniej pojawiały się problemy i ograniczenia dostępu do portali, przede wszystkim tych, tworzonych przez inne państwa. Strony te uznano za politycznie drażliwe. Miesiąc po oficjalnym poinformowaniu o odebraniu dostępu do najpopularniejszych sieci społecznościowych pojawiał się nowy portal StarCon.net.kp, stanowiący klon Facebooka. Niedługo później sieć zniknęła. W 2015 roku urzędnicy zaniepokojeni ilością zdjęć z wewnątrz kraju oraz publikacjami fotografii płonącego w Pyongyang hotelu nałożyli pewne blokady na Instagrama. Z kolei we wrześniu 2016 roku opublikowano listę 28 portali, z których mogą korzystać mieszkańcy Korei. Znajdują się wśród nich m.in Air Koryo – strona linii lotniczych, Korean dishes – strona z koreańskimi przepisami, Friend – strona Komitetu Kultury, Great National Unity – witryna Pyongyang Broadcasting Agency czy Korean Association of Social Scientists – strona edukacyjna dla dorosłych.
Turcja
Incydenty dotyczące blokad Facebooka, YouTube’a i Twittera miały miejsce także w Turcji. Na fali różnych wydarzeń w kraju władze decydowały się na utrudnianie dostępu do serwisów na wiele godzin. W 2014 roku, tuż przed lokalnymi wyborami i ukazaniu się materiałów wskazujących na korupcję w otoczeniu Prezydenta, zablokowano popularne serwisy społecznościowe. Rok później, gdy zaatakowano prokuraturę w Stambule i opublikowano w sieci zdjęcia terrorystów, uznano, że media społecznościowe “szerzyły propagandę terrorystyczną” i zablokowano Twittera oraz YouTube’a. Facebook dostosował się do wniosku prokuratury o usunięcie fotografii w krótkim czasie, dlatego tym razem udało się uniknąć blokady tego serwisu. Wówczas wyczyszczono także wyszukiwania w Google. W 2016 roku, po aresztowaniu parlamentarzystów oraz zamachu w Ankarze, aby utrudnić przepływ informacji, które były niekorzystne dla władzy, na rozkaz Prezydenta Erdogana ponownie zablokowano dostęp do mediów.
Rosja
W listopadzie 2016 roku, po tym jak wysłane przez przedstawicieli kraju pisma z zapytaniem o ochronę danych osobowych pozostały bez odzewu, zablokowano Rosjanom dostęp do LinkedIn. Obowiązująca tam ustawa miałaby nakładać na portale obowiązek przechowywania danych w serwerach znajdujących się w obrębie kraju. Nie przeniesienie ich do Rosji poskutkowało blokadą i jest pierwszym przypadkiem wcielenia nowych przepisów o ochronie danych osobowych w kraju. Portal podjął kroki prawne i zaskarżył decyzję, ale odrzuconą apelację. 6 milionów rosyjskich użytkowników straciło możliwość nawiązywania kontaktów zawodowych w ramach portalu. Mówi się o podjęciu prac, które umożliwiłyby odblokowanie LinkedIn, ale na chwilę obecną nie pojawiły się nowe informacje.
To jednak nie jedyne ograniczenie, z jakim muszą mierzyć się rosyjscy użytkownicy. Odp kilku dni w Moskwie trwa protest w obronie wolności internetu. Podobne działania podjęto w listopadzie ubiegłego roku. Mieszkańcy kraju wyszli na ulice ze względu na nowelizację ustawy o ochronie informacji, która miałaby spowodować ograniczenie anonimowości w sieci. Właściciele serwisów anonimizujących i VPN, czyli wirtualnych sieci prywatnych, będą mieli uniemożliwiony dostęp do stron zablokowanych przez Roskomnadzor, czyli m.in takich, które zawierają informację na temat sposobów obchodzenia blokad. Ofiarą takiej sytuacji może stać się aplikacja WhatsApp, która szyfruje wiadomości i dotąd cieszyła się w Rosji ogromną popularnością.
Ukraina
W maju tego roku, decyzją Petra Poroszenki zablokowano na trzy lata dostęp do takich taki VKontakte, czyli odpowiednika Facebooka, Odnoklassniki, podobnego do Naszej klasy czy Yandex’a, czyli wyszukiwarki ala Google. Uznano, że służą one do rosyjskich działań propagandowych i gromadzenia informacji na temat obywateli Ukrainy. Decyzja ta spotkała się z dużym niezadowoleniem, szczególnie ze strony biznesów, które przez lata budowały tam profile, aby dotrzeć do swoich odbiorców. To także strata dla reklamodawców, którzy wykupili reklamy w Yandexie. Z VKontakte korzystało miesięcznie 12 milionów ukraińskich użytkowników, czyli blisko co trzeci mieszkaniec kraju.
Iran
Bliski Wschód także zmaga się z pewnymi ograniczeniami. Jak czytamy na Wikipedii, od 2012 roku zablokowano 27 procent stron internetowych, a od 2008 roku ograniczenia dotknęły najpopularniejsze serwisy społecznościowe. Autorytarny rząd Iranu, chcąc kontrolować przepływ informacji zablokował dostęp do popularnych serwisów osobom niekorzystającym z VPN – nie użyjemy tam z Facebooka, Twittera oraz Instagrama. W 2016 roku pojawiły się doniesienia o odblokowaniu serwisów niektórym użytkownikom, ale najprawdopodobniej było to czasowe. Decyzje o blokadach mają podłoże polityczne i są spowodowane m.in sprzeciwiającym się wypowiedziami użytkowników po wyborach w 2009 roku. Co ciekawe, mimo, że dostęp do mediów społecznościowych jest utrudniony, politycy podejmują działania i sam prezydent Hasan Rouhani posiada konto na Twitterze.
Wietnam
Wietnam jest krajem, który reprezentuje nieco inne podejście do serwisów społecznościowych. Oficjalnie nie blokuje dostępu do Facebooka, ale od czasu do czasu użytkownicy skarżą się na problemy z dostępem, przerwy w funkcjonowaniu strony czy prace techniczne, które miałyby być nakazane przez rząd. Na przykład na czas protestów w kraju ograniczono dostęp do serwisu, a użytkownicy mogli być ukarani grzywną.
Dlaczego?
Media społecznościowe dają nam wiele możliwości, ale w pewnych sytuacjach mogą stanowić cierń dla władzy. Ich znaczny wpływ oraz błyskawiczna rozprzestrzenialność informacji powodują, że dostęp do nich nie zawsze jest dobrze odbierany. Wobec tego władze niektórych państw postanowiły ograniczyć lub zablokować korzystanie z najpopularniejszych serwisów takich jak Facebook, bez którego obecnie trudno jest wyobrazić sobie komunikację, Twitter, YouTube czy Instagram. W większości przypadków powodami takich decyzji jest ochrona danych i przepływu informacji oraz aspekty polityczne. Dla niektórych krajów niewygodne jest, aby zdjęcia lub informacje z wewnątrz docierały do innych użytkowników. Na czele list od kilku lat są Chiny, Korea, Wietnam czy Iran. Niedawno dołączyli do nich Turcja oraz Rosja. Ukraina zaś wciąż walczy o wolność w sieci. Z największymi restrykcjami mierzą się mieszkańcy Chin, którzy nie mają możliwości użytkowania większości najpopularniejszych serwisów. Bazują oni więc na lokalnych portalach, które zyskały dzięki temu na popularności. Mieszkańcy znaleźli alternatywy, ale nie pozostaje wątpliwym, że nakładanie ograniczeń na media społecznościowe stanowi cenzurę pokroju naszych czasów.
- Jakub Pawlak