X

Zapisz się na darmowy newsletter SOCIALPRESS

Dlaczego warto się zapisać
Nasz newsletter subskrybuje już 15 000 osób!

Google i Facebook zostali poproszeni o przekazanie informacji na temat kobiet szukających aborcji w USA

Czy giganci zdecydują się przekazać dane kobiet ubiegających się o aborcję w USA państwu? Wszystko wskazuje na to, że tak.

Google i Facebook zostali poproszeni o przekazanie informacji na temat kobiet szukających aborcji w USAźródło: shutterstock.com

reklama


Nie tylko nasz kraj postanowił zaostrzyć zasady dotyczące aborcji. Podobna sytuacja ma bowiem obecnie miejsce w USA. Mimo protestów, kobiety w poszczególnych stanach tego kraju mogą stracić prawo do usunięcia ciąży. Natomiast giganci technologiczni zostali poproszeni o to, aby przekazywać informacje dotyczące wyszukiwań związanych z zabiegiem. Dlaczego?

Krótko o sytuacji prawnej dotyczącej aborcji w USA

Kilka dni temu, Sąd Najwyższy w USA wydał wyrok, potwierdzający wcześniejsze doniesienia. Uznał on, że obecnie nie da się odpowiednio zinterpretować prawa dotyczącego aborcji na podstawie Konstytucji. Co więcej, od teraz decyzję o tym, czy kobieta będzie mogła dokonać aborcji, będzie podejmował Kongres USA lub poszczególne parlamenty stanowe. Oznacza to więc różnorodność decyzji (zgoda lub jej brak) w poszczególnych stanach. Obecnie szacuje się, że ponad połowa stanów zdecyduje się wprowadzić ograniczenia lub zakaz aborcji, co w rezultacie pozbawia tego prawa aż 36 milionów kobiet. Warto jednak podkreślić, że prezydent USA nie jest przychylny tej decyzji. Wzywał nawet społeczeństwo do tego, aby protestowało w sposób pokojowy.

I chociaż już ten wyrok wywołał wśród wielu kobiet i mężczyzn przerażenie, okazuje się, że nie jest to jeszcze koniec batalii. O dzielenie się poufnymi danymi na temat informacji dotyczących wyszukiwań związanych z aborcją, zostali poproszeni także giganci social media.

Pomoc w ściganiu aborcji

Gdy miały miejsce pierwsze doniesienia na temat zmian prawnych dotyczących aborcji, jak już i po samym wyroku, w social mediach powstawało coraz więcej grup wsparcia dla kobiet planujących zabieg. Oprócz danych klinik, znajdowały się również takie porady jak: korzystanie z wirtualnych sieci prywatnych, systemów szyfrowania itd. Jeden z raportów pokazał również, że użytkownicy w celu skontaktowania się z kliniką aborcyjną zakładali nowe adresy e-mail, numery telefonów, a ich wiadomości były napisane odpowiednim szyfrem, zrozumiałych jedynie dla klinik aborcyjnych. Już wtedy amerykańscy prawodawcy poprosili Google. Meta i Federalną Komisję Handlu o to, aby zapewnili ochronę danych szukających pomocy.

Jak do tej pory, sami giganci w wielu przypadkach odmawiali udzielenia informacji państwu. Natomiast sytuacja uległa zmianie i aborcja może być obecnie w niektórych stanach USA ścigana jako przestępstwo. A sami giganci mają w swoich politykach prywatności zawartą informację o tym, że mają prawo udostępniać informacje prywatne wówczas, gdy poproszą ich o to organy ścigania. Obok kobiet chcących dokonać aborcji, na celowniku znają się również Ci, którzy zdecydują się im pomóc, np. w przekroczeniu granicy stanowej, aby wykonać zabieg.

Facebook i dane z klinik aborcyjnych

Można więc się zastanawiać skąd Facebook czerpie dane na temat pacjentek. Natomiast odpowiedź jest bardzo prosta. Wiele klinik aborcyjnych ma połączenie z medium, w związku z czym serwis doskonale zdaje sobie sprawę nie tylko z danych osoby zgłaszającej się na zabieg, ale również rodzaju zabiegu lub niekiedy wręcz rozmów na linii kobieta-klinika. Ponadto, wiele klinik korzystało z możliwości targetowania reklam.

Co więcej, jak donosi serwis revealnews.org, Facebook miał stworzyć nowy system oparty na AI, pomagający wykrywać dane dotyczące zdrowia, jak również te zablokowane. Badania przeprowadzone przez jedną z firm wykazały również, że dane co najmniej 294 użytkowników były przechowywane przez giganta. Wśród nich znalazły się takie informacje jak: rozważania dotyczące aborcji, stosowanie antykoncepcji awaryjnej czy wykonywanie testu ciążowego.

Dodatkowo, co nie mnie istotne, ponad jedna trzecia stron internetowych wysyłała dane do Facebooka, gdy ktoś umawiał się na konsultację aborcyjną lub inne badania związane z ciążą. A już 39 witryn przesłało wraz z tymi informacjami także takie dane jak imię, nazwisko, e-mail, numer telefonu czy miasto zamieszkania. Amerykanie doskonale zdają sobie jednak z tego sprawę. Stąd w sieci nie zabrakło również takich postów jak ten, który pojawił się na Twitterze.

Po wyroku wiele kobiet usunęło również ze swojego telefonu aplikacje do śledzenia cyklu menstruacyjnego, w obawie przed śledzeniem danych związanych z miesiączką lub jej brakiem.

Czy giganci przekażą dane?

Aborcja zostanie w niektórych stanach uznana za przestępstwo. Giganci social media mają zapis o pomocy władzy w ściganiu przestępców, a zatem dane te, zgodnie z obowiązującym prawem, będą musiały zostać przekazane państwu. Użytkownicy mogą więc zostać ukarani za planowanie aborcji, pomoc przy aborcji, ale również dokonania zabiegu w sąsiednim stanie, gdzie jest to możliwe.

Reklama

Newsletter

Bądź na bieżąco!
Zapisz się na bezpłatny newsletter.

free newsletter templates powered by FreshMail